(Prawie) wszystko co trzeba wiedzieć o Glasgow zebrane w jednym wpisie. Gdzie jeść i spać, ceny w Szkocji, lokalny transport, pamiątki i inne informacje praktyczne.
A w bonusie gdzie szukać tartanu za 1£ (słownie jeden funt). Proszę, częstujcie się!
[AKTUALIZACJA czerwiec 2019]
A wszystko to po to, aby mili czytelnicy (wzorem niżej podpisanej), na chwilę przed wylotem do Szkocji (czy w ogóle Wielkiej Brytanii) nie musieli w panice przetrząsać chaty w poszukiwaniu adaptera na kontakt. Bo przecież (jasny gwint!) w UK mają inne wtyczki!
➙ CZYTAJ RÓWNIEŻ: Co zwiedzać w Glasgow (prawie same darmowe atrakcje!)
Oczywistości na temat Szkocji
- Niby Europa, niby (jeszcze!) Unia Europejska, a kontrole graniczną są.
- Jednakowoż na granicy póki co wystarczy ważny dowód osobisty.
- Czas też mają inny. Niech im będzie, że uniwersalny. W każdym razie -1 godzina w stosunku do Polski.
- Oczywiście muszą też mieć ruch lewostronny (który z mózgu robił mi sieczkę za każdym razem, gdy zbliżałam się do przejścia).
- Kilometry, kilogramy? Po co skoro można mieć swoje funty, uncje, stopy, jardy i mile. Przy okazji mila angielska to 1,6 kilometra.
- Że inne wtyczki i (żeby naładować sobie komóreczkę) potrzeba stosowną przejściówkę już ustalone. Adapter można kupić za 1£ w sklepach Poundland
- Ale nie wspomniałam jeszcze o tym, że szkocka pogoda to wredna menda. W optymistycznym wariancie tylko wieje, w mniej optymistycznym popaduje. W najgorszym wieje i zacina ulewą naraz.
- Oficjalną walutą jest funt szkocki. Ale funty angielskie są również w użyciu. Poza tym niemal wszędzie można płacić kartą.
Dojazd z lotniska Glasgow Airport do Glasgow
Z Polski do Szkocji? Pewnie, że samolotem.
Z Glasgow Airport do centrum miasta najwygodniej i najszybciej (choć nie wykluczam, że wcale nie najtaniej) dostać się autobusem linii 500 (sieć Glasgow First). Autobus odjeżdża co 15-30 minut ze stanowiska nr 1 przed terminalem i kursuje przez całą dobę. Bilety po 8 funtów (w jedną stronę) lub 14 funtów (w wersji open return do wykorzystania w ciągu 28 dni) kupuje się u kierowcy. Płatność gotówką i kartą.
500-tka dojeżdża do Glasgow w kwadrans, a do ostatniego przystanku (czyli Buchanan bus station) dobija w maks 25 minut. Niestety pośrednie przystanki są na żądanie. Na Buchanan Bus Station można przesiąść się w autobus 900 Citylink do Edynburga. Ceny za przejazd zaczynają się od 3,6 funta w jedną stronę (+1£ opłaty rezerwacyjnej).
Transport w Glasgow
Po mieście pomykają hurtowe ilości (wcale nie czerwonych, ale jednak) dwupiętrowych autobusów. I to tyle co na ich temat mogę powiedzieć. Że są.
Co innego metro (Subway). Korzystałam, więc się wypowiem. Glasgow ma jedną linię metra – pętlę, po której pociągi krążą w obu kierunkach. Innymi słowy, nawet jeśli wskoczysz do kolejki w przeciwną stronę, to i tak dojedziesz do celu (choć na około). Pełne okrążenie trwa 24 minuty.
Fun facts: metro w Glasgow jest trzecim najstarszym na świecie (zaraz za Londynem i Budapesztem) i od czasu otwarcia (pod koniec dziewiętnastego wieku) nie doczekało się żadnej rozbudowy. W związku z powyższym jest cokolwiek klaustrofobiczne. Perony są wąskie, stacje małe, a pociągi krótkie i niskie.
Pojedynczy bilet na metro w Glasgow kosztuje 1,75 funta. Bilet dwuprzejazdowy 3,3 funta (nazywa się ‘return’, ale wcale nie znaczy, że musi być tę i nazad; sprawdziłam!), a dzienny 4,2 funty. Do kupienia w automacie lub kasie na każdej stacji metra. Strona operatora metra.
Po Glasgow można też przemieszczać się pociągami lokalnymi Kolei Szkockich (Scot Rail). Stacji kolejowych w Glasgow jest na pęczki (główne dworce to Glasgow Queen Street oraz Glasgow Central), a cena biletu zależy nie tylko od odległości, ale i od pory dnia (bilety off-peak są tańsze). Rozkłady jazdy i ceny biletów tutaj.
Uwaga! Będzie useful tip: taniej za jednym zamachem kupić bilet w obie strony. Czasem dużo taniej (przykład własny: 7,3 funta w jedną stronę albo 7,9 w obie za przejazd do Lanark; robi różnicę?).
PS Szkockie Jak Dojadę nazywa się Traveline Scotland.
➙ CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jednodniowy roadtrip po Highlands: Oban, Glencoe i zamki zachodniej Szkocji
Gdzie spać w Glasgow
Na pewno nie jest tak piękne jak Edynburg, ale Glasgow nad stolicą Szkocji ma jedną przewagę – jest tańsze.
(a przy okazji jest też dobrą bazą wypadową do zwiedzania wysp oraz jezior, czyli po szkocku loch)
Hoteli w Glasgow jest do wyboru do koloru. Zresztą proszę, sprawdźcie sami. Ja spałam w hotelu Alexander Thompson na Argyle Street przy dworcu Glasgow Central. Hotel stary, ale zadbany, w dodatku z nader oryginalnym wystrojem. Bardzo polecam również za stosunek jakości do ceny (na booking złapałam pokój dwuosobowy z łazienką i obfitym szkockim śniadaniem za niecałe 40 funtów/noc).
Useful tip w Glasgow lepiej trzymać się centrum wraz z przyległościami (powód), co radzę wziąć sobie do serca przy szukaniu noclegu i to nie tylko dlatego, że dzięki temu nie będzie trzeba korzystać z komunikacji miejskiej.
➨ CZYTAJ RÓWNIEŻ: Charles Rennie Mackintosh i szkocka secesja, czyli najlepsze co przydarzyło się Glasgow
Jedzenie, czyli jak sobie dogodzić w Szkocji
Nie skusiłam się na haggies.
Co to haggies? Owczy żołądek pełen zmielonych owczych podrobów. Smacznego.
Nie odważyłam się też zamówić innego szkockiego smakołyku (choć tym razem troszkę, troszeczkę kusiło) – panierowanego i smażonego w głębokim tłuszczu batonika mars. Może następnym razem.
(bo że następny raz w Szkocji będzie jest bardziej niż pewne)
Za to regularnie dogadzałam sobie w barze z fish and chips
A dokładnie stołowałam się w sieci Blue Lagoon. Urzekła mnie jego historia, że tak powiem. Bo Blue Lagoon to owoc związku pary włoskich emigrantów. W 1975 roku zaczynali od jednego baru, dziś mają ich kilkadziesiąt. Głównie w Szkocji. A prócz Zofii z Polski stołował się tu też Justin Bieber.
(…) true love and passion being put into every fish fried by our highly trained and motivated fish fryers, or the smiley service given by our dedicated counter assistants and restaurant staff happy to have a warm chat with our customers about their day. – czytam sobie na ich stronie (podkreślenia ode mnie)
Podstawowy zestaw fish & chips w Blue Lagoon kosztuje 7,5 funta. Ryba jest fantastyczna, ale frytki. Jakby to napisać. Jadalne i nic nad to.
Próbowałam też scampi, czyli langustynek w panierce, które w Blue Lagoon są prze-py-szne! Pomimo zagadkowego wyglądu. Zestaw scampi & chips również kosztuje 7,5 funta.
[AKTUALIZACJA czerwiec 2019]
W czasie drugiego pobytu w Szkocji spróbowałam kolejnych „wymyślnych” szkockich specjałów: wege haggis (niezłe! zwłaszcza, że w smaku niczym nie różni się od mięsnego; poza tym całą robotę robi sos), mac and cheese (makaron zatopiony w tonie rozpuszczonego sera), scotch pie (coś w rodzaju mięsnej tarty; może źle trafiłam, ale było bez smaku).
I dorzucam kolejną miejscówkę na śniadanie, obiad, piwo i kawę: Pub The Sir John Moore na Argyle Street obok dworca Glasgow Central. Pub należy do sieci Wetherspoon i jego największą zaletą są ceny nie do pobicia (np. taka kawa, płacisz 1,5 funta i pijesz do oporu). W menu wszystkie szkockie klasyki oraz duży wybór lokalnych piw.
Nie mogłam sobie też odmówić Afternoon Tea
Afternoon Tea to nie jest zwykła popołudniowa herbatka. To coś w rodzaju wystawnego podwieczorku. Clue jest, rzecz jasna, herbata (choć kawa też wchodzi w grę), a do tego serwowane są kanapki, maślane bułeczki scones z gęstą śmietaną (clotted cream) i konfiturą oraz słodkości. Cudowna sprawa!
W Wielkiej Brytanii każda porządna kawiarnia ma w menu Afternoon Tea.
W Glasgow koniecznie trzeba wybrać się do jednej z kawiarni Willow Tea Rooms, bo (a) piękne wnętrza w stylu Art Nouveau projektował Charles Rennie Mackintosh i (b) w menu mają mnóstwo pyszności w akceptowalnych cenach. A Afternoon Tea kosztuje ok. 13 funtów.
Kropkę nad i mojego gastronomicznego rozpasania (żywiłam się strasznie, fakt; według wszelkich dietetycznych prawideł teraz powinnam smażyć się w piekle i to we własnym tłuszczu) postawiło caramel shortbread.
Caramel shortbread to kruchy i mocno maślany spód plus warstwa karmelu plus czekolada.
Wygląda niewinnie, ale jest tak rozpustne i pyszne, że podejrzewam, że w jego opracowaniu musiały maczać palce siły nieczyste. Cel – wymyślić ciasto, które będzie miało pięć miliardów kalorii, a jednocześnie będzie tak dobre, że nie sposób będzie mu się oprzeć.
A kończąc już temat jedzenia i cen tegoż w Szkocji
To chciałabym jeszcze dodać, że można też się żywić po zupełnej taniości w sklepach spożywczych typu Tesco, Sainsburys albo Marks and Spencer. A tam mnogość zestawów obiadowych (2,5-6£), sałatek (od 3£), kanapek (od 1,1£ przy czym cena to ich największa zaleta), porcjowanych owoców, słodkich i wytrawnych wypieków (poniżej funta). Czasem trafi się nawet coś ciepłego. Do wyboru, do koloru.
W większości sklepów można sobie też skomponować zestawy ‘£3.50 Meal Deal’: kanapka + przekąska + napój.
Trafiają się też przeceny (szukaj żółtych nalepek).
Kawa z mlekiem to zwykle 2,5£. Herbata 2£.
Dosyć droga jest butelkowana woda. Mała kosztuje 0,5£, a dwulitrowa 1 funta.
W Szkocji doskonale ma się Lidl, a poza tym jest też taki cudowny przybytek o wszystko mówiącej nazwie Poundland i tam może i nie wszystko kosztuje funciaka, ale i tak jest bardzo tanio.
Pamiątki ze Szkocji – no jasne, że tartan!
Z góry przepraszam, że nie podam średniej ceny plastikowego magnesu, ani kubka z porcelitu. Suwenirom made in China mówimy stanowcze nie.
Co innego tartan! W temacie szkockiej kraty najwyraźniej panuje tu zmowa cenowa. Zwykły (ale kto go tam wie czy na pewno to 100% wełna) szalik kosztuje funtów 15. Kaszmirowy – już 40. Duża kaszmirowa chusta 100£. Sporo. Delikatnie mówiąc.
Tymczasem ja mój śliczny czerwony tartanowy szaliczek z kaszmiru (w dodatku Burberry!) kupiłam za 1£ (słownie jednego funta) w przypadkowym sklepie dobroczynnym w Lanark. Nie pamiętam jakiej był sieci.
Charity shops to brytyjska odmiana sklepów z używaną odzieżą, ale nie tylko. Pełno tam dobra wszelakiego: ciuchów, butów, książek, filmów, zabawek, pierdółek do domu. I jak widać trafiają się też takie perełki jak tartan za 1£.
Dobra herbata = dobra pamiątka ze Szkocji
Niżej podpisana jest wierną fanką Whittard of Chelsea i zawsze z Wielkiej Brytanii przywozi sobie mały zapasik ich wyśmienitych herbat i kaw.
Och i jeszcze mają rozpustne gorące czekolady, ale nie ugięłam się (powiedzmy że caramel shortbread wyczerpał pulę grzechów na jeden wyjazd).
Te może i najtańsze nie są, ale bezdyskusyjnie warte swojej ceny. W dodatku zawsze są elegancko zapakowane.
Sklepy Whittarda są i w Glasgow (w Buchanan galleries) i w Edynburgu (na Princes St naprzeciwko dworca). Na miejscu można spróbować różnych herbat i kaw, a hiper uprzejma obsługa zaopiekuje się tobą po królewsku (od wąchania zawartości kolejnych puszek kręciło mnie już w nosie).
Ceny stan na kwiecień 2018. A pozostałe wpisy ze Szkocji znajdziesz tutaj.
Podobało się?
Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
DZIĘKUJĘ!
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej