Myśleliście kiedyś o weekendzie na Wysoczyźnie Elbląskiej? Nie? To zaraz zaczniecie!
Wysoczyzna Elbląska to kraina wzgórz, lasów, plaż, maleńkich wiosek i zabytków. Spokój, przyroda i brak tłumów. Czego chcieć więcej?
Wysoczyzna Elbląska, czyli lubisz góry? To jedź nad morze!
Najprościej napisać, że Wysoczyzna Elbląska góruje nad okolicą, ale o to nie trudno, gdy otaczają cię Żuławy Wiślane, Równina Warmińska i Zalew Wiślany. W tym ostatnim, trzeba dodać, woda jest lekko słona. Wystarczy więc wspiąć się na pierwsze lepsze wzgórze – a tych tu pod dostatkiem, by na horyzoncie pojawił się rozległy widok na Mierzeję Wiślaną.
Niektórym Wysoczyzna Elbląska przypomina Bieszczady. Ja aż tak daleko nie zapędzałabym się w porównaniach, ale nie przeczę, że można poczuć się tu jak górach. Bo krajobraz Wysoczyzny miło faluje, lasy ciągną się kilometrami, wzniesienia przecinają głębokie wąwozy, a drogi chwilami przypominają górskie serpentyny. Z drugiej strony – plaże, kameralne rybackie porty i Bałtyk dosłownie na wyciągnięcie ręki. Na przeciwny brzeg Zalewu Wiślanego płynie się pół godziny tramwajem wodnym.
Ale to nie wszystko. Gros krainy zajmuje Park Krajobrazowy Wysoczyzna Elbląska. Letnią rezydencję miał tu pruski cesarz, a pogańskie plemiona swój, hm, święty kamień. Ba, Wysoczyzna Elbląska zapisała się też w historii sztuki – wyrabiana tu przed wojną majolika dziś na aukcjach osiąga zawrotne ceny.
A to tylko niektóre z osobliwości i atrakcji Wysoczyzny Elbląskiej. Zaraz dowiecie się o niej więcej.
W artykule:
- Ciekawe miejsca na Wysoczyźnie Elbląskiej
- plaże i punkty widokowe
- gdzie spać i zjeść na Wysoczyźnie Elbląskiej
Kadyny – na letnisku u cesarza Wilhelma II
Zaczynamy od wysokiego c i największej atrakcji Wysoczyzny Elbląskiej. Jeżeli zwiedzając okolice mielibyście odwiedzić tylko jedno miejsce, to niech to właśnie będą Kadyny. W tej urokliwej wiosce w latach 1898–1918 letnią rezydencję miała pruska rodzina królewska. I – co najlepsze – od tamtej pory niewiele się tu zmieniło. Kadyny wyglądają, jakby czas zatrzymał się tu dobre sto lat temu!
Słynący z militarystycznych ciągot, romansów (m.in. z księżną Daisy) oraz upodobania do polowań cesarz Wilhelm II miał słabość do Kadyn. Za jego czasów wieś rozkwita, a obok wzorcowego folwarku wyrastają domy dla pracowników, szkoła, szpital, poczta. Wszystko z miejscowej czerwonej cegły, przy fabryczce której cesarz otwiera Królewską Wytwórnię Majoliki. To ona przyniesie Kadynom europejską sławę.
Obok przedmiotów użytkowych i figurek zwierząt (Wilhelm II ponoć osobiście zatwierdzał wzory) z kadyńskiej glinki wypalano także ceramikę architektoniczną. Na przykład kafle na stacji metra Theodor-Heuss-Platz w Berlinie albo kasetonowy strop w gdańskim oddziale NBP. Po wojnie ponownie uruchomiono cegielnię (produkowano tu m.in. cegłę do odbudowy zamku w Malborku), ale ceramiki artystycznej już nie wytwarzano. Zakład upadł w latach 90., a opuszczone budynki czekają na kupca.
Co zobaczyć w Kadynach?
Atrakcji jest tu tyle, że w Kadynach spokojnie można spędzić cały weekend (a w przerwach od zwiedzania plażować, bo we wsi są dwa kąpieliska).
Najcenniejszym zabytkiem jest siedemnastowieczny pałacyk cesarski. Ale to nie on jest perełką Kadyn, a dawny folwark z zabytkowymi stajniami, stodołą, spichlerzem oraz znakiem rozpoznawczym – paradną bramą. Ciekawe są nie tylko budynki (polecam przyjrzeć się przepięknej stodole!), ale i ich doskonale zachowany układ. W majątku działa obecnie hotel, klub jeździecki, a w dawnej gorzelni restauracja. I tu ciekawostka: w jednej z sal wiszą autentyczne obrazy Witkacego. Co robią w Kadynach? Też chciałabym wiedzieć. Teren jest otwarty, można spacerować, zjeść obiad albo wypić kawę w pałacowym parku.
Grzechem zaniechania byłoby na tym poprzestać i odpuścić sobie spacer po pozostałej części Kadyn.
Do kolejnej atrakcji Kadyn trzeba się wspiąć (cóż, Wysoczyzna Elbląska!). Najlepiej schodami koło dębu Bażyńskiego – jednego z najgrubszych (10 metrów w obwodzie) i najstarszych (700 lat) w Polsce. Nazwano go na cześć pierwszego właściciela Kadyn – rycerza Jana Bażyńskiego, który spiskując z Kazimierzem Jagiellończykiem tak zalazł Krzyżakom za skórę, że przezywali go „kulawym bazyliszkiem”.
Znój wspinaczki (bo schodków jest ok. 400) nie pójdzie jednak na marne. W lesie na wzgórzu ukrywa się barokowy klasztor franciszkanów. Co ciekawe, w czasach Wilhelma II była tu tylko romantyczna ruina, bo w 1826 roku klasztor uległ kasacie. Założenie odbudowano niespełna trzydzieści lat temu.
Na tyłach klasztoru, dosłownie 2 minuty dalej, znajdziecie wieżę widokową, z której otwiera się widok na Zalew Wiślany i rezerwat przyrody Kadyński Las, którego osobliwością są pomnikowe buki i dęby występujące tu w hurtowej ilości.
Kto ma ochotę na końską dawkę wiedzy przyrodniczej o Parku Krajobrazowym Wysoczyzny Elbląskiej, powinien przejść ścieżkę dydaktyczną Kadyński Las. Ma ok. 1,5 kilometra i prowadzi do najciekawszych punktów w lesie (na trasie m.in. dąb Bażyńskiego, klasztor i wieża widokowa). A na planszach edukacyjnych same rewelacje.
Popielice w Parku mieszkają w domkach na drzewach. Występujący na Wysoczyźnie Elbląskiej karlik drobny (cóż za urocza nazwa!) to najmniejszy z nietoperzy Europy. Waży około 4 g! A największą osobliwością Parku są jelenie sika, które Wilhelm II dostał w prezencie od cesarza Japonii. Zwierzęta zadomowiły się na Wysoczyźnie Elbląskiej i dziś to jedna z dwóch naturalnie żyjących populacji w Polsce.
Tolkmicko – jedyne miasto na Wysoczyźnie Elbląskiej
Tolkmicko ze swoimi dwoma tysiącami mieszkańców to lokalna metropolia i największy port w polskiej części Zalewu Wiślnego. „Największy” bynajmniej nie oznacza „duży”. To stąd latem wypływają stateczki do Krynicy Morskiej, a rybackie łódki ruszają na połów. Zresztą Tolkmicko rybołówstwem stoi od zawsze. Kiedyś także na przemysłową skalę wędzono tu ryby, produkowano kawior oraz… gotowano jesiotry.
Polecam przechadzkę po falochronie, z jego końca nieźle widać Krynicę i tamtejszą latarnię morską. Zaraz za wejściem do portu ukrywa się kameralna plaża miejska (co niebywałe – ze wszystkich stron otoczona drzewami!) i restauracja Fregata, w której zjecie pycha rybkę.
Prawa miejskie Tolkmicku nadano pod koniec XIII wieku, ale teren zamieszkiwany był już wcześniej. Dowodzić tego mają Wały Tolkmita – pozostałość staropruskiego grodziska jakieś dwa kilometry od miasteczka. W centrum warto zwrócić uwagę na czternastowieczny kościół św. Jakuba Apostoła i otaczające go urokliwe kamieniczki.
Najpiękniejszym budynkiem Tolkmicka jest dworzec kolejowy – szkoda tylko, że nie korzystają z niego podróżni. Regularne kursy Kolei Nadzalewowej zawieszono w 2006 roku, co jest niepowetowaną stratą, bo łącząca Elbląg z Braniewem linia jest szalenie malownicza. Wyobraźcie to sobie: z jednej stronie Zalew Wiślany (od którego tory miejscami oddzielają tylko umocnienia brzegów), z drugiej lasy Wysoczyzny Elbląskiej.
Dyskusje o przyszłości Kolei Nadzalewowej toczą się od lat, ale widoki na reaktywacje połączeń są marne. Tyle dobrego, że chociaż częściowo wyremontowano dworzec w Tolkmicku.
Wreszcie, by zwiedzanie Tolkmicka było pełne, warto na miasteczko spojrzeć z góry. Ale wpierw trzeba namierzyć wieżę widokową, czego nie ułatwia brak oznaczeń. Więc, abyście nie błądzili po wzgórzach Wysoczyzny Elbląskiej, podpowiadam, że na wysokości domu przy ul. Królewieckiej 4 trzeba skręcić w prawo w szutrową drogę. Od tego miejsca dojście do wieży zajmie ok. kwadrans.
Święty Kamień Prusów
Głazy narzutowe nie są czymś nadzwyczajnym w woj. warmińsko-mazurskim. Jednak kamień, który lodowiec porzucił nieopodal Tolkmicka jest wyjątkowy – tkwi w wodach Zalewu Wiślanego. Jakieś dwadzieścia metrów od brzegu. Głaz ma wgłębienie, które (rzekomo) służyć miało składaniu ofiar bogowi Kurche przez plemię Pogezan, żyjące na Wysoczyźnie Elbląskiej nim w imieniu Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie podbili je Krzyżacy. Stąd utarło się nazywać głaz Świętym Kamieniem.
Ale z Świętym Kamieniem wiążę się jeszcze jedna legenda – o monstrualnym węgorzu, który krótko po założeniu Tolkmicka miał prześladować miejscową ludność. Przewracał łodzie rybakom, porywał kobiety piorące w Zalewie Wiślanym. By go udobruchać składano mu na Świętym Kamieniu ofiary. Ale spokojnie, nie były to dziewice. Węgorz zadawalał się krowim mięsem i piwem. Któregoś razu tak się objadł, że pękł z przejedzenia. Truchło wyciągnięto na brzeg i wdeptano w ziemię.
➤ Jak dojść do Świętego Kamienia
Najprościej byłoby dojść torami Kolei Nadzalewowej, ale to się nie uda, bo są zarośnięte. Zamiast tego jedziemy na koniec ul. Morskiej w Tolkmicku. Auto zostaw na leśnym parkingu i dalej idź szutrową drogą trzymając się żółtych znaków szlaku grodzisk pruskich. Szlak prowadzi prosto do kamienia, ale oznaczenia są mało czytelne. Po ok. 2 kilometrach dojdziesz do leśniczówki Nowy Wiek i parkingu szlaku rowerowego Green Velo.
Idź dalej prosto, aż po lewej stronie zobaczysz szlaban – żółty szlak w tym miejscu odbija w stronę wybrzeża malowniczym leśnym wąwozem. Jeszcze tylko trzeba przekroczyć tory Kolei Nadzalewowej i odszukać ścieżkę, która wyprowadzi cię z lasu na maleńką dziką plażę. Jesteś na miejscu, prowadziła Cię Zofia Jurczak. Pozdrawiam.
Suchacz i dzielni kaprzy, którzy rozgromili flotę Krzyżacką
Mamy kolejny punkt widokowy na Wysoczyznę Elbląską i Zalew! Ale tym razem zamiast wieży widokowej są ławki i plażowe parasole. W dodatku punkt widokowy w Suchaczu ma swojego patrona – nazwano go na cześć pierwszego prezesa Towarzystwa Krzewienia Turystyki Pieszej w Elblągu i Okolicy Carla Pudora. Dojście? Prosta sprawa, ul. Zakopiańską do końca, potem schodami, na koniec jedno krótkie acz strome podejście i gotowe.
Suchacz, a właściwie Zalew Wiślany na jego wysokości, był miejscem największej bitwy morskiej wojny trzynastoletniej. Gdańscy i elbląscy kaprowie (czyli piraci-najemnicy) 15 września 1463 roku rozgromili w drobny mak flotę krzyżackich okrętów. (Okrągłą) 498. rocznicę bitwy upamiętniono w Suchaczu pomnikiem, na którym orzeł do dziś nie ma korony.
Wieś niesłychanie rozwinęła się dzięki otwarciu Kolei Nadzalewowej. Pociągi wywoziły z Suchacza urobek cegielni (wcześniej transportowano go łodziami, co musiało ciekawie wyglądać), a przywoziły turystów, którzy z pociągów wysiadali prosto na plażę. Do tego intrygująca nazwa stacji – Suchacz Zamek. O co chodzi? Jaki zamek? Zameczkiem nad Zalewem nazywano dom wczasowy z wieżyczką, w którym dziś mieści się szkoła podstawowa. Mija się ją idąc na punkt widokowy. Wygląda tak sobie, podobnie zresztą jak plaża, której przydałoby się sprzątanie. Kąpiele na własną odpowiedzialność.
Domy podcieniowe na Wysoczyźnie Elbląskiej
Słyną z nich Żuławy Wiślane, ale i na Wysoczyźnie Elbląskiej znajdziecie domy podcieniowe. Miewają się różnie. Parafrazując klasyka: spieszmy się oglądać domy podcieniowe, bo tak szybko się rozpadają. Przy okazji, wiedzieliście, że ilość filarów, którymi podparty jest podcień świadczyła o zamożności gospodarza? Im więcej słupów, tym bogatsza rodzina.
Na Wysoczyźnie Elbląskiej domy podcieniowe znajdziecie w:
Łęczu – znalazłam dwa, ponoć są trzy; do tego ruina wiatraka holenderskiego i barokowy kościół.
Hucie Żuławskiej – zadbany dom podcieniowy z dziewiętnastego wieku.
Kamienniku Wielkim – dwa w złym stanie.
Próchniku – trzy domy podcieniowe; warto zwrócić uwagę też na gotycki kościół. Ciekawostką jest, że zagubiony między wzgórzami i lasami Próchnik jest dzielnicą Elbląga.
Pagórkach – dom jest jeden, ale za to jaki – z czterema podcieniami! Dwa od frontu i po jednym na szczytach. Kawałek za wsią w kierunku Łęcza atrakcja dla ambitnych: kamień upamiętniający pierwszy wjazd cesarza Wilhelma II do Kadyn. Stoi na wzgórzu, które w międzyczasie zalesiono. Delikatnie mówiąc nie rzuca się więc w oczy, ale skoro ja go znalazłam, to i wy dacie radę.
Jagodnik trochę jak z horroru
Jeżeli nie przemierzacie Wysoczyzny Elbląskiej szlakiem rowerowym Green Velo, albo nie nocujecie w którejś z tutejszych agroturystyk, to jedynym powodem, by wybrać się do Jagodnika jest opuszczony ewangelicki cmentarz przy drodze do Jeziora Martwego (serio!). Wiąże się z nim historia z dreszczykiem.
Pochowano tu zmarłych na czarną ospę, której epidemia zdziesiątkowała mieszkańców Jagodnika w 1872 roku. Ci którzy przeżyli byli tak straumatyzowani, że gdy tego samego roku na Zielone Świątki we wsi pojawił się „Syn Boży” z zapowiedzią rychłego końca świata (dokładnie w przyszłym miesiącu), uwierzyli mu na słowo i zaczęli go czcić. Odrzucająca dogmaty kościoła sekta szybko zdobywała nowych zwolenników, co państwo pruskie uznało za zagrożenie. Nie patyczkowano się z innowiercami, zgromadzenie rozbito z udziałem policji. Ale mieszkańcy kontynuowali nielegalne praktyki w kaplicy na cmentarzu. Dziś nie ma po niej śladu.
Punkt obserwacyjny Ptasi Raj w Rangórach
Cóż to za cudne miejsce! Króciutka ścieżka edukacyjna prowadząca kładką przez trzcinowisko Zatoki Elbląskiej – rezerwatu Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej, w którym gniazduje 86 gatunków ptaków (a przelotem bywa dwa razy więcej). Na końcu jest wieża widokowa i tablice informacyjne jakich ptaków wyglądać. Podpowiadam niektóre: bielik, czapla siwa, kormoran, łyska, śmieszka, ale też trzciniak i remiz. Lornetka bardzo się przyda.
Ścieżka Ptasi Raj rozpoczyna się przy drodze nr 503, niemalże naprzeciwko DPS w Rangórach, obok którego jest parking.
Zwiedzanie Wysoczyzny Elbląskiej – informacje praktyczne
Wysoczyzna Elbląska – noclegi
Prym wiodą boskie Kadyny, w których możecie przenocować w dwóch 3* hotelach:
- Kadyny Folwark Hotel & SPA na terenie dawnej letniej rezydencji Wilhelma II.
- Hotel Srebrny Dzwon Spa & Wellness w dawnej szkole.
Co ważne, oba honorują Polski Bon Turystyczny. Działają w nich bardzo dobre restauracje otwarte także dla gości spoza hotelu.
Inną ciekawą opcją jest ponad stu letni dom w Kadynach, który można wynająć na wyłączność. A tym, którym marzy się samotnia z bajecznym widokiem na Zalew Wiślany polecam Studio na „Tęczowym Wzgórzu”w Suchaczu.
Jak zwiedzać Wysoczyznę Elbląską
Najprościej autem, wiadomo, ale można też transportem publicznym. Do Suchacza, Kadyn, Tolkmicka i innych miejscowości dojeżdżają autobusy Noir z dworca w Elblągu.
Można też na rowerze. Przez Wysoczyznę Elbląską przebiega fragment szlaku rowerowego Green Velo (który zresztą zaczyna się w Elblągu, a kończy prawie 2000 kilometrów dalej na południu Polski). Są też krótsze szlaki – pętle m.in. wspominany już szlak grodzisk pruskich wokół Tolkmicka, czy znakowana na czerwono trasa kadyńska. Jednak planując zwiedzanie Wysoczyzny Elbląskiej na rowerze trzeba wziąć poprawkę, że trasy miejscami są bardzo wymagające (także pod względem nawierzchni), a różnica poziomów na podjazdach dochodzi do 100 metrów!
Najfajniejszą opcją, aczkolwiek dostępną tylko sezonowo, są rejsy po Zalewie Wiślanym, nie tylko do Krynicy Morskiej. Hitem jest całodniowy rejs konesera na pokładzie oldskulowej barki Elwinga (rok budowy 1926!) z Elbląga przez Zatokę Elbląską i Martwą Wisłę do Gdańska.
Natomiast najmilej Wysoczyznę zwiedza się piechotą, tutejsze bukowe lasy i rezerwaty są idealne dla wędrowców. Opisy szlaków znajdziecie na stronie Parku Krajobrazowego Wysoczyzna Elbląska.
A co w okolicy
Wysoczyzna Elbląska – choć sama w sobie urocza – jest też dobrą bazą do poznawania okolicy. A wiele fenomenalnych atrakcji jest w zasięgu jednodniowej wycieczki. Nawet bez auta.
Kilka moich propozycji:
Niekwestionowanym numerem jeden jest Kanał Elbląski. Rejsy statkiem po trawie zaczynają się w Elblągu, naprzeciwko katedry. Ale atrakcje Krainy Kanału Elbląskiego nie kończą się na pochylniach. Więcej przeczytacie tutaj.
Kolejną rewelacją jest Elbląg – szalenie ciekawe miasto. Ze starą-nową starówką, znakomitym Muzeum Archeologiczno-Historycznym (jedno z najlepszych jakie zwiedzałam w Polsce) i sztuką awangardową na ulicach. Więcej o Elblągu TUTAJ, a gdybyście planowali w mieście zatrzymać się na weekend to polecam ten hotel.
Niedaleko też stąd do Malborka i tylko trochę dalej do Kwidzyna, w którym zamek kapituły pomezańskiej ma największą więżę-toaletę w Europie.
Na deser sympatyczne miasteczko ze świetnym muzeum w pałacu i zamkiem o bardzo intrygującym wnętrzu. O Morągu więcej tutaj.
➤ Wszystkie wpisy z województwa warmińsko-mazurskiego.
Artykuł powstał pod patronatem Warmińsko-Mazurskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej w ramach IV. Turystycznych Mistrzostw Blogerów organizowanych przez Polską Organizację Turystyczną.
Korzystałam z: książek Szlakami Wysoczyzny Elbląskiej. Przewodnik historyczno-turystyczny i Zalew Wiślany. Szlak wodny/Ein Wasserweg. Wojciecha Kujawskiego oraz stron www historia-wyzynaelblaska.pl i parkikrajobrazowewarmiimazur.pl.
Przydało się?
Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej