Jesteś w Grodnie i nie wiesz co dalej? Co zwiedzać? Gdzie szukać zamków, gdzie Lenina, a gdzie polskich śladów? Gdzie zjeść dobrze i niedrogo, a potem napić się kawy?
Wykroiłam dla was najsmaczniejsze kawałki Grodna i ułożyłam z nich plan zwiedzania – pętelkę, jeśli za początek i koniec obierzemy dworzec kolejowy. Po drodze trochę zwiedzania, sztuki i zabytków. Rewelacyjne prywatne muzeum. Oraz polskie ślady! A w bonusie Mona Liza, Orzeszkowa, Lenin, pycha jedzonko i nie gorsza kawa.
➙ CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nawet przedszkolak ogarnie bezwizowy wyjazd do Grodna z moim krótkim kursem przekraczania granic
Prywatne Muzeum Historii Grodna Janusza Parulisa – najciekawsze muzeum Grodna!
Miejsce z gatunku ‘hidden gem’. Nie dajcie się zwieść nazwie, bo to nie jest zwykłe muzeum. To cudowna osobliwość Grodna. W dodatku prowadzone przez Polaka – żywą encyklopedię historii miasta nad Niemnem.
Mari Kondo padłaby trupem tuż za progiem. Na pierwszy rzut oka Muzeum Historii Grodna to kurz, chaos i od metra rupieci. Ale w tym szaleństwie jest metoda. Choć zna ją tylko Janusz Parulis – kustosz, dobry duch i właściciel muzeum, który za drobną opłatą (5 rubli od głowy) robi kuratorskie oprowadzanie po kolekcji.
Janusz Parulis w muzeum zgromadził kilkadziesiąt tysięcy przedmiotów codziennego użytku, część z nich ma grubo ponad sto lat. Na stanie wszystko i jeszcze trochę. Od sowieckich mundurów i trzewików arystokratki sprzed lat, przez własnoręcznie wyłupany kawałek berlińskiego muru i szkło z Murano, które nie powstało na Murano (a w hucie szkła Niemen w Grodnie), po stoliczek Elizy Orzeszkowej i plakat z Natalią Niemen. Zresztą wyliczanie dalej nie ma sensu. To trzeba zobaczyć i wysłuchać. I uwaga: wszystkiego można dotykać! Więcej zdjęć z muzeum na samym dole wpisu.
Prywatne Muzeum Historii Grodna Janusza Parulisa można zwiedzać codziennie od 10 do 21. Rekomendowany jest wcześniejszy kontakt telefoniczny (+375) 33 604 90 08 (zaryzykowałam, poszłam w ciemno i było otwarte).
Adres ul. Lermontowa 25 (Лермантава 25)
Kołoża – park i cerkiew św. Borysa i Gleba w Grodnie
Dalej idziemy zabudowaną głównie starymi parterowymi domami ulicą Lermontowa. Ta prowadzi prosto do parku na Kołoży, w którym, prócz plenerowej galerii rzeźb, warta uwagi jest też maleńka cerkiew św. Borysa i Gleba zwana Kołożą.
Kołoża ciekawa jest z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze to najstarsza cerkiew w Grodnie i jedna z najstarszych na Białorusi. Dwunasty wiek Mili Państwo!
Po drugie wygląda zagadkowo. Jak składak. Oryginalna jest część z kamienia, a ta z drewna zastąpiła ścianę, która runęła wraz z podmytą skarpą. Koniecznie przyjrzyjcie się z bliska zachowanej ścianie, a właściwie wzorkom i zdobieniom ze szkła i kamieni. Przypominam: dwunasty wiek!
Adres: Kołoża 6 (Каложа 6)
Tymczasem Niemen calling!
Jeszcze o tym mowy nie było, ale dłużej ukrywać tego nie mogę: Grodno leży nad Niemnem, a jakby tego było mało to tu Eliza Orzeszkowa spłodziła „Nad Niemnem”. Uczcijmy ten fakt krótkim spacerem brzegiem – a jakże! – Niemna, a do Pani Orzeszkowej jeszcze wrócimy. Obiecuję.
Tymczasem my ciągniemy w stronę tego, co teoretycznie w Grodnie powinno być naj naj. A (spoiler alert) nie jest. Mowa o dwóch grodzieńskich zamkach.
W tym celu spod cerkwi Borysa i Gleba schodami trzeba zejść nad Niemen, kawałek przejść brzegiem i schodami (o wdzięcznej nazwie ‘drabina miłości’) znów w górę. Jesteście moimi mistrzami, jeśli wdrapiecie się bez zadyszki.
Na prawo Nowy Zamek. Na lewo Stary Zamek
Stosunek expectations vs. reality w Grodnie wypada mizernie. No bo tak:
Stary Zamek w Grodnie
Teoria: szesnastowieczny zamek królów polskich. W jego murach ducha wyzionął Stefan Batory. Obradował tu też sejm Rzeczpospolitej.
Rzeczywistość: aktualnie w remoncie. Wygląda na to, że Białorusini postanowili Stary Zamek wybudować od nowa (sic!).
Nowy Zamek w Grodnie
Teoria: Tu przypieczętował się los polskiej monarchii i pierwszej RP. W Nowym Zamku sygnowano drugi rozbiór Polski, a dwa lata później abdykował Stanisław August Poniatowski.
Rzeczywistość: Nowy Zamek średnio przetrwał niemieckie naloty podczas drugiej wojny światowej. Odbudowano go w latach 50. w jedynym słusznym wówczas stylu. Po dziś dzień ma sierp i młot nad głównym wejściem. Częściowo rehabilituje się widokami na dolinę Niemna z tarasu widokowego.
Oba zamki w Grodnie można zwiedzać. Czy warto? To pytanie nie do mnie kierować.
➙ CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zamek Grodno, ale wcale nie w Grodnie, bo na Dolnym Śląsku
Alternatywnych atrakcji Grodna ciąg dalszy
Paryż nie ma monopolu na Mona Lizę. Grodno też ma swoją! W dodatku socjalistyczną. Mona Liza w Grodnie nie dość, że się uśmiecha, to jeszcze jest kobietą pracującą. Niczym świecka święta dzierży w dłoni atrybut swej profesji – miniaturową remizę strażacką. Właśnie tę, na której fasadzie ją znajdziecie.
Owa remiza, nawiasem mówiąc najstarsza w Grodnie, dziś jest Muzeum Pożarnictwa (na zwiedzanie trzeba się telefonicznie umawiać z wyprzedzeniem).
Adres: Zamkowa 19 (Замкавая 19)
Teraz odwróć się do Mona Lizy plecami. Bogato zdobione gmaszysko, które widzisz po lewej to nie teatr, ani hotel a Wielka Synagoga Chóralna. Można zwiedzać (ale ostrzegam, że wnętrza pustawe).
Kawa w Naszej Kawie (Наша Кава)
Za znalezienie Mona Lizy należy się nagroda. Na przykład cappuccino w maleńkiej kawiarence na Zamkowej. Nasza Kawa to raptem trzy stoliki na krzyż, ale kawa pyszna i niedroga (cappuccino za 3 ruble czyli niecałe 6 złotych), a Wifi darmowe (na Białorusi, gdzie jeden kilobajt kosztuje krocie, rzecz nie do przecenia).
Ciekawym lokalnych smaków polecam koktajl kawowy raf (рaф) za 4 ruble. Ten moskiewski wynalazek przygotowuje się na bazie espresso i kremu ze śmietanki i cukru waniliowego. Na mój gust za słodko, ale ja słodkich kaw w ogóle nie pijam.
Adres: Zamkowa 11 (вуліца Замкавая 11)
Między łykami kawy można zajrzeć na drugą stronę Zamkowej, do Muzeum Historii Religii (Гродзенскі дзяржаўны музей гісторыі рэлігіі), które do 1989 było… Muzeum Ateizmu.
Czy to Grodno ma jakiś rynek?
Rynku nie, ale centralny plac i owszem. Nazywa się Plac Sowiecki (Плошча Савецкая) i właśnie się tam wybieramy. Plac może i wielki, za to wrażenie robi małe. Szczęśliwie wokół znajdziecie kilka ważnych zabytków i atrakcji. Wykaz ich zacznę przekornie. Zakład, że takiej atrakcji po Grodnie (ani żadnym innym mieście) się nie spodziewaliście.
Na przykład kosze na śmieci w Grodnie
Grodno kocha metaloplastykę. Fikuśnych barierek i kwietników wypatrzyłam tu cały bezlik, ale i tak nic nie pobije śmietników, które nie mają nic wspólnego z pospolitymi koszami. To persony w okularach, kapeluszach, surducikach, z parasolem w dłoni lub… psem na smyczy. W dodatku dziękują za odpadki. I to w różnych językach! W takim układzie tylko burak by śmiecił.
I faktycznie Grodno jest niewiarygodnie czystym miastem! Oraz bardzo, bardzo zadbanym. Ba, pokusiłabym się o tezę, że takie Kowno (160 kilometrów na północ; Unia Europejska, euro i tak dalej) w porównaniu z Grodnem wypada jeszcze bardziej szaro.
Plac Sowiecki w Grodnie – jakie skrywa atrakcje
Jeśli mierzyć atrakcyjność ilością popełnionych zdjęć, to na Placu Sowieckim w cuglach wygrywa czołg T-34 z betonową koroną (tortem?) w tle.
(rzecz jasna zaraz po muzeum Janusza Parulisa).
Czołg to w rzeczywistości pomnik ku chwale wyzwolicieli Grodna (lufą celuje na zachód, więc resztę dopowiedzcie sobie sami). Fun facts: T-34 z postumentu nie zasłużył się szczególnie w walkach o Grodno. Nie miał prawa. Wyprodukowano go po wojnie.
Futurystyczna korona aka tort to Obwodowy Teatr Dramatyczny z lat 80.. W duecie tworzą najbardziej charakterystyczny widok Grodna.
Nieopodal znajdziecie największy polski kościół w Grodnie – Katedrę św. Franciszka Ksawerego. Pojezuicka fara to jeden z najcenniejszych barokowych zabytków dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Bez problemu zajrzycie do środka.
Tuż obok zabytkowa apteka jezuicka (Аптэка-музей) – najstarsza na Białorusi. Leki sprzedaje się tu od ponad 300 lat! Do apteki przyklejone jest małe muzeum z farmaceutycznymi szpargałami (z ciekawostek: stare recepty i ulotki). Tyle dobrego, że wstęp bezpłatny, choć aby móc robić zdjęcia trzeba wybulić 1 rubla. Czynna od 9 do 19.
Adres: plac Sowiecki 4
Po drugiej stronie katedry, na tyłach pałacu Stefana Batorego, atrakcja z gatunku creepy i tylko dla dorosłych – Grodzieńska kunstkamera (Гродзенская кунсткамера). A nie, nie o sztukę tu chodzi. O zdeformowane płody w formalinie.
Adres: Karola Marksa 1 (Карла Маркса 1)
Skok w bok dla fanów zabytków techniki: Kasia i Basia
Idąc dalej ulicą Marksa i Socjalistyczną dotrzecie na Swierdłowa, na samym końcu której czekają dwie ponad stuletnie panienki: Kasia i Basia – oktagonalne wieże ciśnień. Obie to pamiątki po pierwszym w Grodnie systemie wodociągów. Musicie przyznać, że dziewczyny krzepko trzymają się jak na swój wiek, w dodatku ktoś kiedyś oddał je w ręce artystów i teraz mieszczą ich pracownie. U ich podnóża zresztą zobaczycie ogródek z kamiennymi rzeźbami.
Adres: Swierdłowa 2 (Cвярдлова 2)
➙ CZYTAJ RÓWNIEŻ: Więcej zabytków techniki
Ulica Sowiecka, na której przeżyłam tęgie deja vu
Gdyby ktoś jeszcze się nie domyślił, Sowiecka to reprezentacyjna ulica Grodna. Spacerując po niej nie mogłam opędzić się od natrętnej myśli, że jasny gwint już gdzieś taki deptak przemierzałam. No i Eureka. Odjąć cyrylicę, dodać trochę szyldów i Sowiecka to wypisz wymaluj Żeromskiego w Radomiu.
Gdzie zjeść w Grodnie (w domyśle smacznie i niedrogo)?
Otóż właśnie na Sowieckiej. Podrzucam dwa wypróbowane adresy.
Wielki Bufet (Большой Буфет)
Na czwartym (a tak naprawdę trzecim, bo na Białorusi nie znają pojęcia parter) piętrze domu towarowego Nieman (НЁМАН).
Ogromny wybór dań, przekąsek i sałatek, które sami nakładamy na talerze. Do tego zupy, desery, kilka rodzajów pieczywa i napoje. Mięsożercom polecam pyszne i niedrogie czebureki (te akurat nie na wagę a sztuki; 1,5 rubla czyli niecałe 3 złote za jednego). Roślinożercom morską kapustę (морская капуста), czyli sałatkę z marynowanych glonów. Smakuje toto morzem. Bez problemu morską kapustę kupicie też w białoruskich sklepach spożywczych.
Ważne! Mięso, sałatki i dodatki oraz gotowe wypieki (w tym czebureki) układa się na osobnych talerzykach.
Wielki Bufet czynny jest codziennie od 12 do 23, a w piątki i soboty do północy. Na miejscu jest bezpłatne WC, Wifi. Potrawy opisane są po angielsku. Można płacić kartą. Za wszystko to, co widzicie na zdjęciu zapłaciliśmy ok. 35 złotych.
Piętro wyżej (czyli na dachu domu towarowego) znajdziecie darmowy taras widokowy i plenerową kawiarnię. Niestety czynne tylko w ciepłe miesiące.
Adres: Sowiecka 18 (Савецкая 18)
Bistro Semafor (Бистро Семафор)
Wielki Bufet to Francja-elegancja. Bistro Semafor to wschód pełną gębą. Wnętrze wygląda jak stara pieczara, bufetowa warczy po rosyjsku, menu zresztą też tylko cyrylicą. Ale za to w Semaforze pielmieni (6,5 rubla za dość małą porcję) dają obłędne.
Adres: Sowiecka 23 (Савецкая 23)
Pora na Lenina
Obiad w Semaforze to dobre preludium do spotkania oko w oko z Leninem. Leninem pięciometrowym, w dodatku z brązu. Ten, w rozchełstanym szynelu i dynamicznej pozie, czyha na turystów na placu (no tego się nie spodziewaliście) Lenina (плошча Ленина).
Od Lenina zaś niedaleka droga do obiecanej Orzeszkowej.
Muzeum Elizy Orzeszkowej w jej dawnym domu (Дом-музей Элізы Ажэшка)
Stosunek oczekiwań do rzeczywistości znów wypada marnie. Muzeum Elizy Orzeszkowej to raptem dwa pokoiki, a ten śliczny drewniany dom, to rekonstrukcja tego, w którym pisarka mieszkała.
Eliza Orzeszkowa w Grodnie spędziła połowę życia. Była tu postacią szalenie popularną. W Muzeum zobaczycie m.in. fotografie z jej pogrzebu. Żegnały ją tysiące.
Nieopodal muzeum stoi pomnik Elizy Orzeszkowej, który cudem przetrwał wojnę (zakopano go opodal grobu)! A komu Orzeszkowej w Grodnie mało, może jeszcze zajść do kościoła bernardynów, w którym pisarka wyszła za mąż (to ten naprzeciwko teatru i czołgu) oraz odwiedzić jej grób na cmentarzu farnym (Могілкі старыя каталіцкія).
Muzeum Elizy Orzeszkowej w Grodnie czynne jest codziennie prócz sobót.
Adres: ul. Elizy Orzeszkowej 17 (Элізы Ажэшка 17)
I tak oto kończymy zwiedzanie Grodna. Ulica Orzeszkowej prowadzi prosto do kolejowego dworca.
Co warto wiedzieć nim pojedziesz do Grodna
Do Grodna przyjechałam pociągiem. Tutaj krok po kroku opisałam jak to zrobić i co czeka na granicy. Z kolei po Grodnie przemieszczałam się wyłącznie na piechotę. Umożliwił mi to m.in. nocleg w hotelu na obrzeżach (umówmy się – kieszonkowego) starego miasta.
W Grodnie bardzo przydatna jest znajomość cyrylicy (o rosyjskim nawet nie wspominając). Od biedy można próbować porozumiewać się po polsku. Jedna czwarta mieszkańców Grodna ma polskie korzenie.
Zakupy w Grodnie
W większości miejsc swobodnie zapłacicie kartą. Jeden białoruski rubel to niecałe dwa złote.
Ceny w Grodnie generalnie są podobne lub wyższe niż w Polsce, a towary z importu są jeszcze droższe (przykład pierwszy z brzegu – tuba pringelsów kosztuje ok. 13 złotych). Tanie są fajki. Paczka najtańszych papierosów kosztuje tyle, co półtoralitrowa butelka wody. Czyli ok. 1 rubla.
Duży i dobrze zaopatrzony market spożywczy Euroopt znajdziecie niedaleko dworca kolejowego i ogrodu zoologicznego. Czynny codziennie od 9 do 23.
Pamiątki z Grodna
Sklepik z pamiątkami działa w Synagodze Chóralnej. Najtańszy magnes kosztuje 1 rubla. Kolejne dwa sklepy z lokalnym rękodziełem i białoruskimi pamiątkami znajdziecie na Kirowa 3 (Кірава 3): Cudounia na parterze i Admetnasts na piętrze.
(stan na maj 2019)
Podobało się?
Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
DZIĘKUJĘ!
Obiecana reszta zdjęć z Muzeum Janusza Parulisa.
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej