Z Glasgow prosto do dziewiętnastego wieku. Zwiedzamy ikonę rewolucji przemysłowej – osadę robotniczą w New Lanark i oglądamy wodospady Falls of Clyde.
➨ W roli głównej SZKOCJA. Czytaj pozostałe wpisy
Czy turystyka a’la jadę tam, bo wpadło mi w oko zdjęcie z Google albo z Instagramu ma jakąś specjalną nazwę? Bo tak właśnie było ze mną i New Lanark.
Przygotowując się do wyjazdu do Szkocji widzę to i już wiem, że ja i New Lanark jesteśmy sobie pisani. Że umrę jeśli nie obejrzę z bliska tych surowych szeregówek w stylu georgiańskim, tych falowców rodem z końca osiemnastego wieku. A że przy okazji wioskę wpisano na listę dziedzictwa UNESCO, że jest częścią Europejskiego Szlaku Dziedzictwa Przemysłowego, a z Glasgow to żabi skok? Tym lepiej.
Więc pojechałam.
On temu winien
Nazywał się Robert Owen i był socjalistą, przemysłowcem, filantropem oraz prekursorem handlu spółdzielczego. W skrócie fabrykant z gołębim sercem.
Poglądy jak na swoje czasy miał radykalne. Delikatnie mówiąc.
Bo Robert Owen niechętny był pieniądzowi. Odrzucał własność prywatną. I małżeństwa. Krytykował wolną konkurencję i podziały klasowe.
W idealnym świecie Roberta Owena wszyscy mieliby po równo i wystarczająco do wygodnego życia, a wychowanie dzieci wzięłoby na siebie państwo.
New Lanark – socjalizm testowany na ludziach
Od utopijnych socjalistów Roberta Owena odróżnia jedno – akurat on swoje teorie wprowadzał w życie. Z powodzeniem! Właśnie w New Lanark.
Owen w New Lanark (rzec by można) się wżenia. Trafia tu w 1800 roku po ślubie z córką założyciela kompleksu Davida Dale’a. Już teściowi bliskie były ideały socjalistyczne, ale dopiero zięć wypchnął przędzalnie ku chwale, sławie i dobrobytowi.
Robotnicy (a w szczytowych momentach przędzalnie Dale’a i Owena zatrudniają ich ponad dwa tysiące) mają tu zapewnione nie tylko zakwaterowanie, tanie zakupy w spółdzielczym sklepie, ale i bezpłatną opiekę lekarską (rzecz na owe czasy w ogóle nie do pomyślenia).
➨ CZYTAJ RÓWNIEŻ: Charles Rennie Mackintosh i szkocka secesja, czyli najlepsze co przydarzyło się Glasgow
Dalej, w New Lanark Owen zakłada pierwszy w Wielkiej Brytanii żłobek, a starsze dzieci (zamiast do pracy na pierwszą szychtę) chodzą do szkoły (zwanej tu ‘Instytutem Formowania Charakteru’, brr).
Koniec końców wszyscy są zadowoleni, a Robert Owen w szczególności, bo kasa się zgadza, a fama o jego modelowej wiosce idzie w świat. New Lanark wizytują więc tłumy chcących na własne oczy przekonać się, że krociowe zyski mogą iść w parze z przyzwoitym traktowaniem robotników.
New Lanark dwieście lat później
Osada w New Lanark to tak jakby skrzyżować Zlin Tomáša Baťy (tu proszę czytać klasyczny już reportaż Mariusza Szczygła) z łódzkimi przędzalniami i famułami na Księżym Młynie, tyle że znacznie wcześniej, bo pod koniec osiemnastego wieku i w warunkach Szkockich (piaskowiec zamiast czerwonej cegły). Oraz w pięknym otoczeniu – industrializacja szczęśliwie nie zdołała popsuć uroków doliny rzeki Clyde.
