Na pytanie co warto zobaczyć w Tokio nie ma jednej dobrej odpowiedzi.
Ani nawet dwóch. Dlatego wyjazd do Japonii zorganizowaliśmy na własną rękę. Aby zamiast biegać z językiem do kolan po kolejnych świątyniach, pójść do Moomin Cafe albo kociej kawiarni, która zagrała w Girls. Ale spokojna głowa, klasyka z gatunku atrakcje turystyczne też będzie!
Ale nie dziś. Pojawi się w następnym odcinku tej wyliczanki, bo gadułą jestem (jakby ktoś jeszcze nie zauważył) i bez podziału na odcinki zestawienie najpyszniejszych tokijskich atrakcji miałoby 5 kilometrów, a tak ma tylko 3.
Pierwsza część podsumowania będzie trochę dla łakomczuchów, a trochę nie. Bo musicie wiedzieć, że sushi to dopiero początek tego, co oferuje kuchnia japońska i gdy teraz o tym myślę, to nasz pobyt głównie kręcił się wokół żarcia w różnych postaciach.
I wnet też się przekonacie, że choć spożywka jakoś tam łączy wszystkie te miejsca, to jednak nie zawsze i nie wszędzie o jedzonko chodzi.
I nie, w wyliczance nie ma słynnego targu rybnego Tsukiji. Nie ma go, bo mnie tam nie było, a poza tym już go nie ma.
Kappabashi-dori, czyli o takich rzeczach nie śniło się nawet kucharzom
Atrakcja, o której milczą przewodniki. A szkoda, bo drugiego takiego miejsca ze świeczką po świecie szukać. Ulica Kappabashi, znana również jako Kitchenware Town, odpowiada za zaopatrzenie japońskiej gastronomii w każdy możliwy sprzęt i narzędzie niezbędne do przygotowania każdej możliwej potrawy. Uf.
Na Kappabashi czekają rzeczy zwykłe, cudowne i zdumiewające. Poczynając od takich banałów jak kuchenne uniformy, sztućce, noże we wszystkich rozmiarach i inne utensylia, przez sklepy wyspecjalizowane w jednym konkretnym produkcie (co powiecie na sklep wyłącznie z bloczkami do zbierania zamówień, pałeczkami albo miseczkami na sobę?), a kończąc na sprzętach niewiadomego zastosowania (a wyglądających jak części składowe silnika odrzutowca).
I jeśli marzy się Szanownym Państwu odlana z plastiku kopia dowolnej potrawy (np. sztuczne spaghetti z lewitującym widelcem, ktoś?), to trafiliście pod właściwy adres! Do kupienia właśnie na Kappabashi-dori.
Z kolei moje serduszko mocniej zabiło na widok sklepiku z drewnianymi naczyniami, w którym po namyśle nabywam taki oto kubek do zielonej herbaty. Jest piękny, lekki i bardzo wygodny, w dodatku wykonany z jednego kawałka drewna. Uwielbiam go! A używam wyłącznie do ceremonialnego picia zielonej herbaty.
Fun facts: Z nie do końca jasnych powodów ulicę nazwano na cześć yokai Kappy – demona i/lub bóstwa kojarzonego wcale nie z jedzeniem, a z wodą. Z szczególnym uwzględnieniem stawów i bagien. Kappa to taki złośliwy koleżka, który i konia wciągnie do wody i dziecko utopi (a potem przez TEN otwór w tyłku wyciągnie jego wnętrzności). A poza tym bardzo lubi ogórki. I to tyle punktów stycznych Kappy z gastronomią.
Moomin Cafe w Tokio, czyli Japończycy kochają bardziej. Przynajmniej Muminki
Japończycy kochają Muminki nawet bardziej niż ja. Nic więc dziwnego, że pierwsze zamiejscowe Moomin Cafe otworzyło się właśnie w Tokio i to grubo ponad dekadę temu.
W Moomin Bakery and Café możesz zjeść lunch w towarzystwie pluszowych bohaterów książek Tove Jansson w wersji XXL (co wygląda mniej więcej tak) albo napić się muminkowej kawy (na przykład takiej). Nie wypowiem się na temat walorów smakowych tych frykasów.
Dla turystów budżetowych (oraz tych którym nie chce się stać-w-kolejce-za-drzwiami-w-oczekiwaniu-na-wolny-stolik) w piekarni czekają kawaii muminkowe wypieki w akceptowalnych cenach oraz – uwaga – fińskie pieczywo! To ostatnie, to ewenement. Bo choć kuchnia japońska jest wspaniała, to akurat chleb i jemu podobne wypieki wołają o pomstę do nieba.
Wypróbowaliśmy kilka bułek i zdecydowanym faworytem okazały się ciastka-kukiełki hatifnaty. Gdyby ktoś ciekaw był jak smakuje hatifnat, to spieszę donieść, że smakuje jak ciasto francuskie. W Moomin Cafe mają też bardzo dobrą mrożoną herbatę.
Dla porządku dodam, że muminkowa kawiarnia jest tak bardzo kawaii, że bardziej już się nie da, a do piekarni doklejony jest też niewielki acz dobrze zaopatrzony sklepik z muminkowymi gadżetami.
Tokijskie Moomin Bakery and Cafe znajdziecie w kompleksie rozrywkowym łączącym stadion baseballowy, centrum handlowe i park rozrywki z rollercoasterem w ramach głównej atrakcji (wagonik śmiga dosłownie nad głowami). Nazywa się to Tokyo Dome City, a muminkowej kawiarni szukajcie na poziomie -1.
>> Wybierz się na jednodniową wycieczkę do małp kąpiących się gorących źródłach z Tokio
Kocia kawiarnia z Girls (Temari no Ouchi Cat Cafe)
Wiem, że kocia kawiarnia to teraz żadna mecyja. Nawet w Polsce. Ale Temari no Ouchi Cat Cafe w Tokio to nie jest zwykła kawiarnia z kotami. Proszę, o to dowody.
Dowód numer jeden – kawiarnia zagrała w serialu HBO Girls. A Shoshanna w uroczym służbowym mundurku w jednym z odcinków piątego sezonu niańczy tamtejsze koty.
Dowód numer dwa – wystrój a’la bajkowy koci las. Ten oczywiście nawiązuje do położonej nieopodal wytwórni filmów Studio Ghibli (tej od anime Księżniczki Mononoke, Mojego sąsiada Totoro i Spirited Away). Studio można zwiedzać (tak!), ale bilety trzeba kupić z mega wyprzedzeniem (o nie!). O czym dowiedziałam się już w Japonii. Biletów oczywiście nie było, a mi za to było bardzo smutno. Smutno tak bardzo, że skłonna byłam wypłakać oczka.
Więc mąż na pocieszkę zabrał mnie do Temari no Ouchi.
Było jak na herbatce u szalonego kapelusznika plus dużo kotów.
Trudno oddać słowami jak te koty bardzo miały nas w nosie (żeby nie powiedzieć w dupie). Co prawda jeden w typie grumpy cat twardo spał w pieńku pode mną, ale cała reszta stada traktowała nas z wyniosłą obojętnością. Tymczasem Japończykom niemal skakały po głowach (a nawet spały w torebkach).
Co pewien czas asystentki dla rozruszania towarzystwa (i kotów i ludzi) robią pokazy. Hm. Przecież nie tresury. Więc powiedzmy, że zabawy. W ruch idą wędki i tunele, ale tym kocim celebrytom nawet w zabawie wysilać się nie chciało!
Wizyta w Temari no Ouchi nie jest tanią imprezą. Po pierwsze trzeba na te peryferia Tokio dojechać (okolica nazywa się Kichijoji). Po drugie płaci się już za wstęp do kociej kawiarni (1200¥ w tygodniu i 1600¥ w weekendy; od łba), a napoje i jedzenie są i tak osobno płatne. Za to pobyt jest nielimitowany (co odróżnia akurat tę kocią kawiarnię od innych, gdzie licznik bije co 10 minut).
Uwaga: Wbrew bajkowej scenerii kawiarnia nie jest kids friendly!
To kiedy lecimy do Tokio? Sprawdź jak ja zorganizowałam na własną rękę dwa wyjazdy do Japonii
Wnętrze rogu obfitości. Dom towarowy pod dworcem kolejowym Tokio
Ze szczególnym uwzględnieniem działu spożywczego. To mokry sen każdego foodie z cenami przyprawiającymi kolana o drżenie!
W delikatesach pod dworcem kolejowym Tokio czekają półki uginające się pod ciężarem jedzenia i półproduktów z całego świata. Szanowni Państwo czego tam nie ma! Z samej części z garmażem można by nie wychodzić przez trzy dni. I jeść, i jeść, i jeść.
Na szczególną uwagę zasługują sprzedawane tu owoce. A w zasadzie ich ceny. Dla ułatwienia wspomnę tylko, że 1 jen to ok. 3,5 grosza.
Popularność KitKatów w Japonii to fenomen wymagający osobnego akapitu. Kit Kat brzmi podobnie do japońskiego zwrotu ‘z pewnością wygrasz’. Czyli spożycie KitKatów może przynieść szczęście! – wykoncypowali Japończycy i zaczęli kupować je na potęgę, a Nestle tylko zaciera rączki i wprowadza coraz to nowe smaki. W tym limitowane i lokalne serie. Czyli idealne omiyage (zwyczajowy podarunek przywożony bliskim z podróży).
Smaki japońskich KitKatów idą w setki, a obok takich banałów jak truskawka czy słony karmel, można skosztować wafelków o smaku wasabi, sosu sojowego, sake, zupy miso czy pieczonych ziemniaków. Albo melona z Hokkaido z serem mascarpone. Ten ostatni do nabycia, rzecz jasna, tylko na Hokkaido, ale sporo typów można też upolować w Tokio. Te o smaku matchy są w niemal każdym spożywczym. Za tymi bardziej fancy można rozejrzeć się targowisku Ameyoko w Ueno, o którym więcej niżej.
Dom towarowy pod dworcem ma jeszcze jeden żelazny punkt. Aleję sklepów z gadżetami z kreskówek. Są muminki (jeszcze więcej gadżetów niż w Moomin Bakery and Café), jest Totoro, są Pokemony, Hello Kitty, a nawet poczciwa Miffy i różne inne czarodziejki z księżyca, na które ja (jako dziecko bez kablówki) się nie załapałam.
Uwaga numer 1: Wstęp z dziećmi tylko na własną odpowiedzialność! No chyba, że macie dwa worki ¥¥¥.
Uwaga numer 2: Aby ułatwić Szanownym Państwu odnalezienie wejścia podpowiem, aby szukać go po drugiej stronie torów aka po przeciwnej stronie budynku dworca (nie można go przeoczyć, bo zbudowany jest z czerwonej cegły i wygląda jak importowany z Europy). Nie, przez dworzec bez biletu przejść się nie da.
Targ Ameyoko – poczuj się w Tokio jak Rick Deckard
Co prawda Ridley Scott przygotowując Łowcę Androidów miał inspirować się Shinjuku by night, ale na uliczny targ Ameyoko (AmeyaYokocho) też pewnie się wybrał.
Ameyoko to chaotyczna przestrzeń handlu i gastronomii ulokowana przy torach linii Yamanote. I uwierzcie mi proszę, że nie ma nic bardziej w duchu Blade Runnera niż po zmierzchu zatopić się w ten gąszcz straganów. Albo jeszcze lepiej przysiąść w jednej z budek z żarciem między torami. Ty jesz, deszcz pada, a pociągi rytmicznie przejeżdżają Ci nad głową.
Za dnia targ Ameyoko też niczego sobie. To mieszanka badziewia i markowych sklepów. Rozmigotane salony pachinko – wiadomo. Dużo jedzenia, także street foodu (okazuje się, że kebab dotarł też do Japonii, a sprzedający w nim panowie o aparycji Ali-Baby krzyczeli za nami „dzień dobry”).
W jednej z aptek (tak aptece, to nie żart) łapiemy limitowane serie KitKatów (m.in. o smaku wasabi) w dobrej cenie, a w każdym razie taniej niż w dowolnym domu towarowym.
Targowisko Ameyoko znajdziecie nieopodal dworca kolejowego Ueno. Jeśli trafisz na latający ramen, to znak, że jesteś na dobrej drodze.
Czytaj również pozostałe posty z podróży do Japonii:
- Co trzeba zobaczyć w Tokio część 2
- Kioto w pigułce dla zabieganych
- Makaki japońskie kąpią się w gorących źródłach + Nagano | Jigokudani Snow Monkey Park
- 9 trików jak tanio zorganizować wyjazd do Japonii
- Jak zorganizować wyjazd do Japonii | Transport w Tokio i Japan Rail Pass
- Noclegi w Japonii: jak szukać by na spanie nie wydać fortuny (+ sprawdzone hotele!)
- Jak zorganizować wyjazd do Japonii | pieniądze, internet, przydasie
- Jak zorganizować wyjazd do Japonii | kiedy najlepiej polecieć i czego spodziewać się po drodze
- Japonia: lista lektur | Co przeczytać przed podróżą do Japonii?
- 6 największych zaskoczeń w Japonii
Podobało się?
Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
DZIĘKUJĘ!
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej