Dwa lata temu, w szczycie pandemii wpadłam na pomysł, by napisać książkę o Krakowie. Coś co miało być remedium na zamknięcie w czterech ścianach okazało się jedną z największych przygód w moim życiu. Jej efekt właśnie trafił do księgarń w całej Polsce!
Że pękam z dumy i puchnę ze szczęścia, to jakby nic nie powiedzieć. A radość ma jest tym większa, że mój „Kraków. Nieprzewodnik dla turystów i mieszkańców” objęło patronatem Kraków Miasto Literatury UNESCO!
Okładkowe rekomendacje napisało dwoje nagradzanych krakowskich pisarzy: Jakub Kornhauser oraz Elżbieta Łapczyńska.
Teraz pewnie powinnam coś napisać o tym, że publikacja „Nieprzewodnika” to ziszczenie mych młodzieńczych marzeń o własnej książce i byciu pisarką. Ale to nieprawda, bo nigdy o tym nie marzyłam (zaskoczeni?). To raczej konsekwencja różnych życiowych wyborów, które doprowadziły mnie tu gdzie jestem. Ale mimo to wciąż to wszystko trochę nie mieści mi się głowie.
Nie podejrzewałam, że przeprowadzka na studia z prowincji okaże się tak brzemienna w skutkach. Od tamtej pory minęło dwadzieścia lat i choć czuję się krakowianką, a nawet przyswoiłam sporo krakowskich regionalizmów (z cudnym „chodźże” na czele) to „na pole” nie przechodzi mi przez gardło. I pewnie nigdy nie przejdzie (nieodmiennie preferuję dyplomatyczne „na zewnątrz”).
W tym artykule opowiem o kulisach powstawania „Nieprzewodnika” oraz przybliżę, co czeka w książce, którą kupisz w swojej ulubionej księgarni lub online tutaj.
Gdy zaczynałam pisać, w styczniu 2021 roku, nie wiedziałam, dokąd mnie ten projekt zaprowadzi
Pandemia, zamknięte muzea i cała reszta fatalnie wpłynęła na moją psychikę. Siedziałam w Krakowie i byłam z tego powodu bardzo nieszczęśliwa. Moje miasto, z którym już wcześniej miałam na pieńku, doprowadzało mnie do szału. Do tego stopnia, że na pół roku się z niego wyprowadziłam.
W międzyczasie wpadłam na pomysł, by spróbować czegoś bardziej złożonego niż pisanie artykułów na bloga czy magazynów podróżniczych. Od początku wiedziałam, że ta książka nie będzie kolejnym przewodnikiem po Krakowie. Bo przewodników po zabytkach Krakowa napisano już pęczki.
Nie interesowało mnie też pisanie o topowych atrakcjach, a jeśli już zapuszczałam się w rejony wawelsko-staromiejskie, to po to by opowiedzieć o nich z innej perspektywy. Mniej znanej, nietypowej. Na radar wzięłam wszelkie krakowskie osobliwości, dobierane – to muszę dodać – subiektywnie.
Wiedziałam, że to, co w tłumie cracovianów ma wyróżniać „Nieprzewodnik” to właśnie moja autorska perspektywa.
Wpierw zrobiłam sobie listę mniej znanych, tajemniczych albo kuriozalnych atrakcji Krakowa, a następnie zabrałam się za pisanie. I czytanie. Okopałam się publikacjami o Krakowie. Przez co lista tego, o czym koniecznie jeszcze muszę napisać puchła i puchła. Jednocześnie intensywnie zwiedzałam Kraków. Odkrywałam nowe miejsca i wracałam do tych, które odwiedziłam w przeszłości. To był zdecydowanie najprzyjemniejszy element tego procesu. Bo samo pisanie szło mi różnie.
I tak coś, co miało być niewielką publikacją rozrosło się do pełnowymiarowej książki. I mogłoby rosnąć dalej, gdybym w którymś momencie nie powiedziała basta. Dość tego dobrego, kończ waćpanna.
„Nieprzewodnik” pisałam rok. Ostatnią kropkę postawiłam 31 stycznia 2022 roku, po czym na kilka tygodni zapomniałam o sprawie. Tekst musiał się „odleżeć”. Wróciłam do niego wiosną, przeredagowałam, coś dodałam, coś wyrzuciłam i w takiej wersji rozesłałam do kilku wydawnictw.
(od tamtej pory „Nieprzewodnik” zmieniałam jeszcze kilka razy 😉
Przez kolejne tygodnie nic się nie działo. To znaczy działo się wiele, np. zostałam laureatką Stypendium Twórczego Miasta Krakowa (w ramach którego stworzyłam cykl publikacji „Od podszewki”), ale wokół książki trwała zmowa milczenia. Nie przejmowałam się tym jednak. O dziwo. Po pierwsze byłam zaabsorbowana innymi sprawami. Po drugie, postanowiłam, że jeśli nikt mi nie odpowie, to moje dziecko sama wypuszczę w świat.
Słowa „dziecko” użyłam zresztą z premedytacją, bo proces powstawania „Nieprzewodnika” (oraz kilka udanych decyzji włodarzy, w tym uchwała krajobrazowa, która wyrzuciła krzykliwe reklamy z miasta) uzdrowiły moje relacje z Krakowem. Ja i Kraków jesteśmy teraz jak małżeństwo z długim stażem, które zażegnało kryzys (pardon za obcesowe określenie) robiąc sobie dziecko.
(i to takie, do którego nie trzeba wstawać w nocy i zmieniać mu pieluch ^^).
Rolę akuszerki wzięło na siebie wydawnictwo Bezdroża, które w sierpniu odpowiedziało, że wyda moją książkę. Książkę, która wciąż nie miała tytułu. Nienawidzę wymyślać tytułów i cieszę się, że redaktor prowadzący zdjął mi ten ciężar z barków. „Kraków. Nieprzewodnik dla turystów i mieszkańców” dokładnie oddaje to, czym jest ta książka.
Łukasz, jeśli to czytasz, to wiedz, że jestem Ci dozgonnie wdzięczna.
Co zatem znajdziecie w „Kraków. Nieprzewodnik dla turystów i mieszkańców”?
Łatwiej powiedzieć czego nie znajdziecie: klasycznego repertuaru zwiedzania ulica po ulicy i zabytków z topki z Krakowa. To już było grane tyle razy, że szkoda farby drukarskiej i papieru, by robić to ponownie. Zamiast wysyłać was do najpopularniejszych atrakcji, podpowiadam miejsca spoza szlaku i takie, których odkrywanie sprawiło mi szczególną frajdę.
Wróć! Kilka zabytków z krakowskiego topu jednak pojawia się na kartach „Nieprzewodnika”, ale potraktowałam je wybiórczo. Piszę tylko o tym, co mnie w nich fascynuje lub ciekawi. Sorry not sorry, jak to się mawia w krajach anglojęzycznych.
Nad fakty suche jak wióry przedkładam soczyste historie i osobliwości. I tego się w „Nieprzewodniku” trzymam.
Więc jeśli Wawel to czakram (testowałam jego „moce”, a wnioskami dzielę się w książce) i arrasy (historia ich ewakuacji podczas II wojny światowej wciąż przyprawia mnie o gęsią skórkę).
Jeśli kościół mariacki to przewspaniały ołtarz Wita Stwosza. I sam Wit Stwosz, który po błyskotliwym krakowskim epizodzie wrócił do Norymbergi i… skończył nieszczególnie.
Z „Nieprzewodnika” dowiesz się m.in.:
Gdzie w Krakowie znaleźć najciekawsze dwory i rezydencje (i dlaczego większość w Nowej Hucie)
O skandalu u karmelitanek na Wesołej, zabójstwie w zakrystii u franciszkanów i fundatorze klasztoru kamedułów na Bielanach, który kazał się pochować pod posadzką, by po śmierci po nim deptano.
Gdzie w Krakowie szukać młodopolskich witraży i PRL-owskich mozaik.
O dziwnych losach Lenina w Krakowie (wiedzieliście, że w zamachu bombowym stracił piętę? :P).
I gdzie się podział pręgierz z Rynku Głównego (dostał zaskakujące drugie życie).
Sporo miejsca poświęcam też najdziwniejszym eksponatom w krakowskich muzeach (półtorametrowy kołtun? niedopałek cygara wypalonego przez Mickiewicza w Wezuwiuszu? podrabiane kamienie runiczne? tabletki przeczyszczające wielokrotnego użytku?).
Odszukamy drzewo pachnące ciasteczkami i karmelem (podpowiedź: rośnie tam, gdzie odbyły się pierwsze próby awiacji i wcale nie mam na myśli dawnego lotniska na Czyżynach, o którym zresztą w „Nieprzewodniku” też poczytacie).
Przejdziemy się po mieście śladem seryjnych morderców.
Odwiedzimy pracownie Stanisława Wyspiańskiego i… Mistrza Twardowskiego (wiedzieliście, że to wcale nie jest legendarna postać?).
Powspominamy wizyty w Krakowie Pabla Picassa, G.G. Marqueza, Ludwika Wittgensteina i Roberta de Niro (biedaczek na lotnisku w Balicach musiał wypić czarną kawę, bo zabrakło mleka…).
Będziemy się włóczyć po kamieniołomach, dziewiętnastowiecznych fortach, dawnych fabrykach, które dostały nowe życie i bodaj najpiękniejszej krakowskiej realizacji miasta-ogrodu, która przy okazji jest kliniką leczenia chorób w zakresie psychiatrycznym.
Czy „Nieprzewodnik” odkrywa Amerykę?
No nie! Ale nie mogłabym spać spokojnie, gdybym nie pogrzebała głębiej w temacie takich klasyków wśród krakowskich osobliwości jak stópka Królowej Jadwigi, Lajkonik czy hejnał (serio wierzycie, że ta urywająca się nuta, to przez tatarską strzałę?).
A jeśli masz ochotę na taki klasyczny przewodnik po Krakowie z gotowymi trasami czternastu spacerów (m.in. po Starym Mieście, Podgórzu, Salwatorze, Kazimierzu, Kleparzu, Nowej Hucie), to wyobraź sobie, że… też taki napisałam! „Spacer po Krakowie” zamówisz tutaj. W zestawie z „Nieprzewodnikiem” masz zabezpieczone jakieś dwa tygodnie zwiedzania. Co najmniej!
Suplement: Co wydarzyło się od premiery „Nieprzewodnika”?
Gdy piszę te słowa w kalendarzu mamy 1 sierpnia 2023 roku. Od premiery „Kraków. Nieprzewodnik dla turystów i mieszkańców” minęło półtora miesiąca. Co wydarzyło się od tamtej pory? Wiele!
Zacznijmy od tego, że pierwszy nakład „Nieprzewodnika” rozszedł się na pniu, wprawiając w konsternację i mnie i wydawcę, który zaspał z zamówieniem dodruku. Gdy piszę te słowa pojedyncze egzemplarze błąkają się jeszcze w księgarniach. Ale to, rzecz jasna, ma się wkrótce zmienić.
[AKTUALIZACJA: już się zmieniło!]
Skłamałabym też, gdybym nie napisała, że reakcje czytelników mile łechcą moje ego. Krótko mówiąc: podoba się i to bardzo. Niektóre z nich zebrałam w tym poście:
Pielgrzymowałam też po audycjach radiowych, z których następnie powstawały podcasty.
W OFF Radio Kraków byłam gościnią poranka u Łukasza Zaleskiego Mówi Zaleś. Kapitalna rozmowa o Krakowie spoza szlaku do odsłuchania tutaj.
W Chilli Zet gościłam w audycji Rafała Turowskiego Śniadanie do łóżka. Rafał zadawał bardzo wnikliwe pytania. Posłuchaj tutaj.
W Programie 2 Polskiego Radia opowiadałam o mieszkaniu Wisławy Szymborskiej w audycji Miejsca z dobrych stron. Cała audycja tutaj.
W Radio Kraków Kultura wspólnie z Georginą Gryboś, Barbarą Gawryluk i Agnieszką Konior rozmawiałyśmy o literackich miejscach w Krakowie i Małopolsce. Audycja z cyklu „10” na „10” jest częścią obchodów dziesięciolecia z tytułem Stolicy Literatury UNESCO. Odsłuchaj audycję.
W Czwórka Polskie Radio opowiadałam o krakowskich sekretach w audycji Czwórka do kwadratu u Piotra Firana. Odsłuchaj tutaj (od 30:00 minuty).
[AKTUALIZACJA MAJ 2024]
Wciąż w to nie wierzę, ale fakty są następujące: „Kraków. Nieprzewodnik dla turystów i mieszkańców” wyróżniono w konkursie Nagrody Magellana 2024.
Patron nagrody chciał opłynąć świat. Moja książka udowadnia, że w poszukiwaniu przygód nie trzeba ruszać aż tak daleko. W „Nieprzewodniku” opisuję m.in. krakowskie miejscówki, które mam kilometr-dwa od domu .
Nagroda-nagrodą, ale dla mnie najważniejsze jest, że (prawie) rok od premiery książka wciąż żyje, jest czytana i kupowana. Za moment z drukarni wyjedzie kolejny dodruk.
* Niektóre linki w tekście są afiliacyjne
Przydało się? Udostępnij znajomym!
Postaw mi wirtualną kawę. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens. Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga. Zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów. Polub na Instagramie i Facebooku! Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.