Jarosław – cóż to za urokliwe miasto! Wiedziałam, że będzie dobrze, jednak rzeczywistość przebiła moje oczekiwania.
O Jarosławiu mówi się, że to miasto kupców i jarmarków. W XVI i XVII wieku był drugim największym ośrodkiem handlu w Europie, w tym względzie ustępując jedynie Frankfurtowi nad Menem. Cztery razy w roku do miasta ściągało trzydzieści tysięcy kupców z połowy świata. Niech to dobrze wybrzmi: 30 tysięcy kupców! Dziesięć razy więcej niż ówczesna liczba mieszkańców. Tradycja jarmarków jest zresztą kontynuowana, o czym więcej za moment.
Handlowano końmi, bydłem, winem, drogocennymi kamieniami, orientalnymi tkaninami i „korzeniami” – egzotycznymi przyprawami, których nasi rodacy zużywali w kuchni piekielne ilości.
Ale miasto ma znacznie starszy rodowód. W XII wieku założył je kijowski książę Jarosław Mądry, a dwieście lat później Władysław Opolczyk przeniósł osadę na sąsiednie wzgórze i nadał jej prawa miejskie.
Jarosławiowi nie najgorzej powodziło się także w czasach Galicji, o czym przypomina zaskakująco okazała architektura z przełomu XIX i XX wieku (z projektami Teodora Talowskiego włącznie).
W ogóle zabytki to mocna strona Jarosławia, nie tylko sakralne. W mieście są aż dwie podziemne trasy turystyczne, a w najpiękniejszej renesansowej kamienicy miejskie muzeum.
Do Jarosławia przyjechałam na zaproszenie Urzędu Miasta, we współpracy z którym powstał ten artykuł. Zaproszenie było tym milsze memu sercu, że od dawna miałam chętkę by odwiedzić to leżące między Rzeszowem a Przemyślem miasto. W Jarosławiu spędziłam dwa dni, zwiedzałam jego centrum wzdłuż i wszerz, a teraz opowiem wam, dlaczego warto pójść w me ślady.
Oto 13 powodów, dla których już teraz powinniście zwiedzać atrakcje Jarosławia!
1. Jarosław to jedno z najładniejszych miasteczek w Polsce
Nie takie małe, bo miasto ma około czterdziestu tysięcy mieszkańców, ale wszystko to, co najciekawsze i najpiękniejsze skupione jest na niewielkim obszarze historycznej starówki. Odległości między atrakcjami są spacerowe.
I tak włócząc się po Jarosławiu zachodziłam w głowę, jak to możliwe, że kręci się tu tak mało turystów? Jest tu trochę, jak w Sandomierzu, trochę jak w Kazimierzu Dolnym, a jeszcze bardziej jak w galicyjskim miasteczku.
2. Rynek w Jarosławiu to perełka
A wrażenia nie psuje nawet trwająca rewitalizacja (która oddaje rynek pieszym – wcześniej był ogromnym parkingiem; przy okazji złożono w ofierze trochę drzew, ale szczęśliwie posadzono w ich miejscu nowe!).
Prawdziwym cackiem jest neorenesansowy ratusz z wieżą zegarową. Koniecznie zwróćcie uwagę na parterową dobudówkę – to dawne więzienie zaprojektowane przez Teodora Talowskiego (obecnie siedziba straży miejskiej).
Sztosem jest też Hala Targowa (formalnie już przy ul. Grodzkiej – miejskim deptaku) – kawał fantastycznej architektury z początku XX wieku wzorowanej na wrocławskiej hali targowej. W środku kwitnie handel mydłem i powidłem, ale ja namawiam by spojrzeć w górę na żelbetowe sklepienie (padłam z wrażenia!).
Starówka Jarosławia zachowała średniowieczny układ urbanistyczny, ale najstarsze kamienice przy Rynku są renesansowe. Część z podcieniami. To unikatowe zabytki architektury mieszczańskiej. Przyjrzyjmy się im bliżej.
3. Kamienice jarosławskie – typ architektury, którego nie spotkacie nigdzie indziej
Zabezpieczenie pobytu trzem tysiącom kupców na raz byłoby wyzwaniem nawet dzisiaj, a przecież do Jarosławia przybywało ich dziesięć razy więcej! A każdy z wozem wypakowanym towarami. Doprowadziło to do stworzenia charakterystycznego dla Jarosławia typu kamienic, które za renesansowymi fasadami kryją wnętrza wzorowane na bliskowschodnich karawanserajach.
Co odróżnia je od reszty? Przede wszystkim ogromne sienie, w których swobodnie mieścił się załadowany towarami wóz. Właściciele domu mieszkali na pierwszym piętrze (otoczonym galeryjkami), a z wychodzących na sień okien obserwowali rozładunek towarów. Resztę pomieszczeń przeznaczano na wynajem, na czym zarabiano krocie.
Wewnętrzne dziedzińce przykryte były wyniesionymi ponad poziom dachu przeszklonymi świetlikami (kolejna unikatowa sprawa w Jarosławiu). Świetnie widać to w kamienicy z numerem 11, która nawiasem mówiąc należała do królowej Marii Kazimiery Sobieskiej (i jej pierwszego męża Jana Zamoyskiego).
Przewidziano też specjalnie pomieszczenie, w którym dobijano targu i podpisywano kontrakty. Na jego dekoracje nie szczędzono grosza: polichromie, sztukaterie, modrzewiowe stropy. W najlepiej zachowanej wielkiej izbie kamienicy Gruszewiczów (Rynek 6; dwanaście metrów polichromii o tematyce pasyjnej;) dziś też zawiera się kontrakty. Ale małżeńskie.
4. Kamienica Orsettich – ta najpiękniejsza (a w niej Muzeum Jarosławia)
Szczęśliwie dla nas, turystów, najładniejszą renesansową kamienicę Jarosławia (Rynek 4) można zwiedzać. Od 1945 roku mieści się w niej miejskie muzeum.
Pierwszym właścicielem był pochodzący z Toskanii Wilhelm Orsetti – bankier i kupiec, który dorobił się na handlu suknem, jedwabiem, miedzią oraz artykułami żelaznymi. Interesy robił w całym kraju, ale to w Jarosławiu postanowił zainwestować we własną kamienicę.
A była to inwestycja niebagatelna, bo pod koniec XVI w. mniej wydałby na nieruchomość w Krakowie czy Lwowie. Orsetti wziął też sobie do serca polecenie ówczesnej właścicielki miasta księżnej Anny Ostrogskiej, by kamienica służyła „ozdobie miasta i pożytkowi”. W sumie życzenie księżnej realizowane jest do dziś!
Wnętrze kamienicy lekko przearanżowano na potrzeby muzeum, ale nadal najważniejszym pomieszczeniem parteru jest wielka izba (z zachowanym fragmentem polichromii, oryginalną posadzką i stropem).
Z kolei na piętrze muzeum zwiedzicie bogate mieszczańskie wnętrza z różnych epok (mi najbardziej spodobał się salonik secesyjny z cudnym kompletem wiedeńskich mebli tapicerowanych).
Muzeum w Jarosławiu Kamienica Orsettich (Rynek 4) – zwiedzanie
- od maja do września: wtorek – niedziela godz. 9.00 do 17.00
- od października do kwietnia: wtorek – niedziela godz. 10.00 do 16.00
- bilety: 15/8 złotych (w czwartki wstęp bezpłatny)
5. Jarosław ma dwie podziemne trasy turystyczne!
Zagadka: gdzie przechowywano towary zwożone do Jarosławia przez kupców?
Odpowiedź: w piwnicach. Które drążono namiętnie i kilometrami pod rynkiem już w czasach średniowiecza (ergo są starsze niż stojące nad nimi kamienice). Drążono bez ładu i składu, byle więcej i dalej, bo na magazynowaniu towarów zarabiało się kokosy. Nie było to trudne, bo Jarosław lokowano na lessowej skale. To co wpierw było błogosławieństwem, w przyszłości miało się na mieście zemścić.
Gdy czas jarmarków jarosławskich przeminął, o piwnicach zapomniano. Ale piwnice nie zapomniały o Jarosławiu. W dwudziestym wieku mury kamienic zaczęły pękać, a potem zapadać się w sobie. Zwarty i twardy less, gdy do piwnic przedarła się wilgoć (vide nieszczelna kanalizacja), zaczął się sypać, a korytarze walić. Stojące nad nimi kamienice doraźnie ratowano podpierając je sztachetami.
Było źle. Nie, było fatalnie. I wtedy (dokładnie w 1954 roku) do Jarosławia wjechała cała na biało ekipa naukowców z Akademii Górniczo-Hutniczej pod kierunkiem prof. Feliksa Zalewskiego. Opracowaną przez nich nowatorską metodę zabezpieczenia wyrobisk wprowadzili w życie górnicy z Bytomia. Akcja ratunkowa jarosławskiej starówki była tym trudniejsza, że nikt do końca nie wiedział, gdzie, dokąd i na ilu poziomach ciągną się podziemia. Prace z przerwami trwały do 1996 roku.
Podziemna Trasa Turystyczna im. prof. Feliksa Zalewskiego
Podziemną Trasę Turystyczną pod kamienicą Rydzikowską (Rynek 14; ma idealnie zachowany układ wnętrz kamienicy jarosławskiej) otwarto już w 1984 roku.
To piwnice w wersji sauté: labirynt pustych, surowych komór obłożonych czerwoną cegłą z zaprawą lessową. Trasa ma ok. 150 metrów długości na dwóch poziomach, po drodze jest trochę stromych schodów sprowadzających dziewięć metrów poniżej poziomu rynku.
Podziemną Trasę Turystyczną im. prof. Feliksa Zalewskiego zwiedza się z przewodnikiem (ok. 40 minut). Godziny wejść i zasady zwiedzania najlepiej sprawdzić na stronie Centrum Kultury i Promocji Jarosławia lub dopytać w ich siedzibie przy Rynek 5, gdzie także kupuje się bilety.
Podziemne Przejście Turystyczne
Druga podziemna trasa turystyczna Jarosławia to atrakcja z innej bajki. Pod kamienicami 4, 5 i 6 zaaranżowano nowoczesne muzeum przybliżające pradzieje Jarosławia. Przejście można zwiedzać z przewodnikiem lub audioprzewodnikiem, a po drodze czeka sporo multimedialnych bajerów.
Na przykład w jednej z komór można zabawić się w prehistorycznego garncarza (mój garnek nie wyszedł, bo za słabo przyłożyłam się do obsługi miecha), w innej przekonać się jak wyglądał spływ towarów rzekami z Gdańska do Jarosławia.
Podziemne Przejście Turystyczne jest też łatwiej dostępne niż Trasa im. Zalewskiego – jeśli nie załapiecie się na przewodnika, to w dowolnym momencie można zejść do piwnic z audioprzewodnikiem. Zasady zwiedzania najlepiej sprawdzić na stronie CKiP Jarosław lub ich siedzibie przy Rynek 5. Tam też kupuje się bilety.
Podziemia Jarosławia – które wybrać?
Najlepiej obie trasy, bo każda oferuje różne wrażenia. Jeśli jedną, to łatwiej będzie dostać się do Podziemnego Przejścia Turystycznego. Ale za to Podziemna Trasa Turystyczna im. Feliksa Zalewskiego ma klimat, którego próżno szukać u jej młodszej krewniaczki.
Natomiast jeśli planujecie zwiedzanie Jarosławia z dziećmi, to wybierzcie Podziemne Przejście Turystyczne. Dzieciaki będą zachwycone!
6. Opactwo benedyktyńskie w Jarosławiu wygląda jak starodawny gród
To tu, na wzgórzu św. Mikołaja mieściła się przedlokacyjna osada założona przez księcia Jarosława Mądrego. Wzgórze zresztą do dziś jest ufortyfikowane – opasane monumentalnym murem ze świetnie zachowanymi basztami (wybudowano go w osiemnastym wieku, ale wygląda na dużo starszy).
Fundatorką klasztoru wraz z kościołem pw. św. Mikołaja i św. Stanisława biskupa była znana nam już księżna Anna Ostrogska. Na początku siedemnastego wieku sprowadziła tu benedyktynki z Chełmna, które (choć z przerwami) do dziś rezydują na wzgórzu.
Zajmują niewielki klasztorek, natomiast dawna siedziba zakonu (którą po kasacie zgromadzenia pod koniec XVIII wieku Austriacy zaadaptowali na koszary) pełni różne funkcje. To coś między domem pielgrzyma, ośrodkiem formacji chrześcijańskiej, a muzeum osobliwości.
Unikatem klasztoru benedyktynek w Jarosławiu jest Czarna Kaplica, której sklepienie zdobi wyrafinowana dekoracja ceramiczna z nadtopionych cegieł. To niesamowite miejsce zrodził jednak nie artysta z palnikiem, a przypadek. Sklepienie stopił pożar wywołany przez nazistów wycofujących się z Jarosławia w 1944 roku. Wcześniej Niemcy w klasztorze urządzili składzik środków chemicznych, w tym karbidu.
Idąc do czarnej kaplicy po drodze czeka wystawa paradnych hełmów strażackich, w innych miejscach pamiątki po Janie Pawle II i kard. Wyszyńskim, malarstwo religijne, makieta opactwa ze 150 tysięcy zapałek, czy wystawa „Świat gier planszowych – kolekcja ks. Adriana Mantykiewicza”.
Klasztor (ul. Benedyktyńska 5) można zwiedzać codziennie od godz. 5:30 do 20. Wstęp wolny.
7. Cerkiew katedralna pw. Przemienienia Pańskiego – wspaniała!
Gdybym miała wybrać miejsce, które w Jarosławiu zrobiło na mnie największe wrażenie, to wybór byłby bardzo trudny, ale chyba wskazałabym właśnie na cerkiew greckokatolicką pw. Przemienienia Pańskiego (ul. Cerkiewna 3). Z barokowym ikonostasem wielkiej urody oraz bogatą dekoracją wnętrza.
Świątynię wybudowano na początku XVIII wieku w miejscu zamku Ostrogskich, a potem przebudowywano. Jest otwarta, można do niej zajrzeć i zapalić świeczkę. Z głośników cichutko sączy się muzyka cerkiewna. Niesamowite wrażenie.
8. Jarosław miastem świątyń
Weźmy kolegiatę pw. Bożego Ciała (Plac Ks. Piotra Skargi 2) – podobno najstarszy na ziemiach polskich kościół pojezuicki wybudowany (przy współudziale ks. Piotra Skargi) już pod koniec XVI wieku! Pierwotnie wzorowany na rzymskim kościele Il Gesu, z biegiem lat zatracił podobieństwo (a przez liczne dobudówki także harmonię). Za to wnętrze! Ozdobione malowidłami w stylu młodopolskim i szesnastowiecznym wizerunkiem Matki Bożej Śnieżnej w ołtarzu głównym. Z ogrodu różańcowego na tyłach kolegiaty jest najlepszy widok na mury benedyktynek.
Albo leżąca nieco na uboczu bazylika pw. Matki Bożej Bolesnej (ul. Dominikańska 25) słynąca z gotyckiej rzeźby w typie Piety, którą według legendy znaleziono w 1381 roku w koronie gruszy oraz ołtarza relikwii ze szczątkami blisko dwustu świętych!
Bazyliką opiekują się dominikanie, a kawałek dalej mamy kolejny zespół klasztorny – franciszkanów reformatów według projektu Tomasza Bellotti z początku XVIII wieku (ul. Jana Pawła II 16).
Przy ul. Grunwaldzkiej 10, w szparze między kamienicami, stoi miniaturowy kościół św. Ducha z XVII wieku (dawna świątynia luterańska), a w parku Baśki Puzon pozostałość cerkwi Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny.
Wreszcie synagogi. W Dużej Synagodze przy placu Bóżnic mieszczą się sale dydaktyczne Zespołu Szkół Plastycznych im. Stanisława Wyspiańskiego. Zachowała się także tzw. Mała Synagoga na jej tyłach, obecnie pusta.
9. Stary Cmentarz w Jarosławiu jest starszy niż warszawskie Powązki i Cmentarz Rakowicki w Krakowie
Istnieje od 1784 roku (czyli roku, w którym cesarz Józef II wydał dekret nakazujący wyprowadzenie miejsc pochówku poza mury miasta), a jego najstarsza część z pięknie rzeźbionymi nagrobkami znajduje się zaraz przy bramie.
10. Czy mamy na sali fanów Teodora Talowskiego?
Wybitnego polskiego architekta, który bywa nazywany Galicyjskim Gaudim? Bo ja ubóstwiam jego projekty (zwłaszcza krakowskie kamienice przy ul. Retoryka) i namiętnie je tropię w terenie.
W Jarosławiu znalazłam dwa. O przybudówce do ratusza już wspominałam. Kolejną jest dawny gmach Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” z 1899 roku. Pięknie utrzymany obecnie funkcjonujący jako Jarosławski Ośrodek Kultury i Sztuki (plac Mickiewicza 6).
Na jednym ze szczytów Talowski umieścił postać skrzydlatego młodzieńca z ciężarkiem w dłoni, przypominający o tym, co w „Sokołach” było najważniejsze: by tężyzna fizyczna i siła moralna szły ze sobą w parze.
11. Do Jarosławia najlepiej przyjechać w sierpniu – Jarmark Jarosławski
Co roku w okolicach ostatniego weekendu sierpnia Jarosław znów zmienia się w miasto kupców i jarmarków. Przez cztery dni na rynku pojawiają się kramy z różnych stron świata i pchli targ, a handlowi towarzyszy bogaty program towarzyszący: warsztaty rękodzieła, tematyczne spacery, pokazy tańców i rzemiosła oraz koncerty muzyki historycznej.
Daty i program Jarmarku Jarosławskiego sprawdzicie tutaj.
Pod koniec sierpnia w Jarosławiu odbywają się także Jarosławskie Dni Sztuki oraz cieszący się niesłabnącą sławą Festiwal Muzyki Dawnej Pieśni Naszych Korzeni (więcej).
12. Dojazd do Jarosławia jest bajecznie wygodny!
Odkąd w 1860 roku kolej galicyjska im. Karola Ludwika połączyła Jarosław z Krakowem (a rok później ze Lwowem) dojazd do miasta stał się banalnie prosty. W Jarosławiu zatrzymują się wszystkie pociągi IC jadące w stronę Przemyśla przez Kraków. Można dojechać też pociągiem osobowym z przesiadką w Rzeszowie. Polska południowa w połączeniach do Jarosławia może przebierać, ale dojazd koleją z innych części kraju także nie nastręcza wielkich trudności.
Autem też będzie wygodnie, bo zaraz za rogatkami Jarosławia przebiega autostrada A4.
13. Dokąd na kawę, a gdzie spać w Jarosławiu
Chcąc przekonać się jak śpi się w kamienicy jarosławskiej, zarezerwujcie sobie nocleg w Gościńcu Asticus przy Rynku. Mi nie było to dane, smuteczek. Gdy wzięłam się za rezerwację wszystkie pokoje były już zajęte.
I tak wylądowałam w hotelu Sanova – pachnącym nowością 4* hotelu z ładnie urządzonymi pokojami (klimatyzacja!), obfitymi śniadaniami, niezłą restauracją oraz tarasem na dachu. Hotel położony jest kwadrans spacerkiem z Rynku i z dworca kolejowego, blisko zespołu klasztornego dominikanów. W dość dziwnym miejscu – jest doklejony do stacji benzynowej.
Na kawę i ciastko zajrzyjcie do Kawiarni Galeria Przedmiotu (ul. Opolska 1, ale tak naprawdę przy Rynku) prowadzonej przez Zakład Aktywności Zawodowej wspierający dorosłe osoby z niepełnosprawnościami.
Artykuł powstał we współpracy z Urzędem Miasta Jarosław, który zaprosił mnie do miasta i dał wolną rękę, bym zwiedziła i opisała Jarosław po swojemu. Dziękuję!
Artykuł finansowany ze środków Norweskiego Mechanizmu Finansowego 2014-2021 oraz budżetu państwa w ramach projektu „JarosLove – z miłości do ludzi”, realizowanego z programu Rozwój Lokalny.
Przydało się?
Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
DZIĘKUJĘ!
Podobne artykuły
Cześć!


Nazywam się Zofia Jurczak, a ten blog jest dla ciekawych świata!
Jestem kulturoznawczynią - filmoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków, muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na blogu piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej