Na Łuk Mużakowa jedzie się dla przyrody, ale umówmy się: ani w Parku Mużakowskim, ani w geoparku dawna kopalnia Babina nic nie jest tak jak natura chciała. A mimo to o oba upomniało się UNESCO.

Łuk Mużakowa to właściwie dwa parki.

Pierwszy to opus magnum arystokraty, który sam o sobie mówił, że cierpi na parkomanię, a już na punkcie parków krajobrazowych miał hyzia.

Drugi to taka piękna katastrofa, tyle że ekologiczna. Efekt uboczny jednej z wielu kopalń odkrywkowych węgla brunatnego. Babinę – ostatnią po polskiej stronie (ale może się mylę?) – zamknięto na początku lat siedemdziesiątych. Dziś jej szczątki są geoparkiem. Hasło wywoławcze: kolorowe jeziora.

Znajdzie się też coś dla miłośników słowiańszczyzny level hard. Będzie też złota rada odnośnie zwiedzania. Ale zacznijmy od podstaw.

Łuk Mużakowa – co to jest? Gdzie to jest? I skoro łuk jest Mużakowa to kim był ten Mużakow?

Nie wiesz co to ten Łuk Mużakowa? Dziwisz się, że to w ogóle jest w Polsce? Głowa do góry, ja też przed lekturą „Hajstrów” Adama Robińskiego nie miałam bladego pojęcia o istnieniu czegoś takiego. A pierwszą myślą było, że jeśli to w ogóle Polska, to musi być gdzieś na wschodzie.

Bardziej pomylić się nie mogłam. Łuk Mużakowa jest tak daleko na zachód, że bardziej się nie da. To leżąca rozkrokiem na polsko-niemieckiej granicy pamiątka po lądolodzie. Saksonia na lewo. Lubuskie na prawo.

Po polskiej stronie tworzy Park Krajobrazowy Łuk Mużakowa wraz z ciekawym geoparkiem. Na zachód od Nysy Park Mużakowski (czyli Muskauer Park). Po środku dwa miasteczka różne od siebie jak ogień i woda. A wszystko do kupy (no prawie wszystko, ale nie czepiajmy się drobiazgów) widnieje na aż dwóch (!) listach światowego dziedzictwa UNESCO. O czym więcej za moment.

Dojazd na Łuk Mużakowa autem trasą krajową nr 12 z Żar. Połączeń kolejowych brak (przynajmniej po polskiej stronie).

Wreszcie ów Mużakow. Kim był? Otóż nikim. On w ogóle nie istniał. Mużaków to po naszemu Bad Muskau, więc łuk właściwie powinien nazywać się Mużakowskim. Ale się nie nazywa.

Nowy Zamek Park MużakowowskiŁuk Mużakowa. Geopark kopalnia Babina

Zwiedzanie zaczynamy od Parku Mużakowskiego

Robiński w „Hajstrach” pisze tylko to kolorowych jeziorach, hałdach i innych górniczych szkodach. Tymczasem okazuje się, że okolica obfituje w więcej wspaniałości i ciekawostek. A największą pośród nich jest transgraniczny Park Mużakowski: ponad 700 hektarów parku w stylu angielskim z Nysą Łużycką w roli granicy państwowej.

Można dywagować bez końca, czy podział na część polską i niemiecką dokonał się sprawiedliwie (ha, ha). My mamy 500 hektarów zielonego, w tym arboretum i park na tarasach. Niemcy tylko 200 hektarów, ale za to z dwoma zamkami.

Wszystko to zaś pamiątka po księciu Hermannie Ludwigu von Pückler – utracjuszu, bałamutniku, a nade wszystko człowieku licznych pasji i zainteresowań, z których największą były parki krajobrazowe. Pucklerowi (oraz parkowi w nieodległym Branitz) poświęciłam osobny artykuł na blogu.

Park Mużakowski był jego oczkiem w głowie, które doprowadziło go do bankructwa. Nie pomógł nawet rozwód z żoną i poszukiwania zamożnych sponsorek. Koniec – końców za życia Pücklera park ukończony był tylko częściowo.

Szczęśliwie jego szalone dzieło kontynuowali następcy. Nieszczęśliwie kres Parku Mużakowskiego niemal położyła druga wojna, ale od blisko trzydziestu lat jest pieczołowicie rekultywowany. A w 2004 wpisano go na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Łuk Mużakowa Bad Muskau folwark Park Mużakowski. Muskauerer ParkPark Mużakowski Pak Mużakowowski

Park Mużakowski. Zamieszkaj w rododendronie (żartowałam)

Ucieszycie się, gdy napiszę, że Park Mużakowski można zwiedzać do woli o każdej porze dnia i roku, w dodatku za darmo. Płatne są tylko parkingi. Cena po obu stronach Nysy właściwie taka sama. Za całodzienny postój auta w Łęknicy (parking na końcu ulicy Hutniczej) płacimy w parkomacie 13 złotych.

Z Hutniczej są trzy kroki do Parku Mużakowskiego. Pierwszą atrakcją (anomalią?) jest drzewna matrioszka: oto młode drzewko wyrasta z gigantycznego pustego pnia. Zresztą szybko się przekonacie, że coś takiego jak ‘małe drzewa’ w Muskauer Park nie występuje. A rododendrony – do których mam szczególną słabość, która nie ma nic wspólnego z tym, że ostatnio jednego ukatrupiłam – w Parku Mużakowskim są wielkości domków. Może i parterowych, ale bez wątpienia domów. W połowie maja właśnie zaczynają kwitnąć.

Park Mużakowski. Muskauerer Park Bad Muskau. Rododendron. Różanecznik

Ale aby się o tym przekonać trzeba przejść na niemiecką stronę Parku Mużakowskiego, na przykład mostem podwójnym, bo ten najbliżej. Spomiędzy liści wyłania się już różowa fasada Nowego Zamku. Można go zwiedzać, choć z zastrzeżeniem, że pałac został niemal doszczętnie zniszczony w czasie wojny. Zwiedza się więc kopię.

Odpuszczam, bo chce nam się kawy. Niestety wszystkie stoliki w Café Vorwerg na dziedzińcu folwarku (bardzo klimatyczny! z kasztanami olbrzymami na środku i palmami w wielkich donicach) okupują nasi zachodni sąsiedzi w wieku emerytalnym. Nie zrażeni robimy spacerową rundkę po parku i udaje się za drugim razem.

Park Mużakowski. Muskauerer Park rododendrony Park Mużakowski. Muskauerer Park Park Mużakowowski. Cafe Verweg

Jeżeli Bad Muskau jest wymuskane, to jaka jest Łęknica?

Nikt tak dobrze mnie nie zna jak mój własny mąż. Świadom mojego małego feblika na punkcie sanatoriów i zdrojów, sam z siebie proponuje spacer do części uzdrowiskowej Bad Muskau. Tu jednak rozczarowanie. Bad Muskau Bad ma zdaje się już tylko w nazwie.

Co prawda jakiś zdrój o zapachu jaja przecina park kąpielowy, ale dom zdrojowy jest w remoncie (zresztą nie ręczę, że to nadal jest dom zdrojowy), podobnie jak stacja (bardzo) wąskotorowej Mużakowskiej kolejki leśnej, która owszem kursuje, ale nie w poniedziałki.

(a tak w ogóle to można przejechać się nią w ramach transgranicznego biletu kolejowego EURO-NYSA)

Ale nie ma tego złego. Po drodze przecinamy Bad Muskau, czyli po polsku Mużaków, ale Bad Muskau brzmi lepiej i pasuje do miasteczka jak ulał. Bo te dosłownie jest wymuskane. Czego nie można powiedzieć o jego bliźniaku na drugim brzegu Nysy Łużyckiej. Czyli Łęknicy.

Uwaga! Miłośnicy alternatywnej turystyki szykujcie kajeciki. Będzie coś dla Was!

Łuk Mużakowa. Park Mużakowoski. Forlwark Bad Muskau
Łęknica Lugknitz

Łęknica: tu zaczyna się wschód

Granica – nie tylko symboliczna – między zachodem a wschodem nigdy nie była tak wyraźna jak na przejściu granicznym Bad Muskau – Łęknica. Kontrast między jednym a drugim obuchem wali po głowie.

W Mużakowie można by jeść prosto z trotuaru. A Łęknica? Łęknica to jarmark Europa.

Już na moście – nomen omen – granicznym wita cię krajobraz tkany blachą falistą i krzyczącymi szyldami. Z mostu wyrasta kolonia szczęk i budek z asortymentem wszelakim. Cigarety, chemia niemiecka (a jakże!), chińskie szmaty, kartofle chyba na tony, karpie do zarybiania oczek wodnych, suknie balowe, kwiaty, firany, tatuaże i liczne salony urody.

Do tego – żeby było jeszcze dziwniej i zabawniej albo już sama nie wiem jak – handel po polskiej stronie opanowali kupcy śniadolicy, których pierwszym językiem nie jest ani polski, ani niemiecki. Tak to ujmę. Resztę dośpiewajcie sobie sami.

A kawałek dalej park z listy UNESCO. Polska w pigułce!

(jak tu jej za to nie kochać, ech)

Łęknica Lugknitz Łęknica Lugknitz Łęknica Lugknitz Łęknica Lugknitz

Wspominałam, że Łuk Mużakowa to kolorowe jeziora?

Ale zostawmy już tę nieszczęsną Łęknicę. Ruszamy (kawałek) dalej, do Nowych Czapli.

Kolejny cel to Geopark Łuk Mużakowa. A właściwie geościeżka po dawnej kopalni Babina. Kopalnia była odkrywkowa, toteż szybów niet (a właściwie nein). Za to po wyrobiskach zostały liczne hałdy i doły, które z czasem wypełniła woda. A że takich odkrywek na Łuku Mużakowa (wyjątkowo urodzajnym w surowce z węglem brunatnym na czele) były dziesiątki, jeśli nie setki, to dziś mamy tu antropogeniczne pojezierze.

Tylko po polskiej stronie jezior jest około stu. W większości bezimiennych. Znaki charakterystyczne:

  • intensywne kolory
  • kwaśna woda z połową tablicy Mendelejewa
  • a przy brzegach krajobraz cokolwiek księżycowy

Ładnie w „Hajstrach” ujął to Robiński:

Wszystko zatopione w martwocie

Łuk Mużakowa. Geopark kopalnia Babina Łuk Mużakowa. Geopark kopalnia Babina
Łuk Mużakowa. Geopark kopalnia Babina

Geopark Łuk Mużakowa, czyli jak natura nie chciała

Auto zostawiamy na bezpłatnym parkingu oznaczonym na mapach gugla jako ‘Ścieżka geoturystyczna Parking 1’. Jest mały, ale nic to, w poniedziałek amatorów spacerów po dawnej Babinie nie ma wielu. Właściwie tylko my.

Pierwsze kolorowe jeziorko (no taką większą sadzawkę) wypatrzyłam w krzakach za parkingiem. Następne pięć minut marszu dalej. Oba szmaragdowe. Fajnie, ładnie, ale takie to ja mam pod nosem w Krakowie. Poproszę o inną pulę kolorów.

Mówisz – masz.

Kolejny akwen zwą tu Afryka. Woda w nim ma PH zbliżone do octu i, w zależności od dystansu i kąta padania światła, wygląda jak czernina lub rdzawa żybura. Coś takiego lało się z kranów u Barei.

Geopark Łuk Mużakowa. Jezioro Afryka. Łęknica

Afrykę można podziwiać z góry i z dołu. To pierwsze z wieży widokowej – polecam wspinaczkę, bo przy odrobinie szczęścia na horyzoncie zamajaczą góry i rządek kominów elektrowni Boxberg. Widoki z dołu zapewnia kładka wzdłuż brzegu i dawnych zwałowisk skalnych (cóż, inaczej sobie wyobrażaliście zwałowiska skał).

I tak, owszem, geościeżka ciągnie się dalej (i jeśli wierzyć zdjęciom na tablicach informacyjnych, im dalej w Babinę tym ciekawiej), ale niektórzy już chcieli wracać do domu, a droga przed nami była długa. Więc na Afryce poprzestaliśmy.

Teraz będą pochwały: Geopark Łuk Mużakowa to pierwszorzędna atrakcja. W dodatku darmowa! Z przemyślaną i zadbaną infrastrukturą (wieża to tylko jej część), dobrze oznakowanymi ścieżkami i tablicami informacyjnymi. Bezpłatnymi parkingami. A że dzieją się tu przyrodnicze cuda, nie powinno dziwić, że Geopark Łuk Mużakowa wspólnie z Muskauer Faltenbogen wpisano na listę UNESCO Global Geoparks. Tu dowód.

Łuk Mużakowa. Geopark kopalnia Babina Geopark Łuk Mużakowa Łuk Mużakowa. Geopark kopalnia Babina Łuk Mużakowa. Geopark kopalnia Babina

Wreszcie obiecana dobra rada

Która brzmi: rower.

Bo zwiedzanie na rowerze będzie i przyjemniejsze i szybsze niż spacery po żwirowych ścieżkach. Rzecz tyczy się i Parku Mużakowskiego, i geoparku w Babinie. Choć chyba nawet bardziej tego pierwszego. Tylko w Muskauer Park dróżek i ścieżek jest ponad 50 kilometrów!

Ja w każdym razie już postanowiłam, do Parku Krajobrazowego Łuk Mużakowa wrócę. Ale z rowerem.

Nowe Czaple

Tak oto województwo lubuskie zadebiutowało na blogu

I w moim życiu też. Uwierzycie, że nigdy w nim nie byłam? (stanie na granicy w Słubicach się nie liczy). I gdyby nie „Hajstry” Adama Robińskiego pewnie nieprędko by się to zmieniło. Teraz mogę tylko żałować, że ten debiut tyle mi zajął i że to jednak kawał drogi z Krakowa.

Ale już podsumowując, chciałabym abyście zapamiętali:

  • czytajcie Robińskiego (i to jest raz)
  • jedźcie zwiedzać Park Mużakowski i resztę Łuku (dwa)
  • najlepiej z rowerem (trzy)
  • a jeśli macie chwilę, to zajrzyjcie do ślicznego Goerlitz, leżącego nieopodal

a w wolnej chwili poczytajcie o innym kawałku Polski, do odwiedzin którego zainspirowały mnie „Hajstry”.

Wszystkie podane informacje i ceny stan na maj 2019.

* Niektóre linki zamieszczone w artykule są afiliacyjne.


Przydało się?

Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.


Loading
Sprawdź skrzynkę i kliknij w potwierdzający link.

DZIĘKUJĘ!