Zaczynamy zwiedzanie Wenecji! A w przerwach między kolejnymi (darmowymi) atrakcjami będzie też jedzenie. Dużo jedzenia.
PIERWSZA CZĘŚĆ WENECJI DLA POCZĄTKUJĄCYCH (spanie i dlaczego w Mestre, transport) TUTAJ.
WIĘCEJ WŁOCH NA BLOGU TUTAJ
Gdzie tanio zjeść w Wenecji? Dobre pytanie!
Bardzo chciałabym, ale za jedzenie w Wenecji (przypominam Wenecja = część na wodzie) nie ręczę. Mogę jedynie to i owo zasugerować.
Więc sugeruję, aby wystrzegać się miejsc, gdzie nie ma podanych cen (bo potem takie niespodzianki). Ze szczególnym uwzględnieniem okolic Placu św. Marka.
Nieopodal mostu Rialto (ulica Ramo del Fontego dei Tedeschi) bar szybkiej obsługi z pizzą (solidny kawałek za 2,5 euro; mi się trafił przesolony), a w zaułku Campo San Bartolomeo knajpka We Love Italy z makaronem w kubełku na wynos za 5-7 euro (San Marco 5529). Nie wiem czy dobre, bo nie próbowałam.
Barów kawowych i knajpek z cenami znośnymi proponuję szukać poza szlakiem Piazzale Roma – Ponte Rialto – San Marco. Na przykład w Cannaregio, Castello i Dorsoduro. W tej ostatniej (dzielnicy? wyspie?) małym gastronomicznym zagłębiem okazało się ulica Fondamenta Toletta wraz z przyległościami. A serwowana pod numerem 1512 pizza na kawałki była co prawda droższa, ale smaczniejsza niż ta przy Rialto.
[EDIT] Znajoma poleca też Pizza Al Volo na Campo Santa Margherita 2944/a. Pizza kosztuje grosze, jest wypiekana na miejscu, ale (żeby nie było zbyt różowo) je się na stojąco, bo miejsc siedzących brak.
Z kolei na Aperol Spritz i cicchetti zapuszczaliśmy się w okolicę Cannaregio, a dokładnie na Fondamenta dei Ormesini. Ciccetti to weneckie przekąski: małe kanapki i tego typu przegryzki. Najeść się będzie tym trudno.
Nie wiem też co podkusiło nas, aby wypróbować wypieki o wdzięcznej nazwie pescatore (to po włosku zdaje się rybak). Okazało się czymś między sucharkiem a pumeksem, w dodatku przesłodzonym. Lepsze (ale jeszcze bardziej słodkie) są weneckie karnawałowe pączki, czyli frittelle.
Są też sklepy spożywcze. O ile je znajdziecie, bo w Wenecji łatwiej kupić maskę karnawałową niż chleb. Pro tip: nieźle zaopatrzony Coop znajdziecie pod adresem Calle Magazzen, 4612 w części Cannaregio.
Indiana Jones, Casanova, James Bond i Madonna. Co ich łączy? WENECJA!
Przewodnik po Wenecji tropem filmu.
Jedzenie w Mestre
Jest dobrze!
Trzy kroki z dworca Venezia Mestre pizzeria da Michele (via Cappucina 177; są też na via Caneve 90 i via San Dona 223). Mały lokal serwujący włącznie pizzę. A właściwie całkiem niezłą pizza w niezłej cenie. Oczywiście prosto z pieca opalanego drewnem. Przedział cenowy od 3 euro (za pizzę z oliwą i oregano) do 12 euro za najbardziej wypasione pizze w rozmiarze maxi (jedną taką spokojnie najedzą się dwie głodne dorosłe osoby).
To nie jest klasyczna restauracja, w której do rachunku doliczana jest opłata za nakrycie (coperto), ale jeśli chcesz zjeść przy jednym z trzech na krzyż stolików to i tak musisz dopłacić eurosa do każdej pizzy. Czynne codziennie 12-14.30, a potem 18.30-23.
Mestre ma coś w rodzaju starego miasta, a tam skrywa się restauracja Garibaldi (via Palazzo 44). To klasyczna włoska restauracja z interesującą kartą (również po angielsku). Na szczególną uwagę zasługują serwowane tam ryby i owoce morza (ale są też klasyczne pizze i makarony, a także mięso).
Jadłam tam spaghetti z tuszem kałamarnicy i to było danie doskonałe! Makaron ugotowany w punkt plus czarny jak smoła sos z dodatkiem jakiegoś morskiego stworzenia. Smakowało wybornie, hm, morzem? A że sos potwornie brudzi, to nim talerz wjechał na stół dostałam uroczy śliniaczek. Capriciosie zamówionej przez mojego towarzysza również nic zarzucić nie można. Za te wszystkie radości (plus woda plus coperto) płacimy 28 euro.
I tak Garibaldi w Mestre ma jedną wadę. Jest zamknięty we wtorki. Więc kolejnego wieczoru na kolację trafiamy do Osterii Lisca (via Garibaldi 6). Tu z kolei nowoczesny wystrój (żeby nie powiedzieć hipsterski) i krótka karta zmieniająca się codziennie. W menu głównie ryby i mięso. Pizzy brak. Karta jest po włosku, ale miły personel przetłumaczy co trzeba i pomoże w wyborze.
Na pożegnanie z Włochami raczymy się fritto misto, czyli smażonymi w lekkiej panierce owocami morza i rybami. Bardzo to było smaczne, choć cenowo wyszło jak w Wenecji (albo w Brugii!). A zamówienie na deser tiramisu było rozczarowujące (no naprawdę, po Włochach spodziewałam się czegoś lepszego). Osteria zamknięta jest w poniedziałki.
Jak zwiedzić Wenecję i nie wydać miliona euro
To akurat nie będzie trudne. Pod warunkiem, że zadowolimy się (ekhm) oględzinami z zewnątrz.
(Co nie bardzo jest po myśli burmistrza Luigiego Brugnaro, który zasłynął wypowiedzią: W Wenecji wszyscy są mile widziani pod warunkiem, że wydają).
Bo najprzyjemniejsze w Wenecji jest błądzenie. Spacerowanie do upadłego. Może i wyspa duża nie jest, ale słowo harcerza, że człowiek zdrowo się nachodzi. W styczniu byłam w Wenecji po raz drugi i nadal nie mogę powiedzieć, że przeszłam ją wzdłuż i wszerz. Wciąż wiele zakamarków, przejść, arkad, uliczek i kanałów czeka na odkrycie.
Osobnym i nie mniej fascynującym tematem jest obserwowanie zwykłego życia w Wenecji. Bo tam naprawdę nie ma ani kawałka samochodu, a cały transport zorganizowany jest drogą wodną. Więc po kanałach pływają wodne śmieciarki, wodne radiowozy, wodni kurierzy rozwożą paczki i zaopatrzenie, a wodny szambonurek (który ochrzciliśmy szamboretto) sami wiecie co robi.
W ramach darmowych rozrywek proponuję wejść na dach domu towarowego T Fondaco dei Tedeschi. Fondaco dei Tedeschi to odpicowane na błysk trzynastowieczne palazzo w 2016 roku przemienione na świątynię luksusowego handlu. Ale z tarasu można korzystać za darmo. Wystarczy zaklepać sobie wejściówkę na konkretną godzinę (służą do tego specjalne tablety). Na taras wchodzi się na kwadrans. Widok (głównie na pałacowy dach i Canal Grande) raczej nie zapiera tchu, ale i tak warto do T Fondaco zajść (poza tym zdradzę Wam sekret, że na parterze i IV piętrze są darmowe toalety).
Bezpłatnie można też zwiedzić Bazylikę św. Marka! Czy jest jakiś haczyk? A tak, jeden. Przechowalnia bagażu jest za siedmioma zaułkami i czterema mostami. W każdym razie hen daleko od bazyliki. A jako bagaż traktowany jest też zwykły plecak.
Wreszcie jest też niesamowita księgarnia Libreria Acqua Alta, w której (zgodnie z nazwą) wszystko kręci się wokół wysokiej wody. Jakby właściciel już planował ewakuację na wypadek powodzi, a stosy książek zalegają w gondoli, łódkach i wannach. A na stosach dwa koty. Ale o Libreria Acqua Alta więcej napiszę w osobnym wpisie.
A poza tym, wiadomo: Plac św. Marka, Pałac Dożów, most westchnień, targ Rialto, setki kościołów, mostów i placów.
Po Wenecji można chodzić do upadłego i czytać miasto na wiele sposobów. Więc przeczytaj także pozostałe wpisy:
➞ Karnawał w Wenecji | Rewelacja? A może reklamacja? | DUŻO ZDJĘĆ
➞ Wenecja dla początkujących cz. 1 | Transport oraz gdzie spać i dlaczego w Mestre
➞ „Śmierć w Wenecji” w Wenecji | Mann, Visconti, Tadzio – Władzio i miasto, które umiera
➞ Libreria Acqua Alta w Wenecji | Księgarnia trochę jak Cmentarz Zapomnianych Książek
➞ Set jetting w Wenecji | Wenecja śladem filmu i popkultury (+ mapka)
➞ Wenecja | Ahoj morska przygodo! | Wyspy Lido, Burano i Torcello
Podobało się?
Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej