The best of Madera według mnie. Ten tekst jest jak list z przeszłości. Jak depesza sprzed ery reżimu sanitarnego, dystansu społecznego i obowiązku zasłaniania ust. Pamiętacie jeszcze te czasy?

Bo ja doskonale. Pamiętam na przykład jak na początku 2020 roku Donald Trump o mały włos nie rozpętał międzynarodowego konfliktu zbrojnego. To zabawne, bo doniesienia z Iranu przypieczętowały moją decyzję, że lecę na Maderę. Intuicja podpowiadała mi, że jeśli nie teraz, to nie wiadomo kiedy nadarzy się okazja. A ja o Maderze marzyłam od dawna. I wiecie co: nie pomyliłam się. To był ostatni dzwonek.

Z Madery wróciłam 3 marca 2020. Nazajutrz w Polsce objawił się pierwszy zarażony koronawirusem. No i się zaczęło. Ale ja wiosenny lockdown przetrwałam na maderowym haju, którego brak teraz daje mi się we znaki. Tęsknię za słońcem i za podróżami, dałabym się pokroić za muzealny weekend. Nie liczę też, aby tej zimy udało się wyskoczyć do ciepłego. To sobie chociaż powspominam, a co!

Opowiem Wam dziś o wspaniałych miejscach, które zwiedziłam na Maderze. To będzie the best of Madera według mnie: subiektywny przegląd pięknych miejsc i wyjątkowych atrakcji uporządkowanych według zainteresowań. Bo Madera to taka wyspa do tańca i różańca. Zaraz zrozumiecie dlaczego.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

Funchal – przewodnik dla wakacjuszy po stolicy Madery
27 zdjęć, którymi będę wspominać Maderę

Madera droga ER101

Madera dookoła (objechana starą drogą ER101)

Jeżeli masz na Maderze zrobić tylko jedną rzecz, to niech to będzie objechanie wyspy dookoła. Dni na to nie potrzeba, raczej kilka godzin, bo wyspa w obwodzie ma pi razy oko sto pięćdziesiąt kilometrów. Ale to będą intensywne kilometry. Oprawę zapewnią zawodzenie silnika auta i smrodek palonych hamulców. I to mimo tego, że pięćdziesiątki na liczniku często nie zobaczysz. Ale to nawet dobrze, bo w tym całym roadtripie dookoła wyspy chodzi przecież o wrażenia i widoki. A te na Maderze są B-A-J-E-C-Z-N-E!

Pro tip: punkty widokowe na Maderze oznaczane są jako miradouro. Na wyspie są ich dziesiątki.

Zasady są proste: trzymaj się wybrzeża oraz drogi ER101: starej, wąskiej, jak czort krętej, a niekiedy lewitującej nad przepaścią. Miejscami zastąpiła ją już autostrada, a autostrada na Maderze to głównie tunele. Płasko i wygodnie – fakt. Ale na tym kończą się ich zalety.

Madera droga ER 110

Co jeszcze rzuca się w oczy w trakcie objazdu dookoła wyspy, to jej różnorodność. Południowo-zachodnia Madera należy do turystów, a wybrzeże zdominowało gęsto zabudowane Funchal (stolica, w której mieszka 1/3 wszystkich wyspiarzy) zatopione w morzu mniejszych miejscowości. Nie bardzo wiadomo, gdzie co się kończy a co zaczyna.

Ale północ Madery to inna bajka. Jest tu spokojniej i bardziej dziko. Miasteczek jest mniej, są niewielkie i słabiej zaludnione. Prawie nie ma w nich hoteli i niewielu też dociera turystów. Są za to spektakularne widoki, kąpieliska oceaniczne w lawowych nieckach oraz niesłychanie bujna roślinność.

By to wszystko zobaczyć trzeba wpierw wypożyczyć auto. Sprawdź oferty wypożyczalni samochodów na Maderze. Tip: wybierz niewielkie auto z mocnym silnikiem.

Nie chcesz wypożyczać auta? Wybierz się na całodniową objazdówkę po najpiękniejszych punktach widokowych Madery w kameralnej grupie.

Pico do Arieiro droga dojazdowa

Atrakcja Madery dla kochających widoki: Cabo Girão – taras 580 metrów nad poziomem morza

Tarasy widokowe – pokażcie mi kogoś, kto ich nie lubi. A zwłaszcza takich, na które nie trzeba się w pocie czoła wspinać, a za widoki nie płaci się ani grosza. Taki jest właśnie Cabo Girão, który ma jeszcze jedną ciekawą właściwość – jest szklaną półką. Albo inaczej – balkonem z przezroczystą podłogą. Można więc cieszyć oczy widokami przed siebie i podnieść sobie adrenalinę patrząc pod nogi.

Lojalnie jednak ostrzegam, że Cabo Girão to top of the tops atrakcji turystycznych Madery z wszystkimi konsekwencjami tegoż. Na taras wstęp jest bezpłatny.

Cabo Girão taras widokowy Madera Cabo Girão Madera

Być na Maderze i nie wykąpać się w oceanie? To się nie godzi! Naturalne baseny w Porto Moniz

Dlaczego w internecie próżno szukać tekstów typu „10 najpiękniejszych plaż Madery”? To proste, bo na Maderze nie ma plaż. Takie z piaskiem można policzyć na palcach, przy czym druga ręka w rachunkach się nie przyda. Normą są zejścia do oceanu po kamlotach (bo kamyczki to to nie są, o nie) lub po drabince z betonowej rampy.

No chyba, że wybierzecie się do miasteczka Porto Moniz na północnowschodnim wybrzeżu – tam jest coś lepszego niż wszystkie plaże Madery razem wzięte: kąpieliska w naturalnych nieckach wulkanicznych.

Piscinas Naturais Velhas Porto Moniz Madera

W Porto Moniz są dwa miejsca, w których można wykąpać się w oceanie:

  • Piscinas Naturais de Porto Moniz – kompleks basenów, takich przez duże B. Z zapleczem sanitarnym, barem, szatnią i płatnym wstępem – 1,5 euro za dzień. Baseny są otwarte przez cały rok, zimą od godziny 9:00 do 17:00, a latem od 9:00 do 19:00. Ale jest jeden kruczek: kąpielisko zamknięte jest podczas wysokiej fali. Tak było podczas mojego pobytu w Porto Moniz, ale dopięłam swego i pływałam w Atlantyku. Obok.
  • Piscinas Naturais Velhas – to też baseny, ale mniejsze, malownicze i dzikie. Wstęp jest bezpłatny, a jedyne udogodnienie to wybetonowane dojście, poza tym nie ma żadnych wygód. Przebrać się można na parkingu w publicznej toalecie, ale rzeczy trzeba zostawić na „brzegu” i liczyć, że nikt ich nie podprowadzi. Nie ma też natrysku. Ani ratownika na dyżurze. Za to w basenach pływają małe rybki i kraby. Woda jest zimna (18 stopni w lutym), idealnie przezroczysta, a tafla spokojna, bo wulkaniczne skałki osłaniają niecki przed falami. Te rozbijają się o brzeg kawałek dalej, a z Piscinas Naturais Velhas jest najlepszy na to widok.

Pro tip: Jeśli do Porto Moniz wjedziecie drogą ER101, to po drodze warto zatrzymać się na Miradouro da Santinha ze spektakularnym widokiem na Porto Moniz.

Pico do Arieiro Madera

Madera dla leniwych: kawa 1818 metrów nad poziomem morza

Czyli na trzecim co do wysokości szczycie MaderyPico de Areeiro. Jakby się kto uparł, to pewnie może wdrapać się tu pieszo, tylko po co skoro na Pico de Areeiro da się wjechać autem, porządną asfaltową drogą z – jak to na Maderze bywa – widokami, od których dostaje się oczopląsu. Z Funchal wjazd na Pico de Areeiro zajmuje niecałą godzinę ślimaczym tempem. Na miejscu jest bezpłatny parking (spory, ale i tak za mały biorąc pod uwagę zainteresowanie).

I tu opcji jest kilka: można na przykład wybrać się na najwyższy szczyt Madery Pico Ruivo (1861 m n.p.m.). Ale nie dajcie się zwieść niewielkiej różnicy wysokości, wiem ze sprawdzonego źródła, że prowadzący na Pico Ruivo szlak PR 1 jest najtrudniejszym na Maderze. Więc tym, którzy nie lubią stromych podejść (i zejść, a potem znowu podejść) proponuję po prostu napić się kawy z widokiem na góry. A kawę zagryźć pastéis de nata (oczywiście przy każdym kęsie w myślach pokonując szlak na Pico Ruivo). Jedno i drugie (a także wybór alko i dań obiadowych) oferuje kantyna na Pico de Areeiro. To nie jest wybitna kuchnia, ale ceny zaskakująco niewygórowane.

lewada PR11 Vereda dos Balcões atrakce turystyczne Madery

Atrakcje Madery dla tych, którzy kochają góry, ale nie lubią się wspinać: lewady!

Ci co mówią, że nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka po prostu nigdy nie byli na Maderze. I nie włóczyli się lewadami, co jest jak trekking po górach bez chodzenia po górach. Czytaj: bez żmudnych podejść i irytujących zejść. Za to z widokami, adrenaliną i innymi atrakcjami, których na przykład w Tatrach próżno szukać. Łapiecie?

No dobra, ale co to są „te lewady” i o co tyle krzyku? To system kanałów transportujących deszczówkę z bardziej zasobnej północy na mocniej zaludnione południe. Pierwsze lewady na Maderze powstawały już w piętnastym wieku! I z powodzeniem funkcjonują do dziś, a przepływająca nimi woda jest tak czysta, że żyją w niej pstrągi. Kanałom towarzyszą ścieżki, które pierwotnie służyły utrzymaniu drożności lewad, a teraz też uciesze turystów. Wytyczono nimi piesze szlaki.

  • Szlaki niemal płaskie, bo wodzie do płynięcia nie potrzeba wielkich różnic poziomów. Toteż rzekłabym, że podejścia (i zejścia) na lewadach są zwykle niewyczuwalne pod butem i niewidoczne gołym okiem.
  • Szlaki (miejscami) diablo widokowe, bo wchodzi się na nie już na pewnej wysokości. Raczej wyżej niż niżej.
  • Szlaki, które prowadzą przez cudowną, pierwotną i wiecznie zieloną naturę. (Witamy na wyspie wiecznej wiosny!)
  • Szlaki, które nie męczą wcale (ewentualnie umiarkowanie), co nie znaczy, że nie oferują skoków adrenaliny. Na przykład gdy lewada przyklejona jest do urwiska, jedyne co odgradza cię od przepaści to rachityczny druciany płotek do połowy uda, idziesz po murku szerokości najwyżej 30 centymetrów, a z naprzeciwka już nadciągają inni lewadowicze, z którymi musisz się jakąś minąć (i przy okazji nie skąpać w kanale).

Lewada do Caldeirão Verde – PR9

Podczas pobytu na Maderze przeszłam dwie i pół lewady.

Lewada PR11 Vereda dos Balcões – najkrótsza i najłatwiejsza na Maderze

W notatkach ochrzciłam ją „lewadą kapciową”, bo PR11 faktycznie można by zaliczyć w japonkach. Czego oczywiście nie polecam. W góry, nawet płaskie jak deska, tylko w porządnym obuwiu. Lewada PR11 Vereda dos Balcões jest krótka – w tę i z powrotem tylko 3 kilometry szeroką leśną ścieżką. Po drodze zero przepaści i innych przeszkód. Za to na końcu punkt widokowy z panoramą doliny zarośniętej lasem Laurisilva – tak drogocennym, że aż wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO. To unikatowy dla Madery relikt lasu laurowego.

A w bonusie ptaki. Może ja miałam szczęście, a może faktycznie maderskie zięby z krańca lewady PR11 zrobiły sobie darmowy karmnik? Tak czy owak, warto mieć na uwadze ich obecność i wrzucić do plecaka orzechy (tylko nie solone!), bo może nadarzyć się okazja by poczuć się jak śpiąca królewna albo inna śnieżka z bajki karmiąca z ręki dzikie ptactwo.

Lewada PR11 Vereda dos Balcões zaczyna się przy drodze ER103 w Ribeiro Frio. Nie ma oficjalnego parkingu, auto trzeba zostawić na poboczu. W Ribeiro Frio są restauracje oraz hodowla pstrągów tęczowych, którą przy okazji można zwiedzić.

Lewada PR11 Vereda dos Balcões Zięby Maderskie

Lewada do Caldeirão Verde – PR9 – ach, och, tak!

Planując zwiedzanie Madery przestudiowałam opisy lewad i od początku wiedziałam, że odpuszczam najpopularniejszą Levada das 25 fontes PR6. Zamiast tego znalazłam lewade Caldeirão Verde PR9. Zainteresowała mnie, bo podobnie jak PR6 kończy się wodospadem, ale po drodze są też tunele. Cztery surowe, osiemnastowieczne tunele. Niskie, śliskie i ciemne, więc latarka w komórce to minimum. Do tego kilka spektakularnych stromizn, które trawersuje wąziutka ścieżka. A tam gdzie przypominający dżunglę las rzednie pojawiają się oszałamiające widoki bez śladu ludzkiej działalności.

To jedna z dłuższych lewad na Maderze – do przejścia jest łącznie 13 kilometrów. Początek szlaku jest w Queimadas, na miejscu spory parking (w sezonie płatny), WC i plenerowa kawiarnia.

Lewada do Caldeirão Verde – PR9 Lewada do Caldeirão Verde – PR9 Madera

Lewada Fajã do Rodrigues – PR16, czyli ta którą przeszłam do połowy

Bo wystraszyłam się tunelu. Każdemu może się zdarzyć. Tunele w ogóle są wyróżnikiem lewady PR16. Są trzy, dwa krótkie i jeden, który ma około kilometra długości. Żeby było zabawniej, w tunelach nie idzie się po ziemi (jak w lewadzie PR9) tylko po takiej wąziutkiej półce zawieszonej nad kanałem. Z jednej strony woda, z drugiej ściana, a niski strop nade mną, a wokół ciemność. Także aaaaa!!!

Przygodę z lewadą Fajã do Rodrigues – PR16 zakończyłam na pierwszym tunelu, ale to co zobaczyłam jest moje. Zwłaszcza widoki na dolinę São Vicente, nie wspominając już o spacerze po lesie Laurisilva.

Początek szlaku jest w Ginjas, mały darmowy parking obecny. Około 8 kilometrów w obie strony. Levada Fajã do Rodrigues – PR16 jest mało popularna, po drodze minęłam tylko parę osób.

Lewada Fajã do Rodrigues – PR16

Atrakcja Madery dla lubiących kurioza: Museu Família Teixeira w Fajã da Murta

Miejsce z gatunku „co ja paczę” oraz „grafik płakał jak projektował”. Chyba nawet bardziej to drugie. Poziom dziwności osiągnąłby zenit, gdyby zwiedzanie Museu Família Teixeira było biletowane, ale nie jest.

Museu Família Teixeira w Fajã da Murta Madera

Wpierw wyobraźcie sobie wiejską posiadłość, która mogłaby być letnim domem jakiegoś oligarchy. Nie pierwszoligowego, ale na pewno obdarzonego fantazją, niekoniecznie smakiem. Teraz pomyślcie o albumie ze zdjęciami rodziny. Trzynastoma tysiącami zdjęć. Widzicie? To teraz połączcie jedno z drugim, dodajcie palmy (przeflancowane z Egiptu!) i plastikowego Mini Coopera i oto Museu Família Teixeira w pełnej krasie. By odpowiednie dać rzeczy słowo nazwę je surrealistycznym albumem rodzinnym.

Muzeum to hołd dla pochodzących z Fajã da Murta rodziców Anacleta Teixeira – biznesmena, który dorobił się kokosów handlując w Wenezueli żywnością koszerną, a potem nutellą, wodą evian i tic tacami.

Museu Família Teixeira w Fajã da Murta Madera Museu Família Teixeira w Fajã da Murta Madera

Madera dla szukających końca świata: Ponta de São Lourenço i Ponta do Pargo

Różni je wszystko.

Ponta de São Lourenço to najbardziej na wschód wysunięty punkt Madery i jedno z tych miejsc, które będąc na Maderze po prostu trzeba zobaczyć.

Ponta do Pargo to z kolei najbardziej na zachód wysunięty półwysep Madery i nie sądzę, by ktokolwiek umieścił go na liście miejsc do zobaczenia przed śmiercią.

"<yoastmark

De São Lourenço jest diablo malowniczy, a w byciu końcem świata wręcz ostentacyjny. Wygląda jak nieregularna, artretyczna macka wystająca hen ponad poziom Atlantyku. Formacje skalne mają niesamowite kolory i wyraźne warstwy, BTW to bazalt.

Za to do Pargo z góry wygląda jak pryszcz. Madera kończy się tu może i mniej widowiskowo, ale wcale nie mniej dramatycznie. Krok za daleko na klifie i lecisz sobie kilkaset metrów w dół prosto do Atlantyku.

Ponta de São Lourenço - najbardziej na wschód wysunięty punkt Madery
Ponta de São Lourenço

Po Ponta de São Lourenço wiedzie jeden z najpopularniejszych szlaków pieszych Madery – Vereda da Ponta de São Lourenço – PR8. Do przejścia w obie strony łącznie jest około 8 kilometrów, w tym kilka podejść/zejść. Ścieżka miejscami jest wąska i zwietrzała. Po drodze nie ma ani jednego drzewa (o innych źródłach cienia nawet nie wspominając), za to pod koniec jest bar! Widać go z oddali, jak oazę na pustyni.

Na półwyspie do Pargo nie ma szlaków, w ogóle niewiele jest prócz końca świata. Parking, latarnia morska i rude krowy. Wypisz-wymaluj Szkocja! A najbliższy skrawek lądu dopiero 5000+ kilometrów na zachód. W USA.

Ponta de São Lourenço Madera
Ponta de São Lourenço

"<yoastmark

Atrakcje na Maderze dla miłośników miasteczek: Câmara de Lobos, Ponta do Sol, Calheta, Santana

(aczkolwiek administracyjnie chyba żadne z wymienionych nie jest miastem)

Câmara de Lobos – szczerze? Nie wspominam miło

Choć obiektywnie przyznaję, że miejscowość urokliwa jest i interesująca. Jej wielbicielem był Winston Churchill, który przesiadywał w porcie i malował zatokę. Teraz nad sztalugami pochyla się jego spiżowa podobizna. Prócz tego Câmara de Lobos słynie z:

  • dorszy suszonych jak pranie, czytaj: na sznurku (nie suszyły się gdy byłam)
  • fajnego punktu widokowego na skale Ilhéu (z portu idzie się 5-7 minut)
  • muralu z odpadków – foka 3D ze śmieci to dzieło Portugalczyka Bordalo II

Dorzucam od siebie żuli parkingowych i fochy kelnerki, że zamawiam tylko kawę (drogą i paskudną jak się później okazało). Także Câmara de Lobos już podziękuję.

Bordalo II Madera street art Câmara de Lobos
Câmara de Lobos

Ponta do Sol – podobno najbardziej słoneczne miejsce na Maderze

Czego potwierdzić nie mogę, bo niebo było stalowe, ale i tak Ponta do Sol chwyciło mnie za serce od pierwszych chwil. Nikt nie narzucał swoich niechcianych usług i nie kręcił nosem, że tylko kawa (dlatego wjechała i kawa, i lunch). Do tego kolorowe domki, położenie w dolinie otoczonej tarasami bananowców, wąziutkie uliczki i przyklejone do zbocza domy oraz street art!

Uwaga! Ponta do Sol to miejscowość kieszonkowa. I z plażą (rzecz jasna kamienistą).

Ponta do Sol Madera Ponta do Sol Madera

Calheta – tam gdzie plaża i rum

Większość turystów trafia do Calhety na plażę z importowanym piaskiem, dla której bliższe rzeczywistości byłoby określenie „duża piaskownica”. Ale w miejscowości jest jeszcze jedno interesujące miejsce: fabryczka rumu (ponoć jedna z dwóch ostatnich działających na Maderze). Trunek powstaje w procesie destylacji trzciny cukrowej, a w Engenhos da Calheta można podejrzeć jak to się odbywa. Zwiedzanie destylarni rumu jest bezpłatne, płaci się tylko jeśli chce się popróbować tutejszych wyrobów. Czemu w sumie trudno się oprzeć, zwłaszcza że ceny są symboliczne.

Pro tip: Naprzeciwko Engenhos da Calheta można bezpłatnie zostawić auto na publicznym parkingu. Darmowe miejsca postojowe na Maderze oznaczane są na biało, niebieskie są płatne, a żółte zarezerwowane dla wyznaczonych pojazdów.

Engenhos da Calheta destylarnia rumu Madera

Santana i bajkowe domki typu Brda

Domki typu Brda, no przecież wiecie co to! To te letniskowe chatki z dykty w kształcie trójkątów. Hit architektury wypoczynkowej PRL-u. Okazuje się, że z grubsza w takich Brdach kiedyś mieszkało się na Maderze. A przynajmniej w Santanie, która dziś jest jedynym miejscem, w którym można zobaczyć tradycyjne maderskie domki. Śliczne, kolorowe i ukwiecone stoją w kilku miejscach, a najłatwiej znaleźć je na placyku przy drodze VR1. Na mapach google oznaczone są jako Casas típicas de Santana.

Casas típicas de Santana Madera
Miałam w planach dodać jeszcze akapicik o jedzeniu na Maderze (podrozdział ten miał już nawet wymyślony tytuł: jedz, pij i popuszczaj pasa na Maderze), ale dość, wystarczy. O tym co warto, a co trzeba zjeść i wypić na Maderze napisano już tyle, że nie widzę sensu, by dodawać coś od siebie. Miałam też pisać o zwiedzaniu Doliny Zakonnic (Curral das Freiras) i jedzeniu tam różności z kasztanów, ale patrz wyżej. Wrzucam więc tylko in memoria zdjęcie tamtejszego cmentarza, przyklejonego do stromego stoku doliny nawet nie chcę wiedzieć ile metrów nad poziomem morza. Choć betonowy sarkofag byłby stwierdzeniem bliższym prawdy.

Curral das Freiras cmentarz w dolinie zakonnic Madera

Nocleg na Maderze

W czasie pobytu na Maderze nastawialiśmy się nie na leniuchowanie w hotelu, a na zwiedzanie. Florasol Residence Hotel spełnił nasze oczekiwania. Duży pokój, balkon z widokiem na ocean oraz w pełni wyposażony aneks kuchenny, to było to czego nam trzeba było. Dodatkowo hotel ma darmowy parking dla gości, a zaraz obok jest dobrze zaopatrzony market spożywczy i od groma barów i restauracji.

MADERA WSZYSTKIE TEKSTY


Przydało się?

Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.


Loading
Sprawdź skrzynkę i kliknij w potwierdzający link.

DZIĘKUJĘ!