Dziś w New Lanark robotników już nie ma. W 1968 zakończono produkcję na skalę przemysłową, choć oryginalne maszyny przędzalnicze nadal można oglądać w akcji (po angielsku to ustrojstwo nazywa się ‘Spinning Mule’, chętnie poznam polską nazwę).
I to jest ten moment, aby zadać sobie pytanie, czy warto wybulić równowartość dobrego obiadu (i to od łba) na zwiedzanie skansenu przemysłowego od środka. Bo na przykład dla niżej podpisanej w New Lanark najciekawszy jest układ urbanistyczny wioski, który od czasów Roberta Owena nie zmienił się wcale.
Ba, osada to także ikona rewolucji przemysłowej (która przecież rodzi się nieopodal, bo to w Glasgow James Watt konstruuje maszynę parową, która na dobre rozkręci potęgę imperium brytyjskiego).
I tę ikonę urbanistyki (oraz jedną z największych nieprzyrodniczych atrakcji turystycznych Szkocji) można z zewnątrz oglądać bezpłatnie.
Za free można też zajrzeć do kawiarni, hotelu, sklepu z pamiątkami oraz rekonstrukcji sklepiku osiedlowego z początku dwudziestego wieku. Ale żeby obejrzeć sklep z czasów Roberta Owena (za ścianą) trzeba już mieć bilet wstępu.
Co zwiedza się w New Lanark (z biletem w kieszeni)
Szkockie społem sprzed dwustu lat to tylko jedna z miejscówek, które zwiedza się w ramach biletu wstępu do skansenu.
Zwiedzanie wnętrz osiedla New Lanark zaczyna się od wizyty w Visitors Center. Tam do obejrzenia oryginalna maszyna parowa (wielkości dwóch lokomotyw), i maszyny przędzalnicze w ruchu. Na dachu ogród i punkt widokowy. W bardziej sprzyjających warunkach pogodowych musi tam być ładnie, ale w marcu i ogród i widoki na rzekę Clyde są takie sobie.
Dumą i chlubą New Lanark w dwudziestym pierwszym wieku jest audiowizualne przedstawienie ‘The Annie McLeod Experience’. Polega to z grubsza na tym, że coś w rodzaju wyciągu krzesełkowego wiezie przez coś w rodzaju tunelu strachu multimedialnego korytarza, a narratorką jest duch nieletniej mieszkanki osady za czasów Roberta Owena. A tak na serio to po prostu audiowizualny pokaz oddający realia życia robotników w New Lanark (nawet u Owena szczególnie różowo im nie było).
I dalej, z biletem w garści zwiedza się też szkołę (klasa wielkości sali gimnastycznej), zrekonstruowane mieszkania robotników z okolic 1820 roku (dzieci spały w szufladach, serio) i 1930 roku, wiejski sklep (o którym już była mowa) oraz dom Roberta Owena, który akurat był wyłączony ze zwiedzania. Czy chwilowo czy permanentnie trudno mi powiedzieć.
Falls of Clyde czyli trzy wodospady na rzece Clyde
W czasach Roberta Owena wodospady na rzece Clyde oglądać mogli tylko wybrańcy losu (czytaj: na pewno nie robotnicy z New Lanark). Falls of Clyde były prywatną własnością, a wstęp na teren Bonnington Estate był biletowany. Ale to przeszłość, bo dziś urokami Corra Linn, Dundaff Linn i Bonnington Linn można cieszyć oczy za darmo i bez ograniczeń.
Zresztą, aby obejrzeć pierwszy wodospad – Dundaff Linn – nie trzeba nawet ruszać się z wioski tkaczy. To te stopnie wodne widoczne z okien przędzalni. Wodospad mało spektakularny z wyglądu, ale za to głośny.
Aby obejrzeć gwiazdę wśród Falls of Clyde, czyli Corra Linn trzeba jednak ruszyć się poza rogatki New Lanark. Tuż za bramą (trochę jak do tajemniczego ogrodu lasu) w bonusie najlepszy widok na osadę.
A potem spacer wzdłuż rzeki po kładkach, rzut oka na kamienną chatkę biletera i elektrownię wodną, ostro w górę i oto jest słynna szkocka Corra Linn w pełnej krasie. Według Williama Turnera wodospad wygląda tak.
A skoro już jesteśmy w Lanark
Co prawda Lanark to raczej senna dziura niż gorąca turystyczna miejscówka, ale miasteczko ma niezłe momenty i nie zaszkodzi poświęcić kilka kwadransów na spacer po nim. Poza tym to właśnie w jednym z tutejszych sklepów dobroczynnych na High Street, upolowałam kaszmirowy szalik w szkocką kratę za całego 1 funta.
Listę największych atrakcji Lanark tworzą ruiny dwunastowiecznego zamku oraz jeszcze starszego kościoła, lokalne muzeum The Royal Burgh of Lanark w budynku YMCA, jezioro Loch Lanark, latarnia gazowa znana jako 'Provost’s Lamp’ i dawny urząd celny Tolbooth, ciekawe wiktoriańskie domostwa na Hope Street (w tym biblioteka wraz z oryginalną i wciąż sprawną retro toaletą z 1914 roku, dostępną nieodpłatnie dla wszystkich ciekawych i potrzebujących) oraz ponad dwumetrowa podobizna Williama Wallace’a na fasadzie jednego z kościołów.
William Wallace to dla przypomnienia (grany przez Mela Gibsona w Braveheart. Waleczne serce) szkocki bohater narodowy. To w Lanark bierze ślub z ukochaną Marion i nawet przez jakiś czas mieszka w miasteczku. A potem (po całej serii różnych niefortunnych zdarzeń), Lanark będzie areną jednej z kluczowych potyczek I wojny o niepodległość Szkocji.
W związku z powyższym Wallace po dziś dzień okupuje pierwsze miejsce listy najważniejszych osób związanych z Lanark (na pozostałych głównie piłkarze z okolicznych klubów).
Osiedle robotnicze w New Lanark oraz Falls of Clyde – informacje praktyczne
- Dojazd do New Lanark? To proste
Najpierw do Lanark pociągiem, najlepiej z dworca Glasgow Central (w tygodniu kursują co 30 minut, w weekendy raz na godzinę). Podróż trwa ok. 50 minut, a bilet w obie strony w taryfie off-peak kosztuje 7,9£ (pojedynczy przejazd 7,3£; cena z kwietnia 2018).
Spod stacji kolejowej do New Lanark kursuje autobus nr 135 (stanowisko D). Kursuje rzadko, dlatego proponuję zawczasu tutaj sprawdzić rozkład jazdy. Bilet kupuje się u kierowcy, a w obie strony kosztuje 2,65£.
Do New Lanark można też podejść piechotą, ze stacji kolejowej na oko będzie to 30 minut spaceru.
Dla zmotoryzowanych jest parking przed wjazdem do wioski tkaczy. Zdaje się, że bezpłatny.
- Bilety wstępu do New Lanark
Osadę tkaczy w New Lanark z zewnątrz ogląda się za darmo.
Bilet umożliwiający zwiedzenie przędzalni, mieszkań tkaczy, szkoły i sklepiku z czasów Roberta Owena kosztuje 12,5£ (normalny, ale są też ulgowe). Można kupić przez Internet lub w Visitors Center. Więcej informacji. Do biletu dostałam ulotkę informacyjną po polsku. Mapka wioski kosztuje 50p.
Na miejscu jest bezpłatna toaleta, samoobsługowe bistro oraz sklep z pamiątkami. A w jednej z nieczynnych przędzalni urządzono hotel. Nocowałabym.
Wstęp na teren rezerwatu Falls of Clyde jest bezpłatny. Przy wejściu można poczęstować się darmowymi materiałami informacyjnymi. Spacer do punktu widokowego nad wodospadem Corra Linn zajmuje ok. 20 minut.
Podobało się?
Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
DZIĘKUJĘ!
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej