Trasa turystyczno-kulturowa Bronowice Małe – Mydlniki. Długa nazwa fajnego szlaku prowadzącego przez to, co najciekawsze i najpiękniejsze w szóstej dzielnicy Krakowa. W idealnym świecie każda dzielnica miałaby taką trasę.
Mikroprzygoda w wielkim mieście. Odsłona kolejna
Pamiętacie jak odkrywałam niebieski szlak po Skałkach Twardowskiego? Dziś będzie o innym krakowskim szlaku turystycznym. Niekoniecznie tajemny, ale na pewno dla wtajemniczonych. Trasy po Bronowicach i Mydlnikach na próżno bowiem szukać na mapach, w przewodnikach i wykazach turystycznych dróżek.
Szlak jest oddolną dzielnicową inicjatywą, za którą stoi Towarzystwo Przyjaciół Bronowic i powiadam wam, że każda dzielnica chciałaby mieć takie towarzystwo przyjaciół, które wymyślałoby takie fajne szlaki. Tyle dobrego czeka po drodze!
Trasa turystyczno-kulturowa Bronowice Małe – Mydlniki to pi razy oko dziesięciokilometrowa pętla
Długość podaję w przybliżeniu, bo to nie szlak na Rysy, że albo tak albo w ogóle. Raczej sugestia spaceru i to od spacerującego zależy jak jego przebieg zinterpretuje. Czy bardziej w duszy grają lokalne ciekawostki i zabytki czy dzikość i natura.
(a są momenty – SPOILER nr 1 – że trzeba uszczypnąć się, by uwierzyć, że to nadal Kraków)
Ale jeśli w duszy gra i jedno i drugie, to na dziesięciu kilometrach może się nie skończyć. Tak tylko ostrzegam.
Najlepsze jest zaś, że odkrywanie Bronowic i Mydlnik jest jak ucieczka z miasta bez wyjeżdżania z miasta. Jeśli więc szukacie pomysłu na alternatywny spacer po Krakowie, jedźcie do Bronowic!
(a jeżeli szukacie pomysłu na alternatywny spacer po centrum Krakowa, to polecam ten)
Przed Wami miniprzewodnik po tym, co czeka na trasie.
(SPOILER nr 2 dla tych, którym potrzeba dodatkowych zachęt: na mecie będą lody)
Czy to te Bronowice z „Wesela” Wyspiańskiego?
Owszem, w rzeczy samej. Kto jednak liczy, że rzuci okiem na słynny dworek, może się rozczarować – największej atrakcji Bronowic nie widać z ulicy. Rydlówkę (o której już na blogu pisałam) można zobaczyć tylko w godzinach pracy muzeum (zwiedzanie wt.- sb.: 9.30- 17.00).
Jednak mnie do najstarszej części Bronowic ciągnie nie chłopomania, a fakt, że rejon ulic Tetmajera i Pod Strzechą urbanistycznie niewiele zmienił się od włączenia do Krakowa (w 1941 roku). I pomimo tego, że okolicę podgryzają złe dewelopery, to nadal – oględnie mówiąc – czuć tu wsią. Tam gdzie kończy się asfalt zaczynają się tereny, których inaczej niż rolniczymi nazwać nie sposób. Jako mieszczuchę z bloku wzbudza to we mnie zachwyt.
Ale wyskoczyłam poza trasę
Wracam więc do najstarszej części Bronowic Małych, które Julian Zinkow nazwał – co prawda w latach 70. – „rezerwatem regionalizmu polskiego”. Dziś byłaby to spora przesada, bo bronowickie chałupy można policzyć na palcach.
Na trasie kulturowej po Bronowicach w oko wpada budynek dawnej szkoły a dziś przychodni. Dziewiętnastowieczne krzyże i kapliczki. Jedną z nich ufundował w 1867 roku Jakub Susuł jako wotum za znaleziony w polu garniec z dukatami.
Trudno przeoczyć betonowy kościół św. Antoniego. Niestety, bo tak bardzo tu do niczego nie pasuje. Bronowice Małe przeszło siedemset lat należały do dóbr kościoła Mariackiego, tam też była parafia. A potem postawiono ten grzmot.
Czarowna jest za to przeprawa przez strumyk w dolince poniżej kościoła. Będzie też źródełko, ale, ale nim trasa kulturowa Bronowice – Mydlniki do niego doprowadzi, czeka największa zagadka i dziwo na szlaku: Domus Cornus Aurei.
Na nasze Domus Cornus Aurei to „Dom pod złotym rogiem” i faktycznie róg zdobi fasadę. Do tego fresk z winogronami (glicyniami?) i chorągiewka z literą „K” z drzwi katedry na Wawelu na szczycie dachu. Dalej okazuje się, że płot złożono z żeliwnych nóg maszyn do szycia, a ogródek zdobi pomnik trzech kos. Podobno Dom pod złotym – posiłkuję się skromnymi informacjami z sieci – wybudowano na fundamentach domu rodzinnego Jadwigi Mikołajczykówny (Panny Młodej z „Wesela”) i kilka lat temu mieściła się w nim gospoda. Nie ma po niej śladu, a dom sprawia wrażenie opuszczonego.
Potem przez moment jest mało ciekawie. Co prawda szlak prowadzi przez zieleń, ale po asfalcie. Po drodze obiecane źródełko i poaustriacki schron amunicyjny (trasa kulturowa Bronowice Małe – Mydlniki na chwilę łączy się ze szlakiem Twierdzy Kraków).
Na szlaku zrobi się dziko
Najpierw jednak miejsce sielankowe, w którym stare Bronowice łączą się z nowymi, a panoramę Krakowa dostaje się gratis.
Lipa, a pod nią krzyż, do którego tradycyjnie zdążały procesje modlących się o urodzaj. Pod nim ławeczka, poniżej wymodlone łany. Dalej osiedle Widok, jeszcze dalej Sikornik z Kopcem Kościuszki i Zamek Królewski na Wawelu. Ostrzegam! Jak na miejsce w szczerym polu bywa tu tłoczno.
Tymczasem uderzamy w dzicz. Trasa prowadzi najpierw wybrukowaną ścieżką w zielonym tunelu. Zapewne dawnym fortecznym traktem Twierdzy Kraków, ale przez chwilę można pofantazjować, że to Via Appia. Dalej horyzont się rozszerzy, ale wrażenie bycia z dala od ludzkich siedzib nie odpuści.
W końcu trasa wprowadza na jedno z bardziej fascynujących (mnie) miejsc w Krakowie: pagórek z dróżkami wydeptanymi do gołego wapienia. Kojarzy mi się z Icknield Way, o którym czytałam we wspaniałej książce „Szlaki” Roberta Macfarlane’a. To ponoć najstarsza droga w Anglii, wydeptana w kredzie.
W krzakach na szczycie chowa się Fort 41a Mydlniki. No bo właśnie.
Jesteśmy w Mydlnikach!
Mydlniki zostały włączone do Krakowa w 1973 roku. Nazwę zawdzięczają nie wielkiemu umiłowaniu mieszkańców do mydła, a występującej tu rudzie darniowej, którą się wymydlało, czyli wypłukiwało. Kolejnym naturalnym zasobem Mydlnik są wapienie jurajskie, ale to już zdążyliście zauważyć. Do końca lat sześćdziesiątych na zachodnim krańcu wsi działał kamieniołom.
Kilkadziesiąt stawików i stawów to tak naprawdę Rybacka Stacja Doświadczalna Uniwersytetu Rolniczego.
Mydlniki mają też kilka wartych uwagi zabytków wypunktowanych na trasie kulturowej. Największą osobliwością okolicy jest Matka Boska na pręgierzu, przy którym wymierzano kary cielesne jeszcze na początku XIX wieku. Pręgierz stał wtedy na Rynku Głównym, bez Bozi na szczycie. Mniej więcej z tego samego czasu pochodzi najstarsza chałupa w Mydlnikach, aktualnie w stanie galopującego rozkładu.
[AKTUALIZACJA 2022! Chałupa w Mydlnikach w 2021 r. została przeniesiona do prywatnego skansenu Apolonia w Zakrzowie; ze zdjęć w necie wynika, że poddaną ją tam pieczołowitej renowacji]
Jest też nieduży i niezbyt zabytkowy cmentarz. Kościół na górce, który do lat siedemdziesiątych był dworem obronnym (a nie wygląda). Dworek Schönów z końca dziewiętnastego wieku, ładnie odnowiony przez Uniwersytet Rolniczy. Na jego tyłach w dawnym folwarku działa restauracja Spichlerz.
Zabytki techniki Mydlnik to dziewiętnastowieczna kuźnia (w drugim życiu biblioteka) i pozostałości dworskiego młyna wodnego.
Wreszcie park Młynówka Królewska, którym trasa turystyczno-kulturowa Bronowice Małe – Mydlniki dalej prowadzi.
Młynówka Królewska – smutna historia najdłuższego parku miejskiego w Polsce
Smutna, bo Młynówka Królewska była rzeczką. No dobra – sztuczną odnogą Rudawy, ale przekopaną co najmniej w trzynastym wieku! Jej wody zasilały krakowskie wodociągi, napędzały młyny (ulicę Dolnych Młynów nazwano tak nie bez powodu) i nawadniały ogrody warzywne w Łobzowie. Ale w dwudziestym wieku Młynówka przestała być potrzebna, ba, zaczęła przeszkadzać. Że niby blokuje rozwój Krakowa. Więc dolny bieg zasypano, resztę wpuszczono w kolektor, a tam gdzie zostało koryto, wody już nie ma. Młynówka wyschła.
O tym, że coś tu kiedyś płynęło przypominają wierzby głowiaste. Poprzerastane, bo dawno zaprzestano ich ogławiania (przycinaniem na zapałkę).
Szczęśliwie dziedzictwo Młynówki Królewskiej nie do końca pochłonął postęp. Ślad jej koryta to nadal miły i zielony fragment Krakowa. Wędrując nim można przejść z Mydlnik pod gmach Radia Kraków na Alejach Trzech Wieszczów. To prawie osiem kilometrów bez tracenia kontaktu z przyrodą!
Młynówka Królewska niewiele różni się od parku z utwardzonymi alejkami, ławkami, wybiegami dla dzieci. Ale jest też dziki i zostawiony sam sobie odcinek wzdłuż ulicy Zygmunta Starego. Mój ulubiony.
(niestety są plany by i jego ucywilizować)
Z ulicą Zygmunta Starego w ogóle jest zabawna sprawa. Za każdym razem, gdy się na niej pojawiałam, nurtowało mnie dlaczego tak zacny król dostał od Krakowa taki niereprezentacyjny trakt?
Pomocną dłoń znów wyciągnął do mnie nieoceniony Julian Zinkow. To przez Młynówkę, której Zygmunt Stary był apologetą i wielką troskę przykładał do jej właściwego utrzymania. Ciekawe czy teraz zapłakałby nad wyschniętym korytkiem?
Zakład Uzdatniania Wody Rudawa oznacza, że trasa kulturowa Bronowice Małe – Mydlniki jest na ostatniej prostej. Od teraz za pięć góra siedem minut nieprzerwanego marszu na horyzoncie pojawi się budka z napisem Katanè. Będzie to oznaczało dwie rzeczy. Po pierwsze, że koniec spaceru. Po drugie, że należy się nagroda: kawa i lody kręcone przez prawdziwego Sycylijczyka z Sycylii. Pyszne!
Trasa turystyczno-kulturowa Bronowice Małe – Mydlniki zaczyna się i kończy przy pętli Bronowice Małe
Z niej można ruszyć ulicą Zielony Most do Tetmajera, czyli tak jak chcieli pomysłodawcy szlaku (kierunek przeciwny do wskazówek zegara) lub pod prąd Filtrową i Zygmunta Starego.
Wyglądajcie takich biało-niebieskich kwadratów.
Pojawiają się też szlakowskazy.
A przy co bardziej znaczących obiektach eleganckie tabliczki informacyjne.
Przy markecie spożywczym koło pętli Bronowice Małe, na parkingu przy Tetmajera i w sąsiedztwie kościoła w Mydlnikach na Balickiej znajdziecie tablice z przebiegiem trasy i zaznaczonymi wszystkimi obiektami. Bardzo przydatne, jeśli nastawiacie się na intensywne eksplorowanie, bo do niektórych miejsc trzeba zrobić skok w bok z podstawowej trasy.
Ręka na zdjęciu należy do Kuby z bloga Sądecki Włóczykij, który nie dość, że wtajemniczył mnie w szlak i towarzyszył w spacerze, to jeszcze wspaniałomyślnie odstąpił mi opisanie go na blogu. Ach i jeszcze cierpliwie zaspokajał mój głód geologicznej wiedzy. Kubo dziękuję!
Dobra wiadomość: trasa turystyczno-kulturowa Bronowice Małe – Mydlniki nadaje się do pokonywania na raty. Gdyby komu było za dużo chodzenia na raz, to spod kościoła w Mydlnikach, czyli mniej więcej w połowie, można autobusem 139 wrócić na początek, który (przypominam) jest też końcem. Szlaku, oczywiście.
Chętni mogą kontynuować spacer w głąb osiedla bronowickiego, ale wielkiej straty nie będzie, jeśli akurat tę część trasy pominiecie. Serio.
WIĘCEJ TEKSTÓW O KRAKOWIE
- Las Wolski. Prawie jak nie Kraków. Prawie jak nie las
- Muzealny cebula deal: Zwiedzaj za darmo muzea w Krakowie
- Kraków Władysława Mazurkiewicza: kryminalny spacer śladem seryjnego mordercy
- Sam jesteś precel! Żywe Muzeum Obwarzanka w Krakowie
- Kraków śladami Wisławy Szymborskiej – spacer literacki
- Krakowski Szlak Techniki – poznaj dziedzictwo przemysłowe (centrum) Krakowa
- Tu robi się sztukę! Przewodnik po pracowniach artystycznych Krakowa
- Pracownia i Muzeum Witrażu w Krakowie – prawdopodobnie najlepsze żywe muzeum w Polsce!
- Kraków Swoszowice: uzdrowisko, park zdrojowy i Muzeum Spraw Wojskowych
A to wciąż nie wszystkie artykuły o Krakowie na blogu.
Przydało się?
Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
DZIĘKUJĘ!
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej