Zdradzę wam sekret: W Rzeszowie spanie w pięciogwiazdkowym hotelu kosztuje ułamek tego, co gdzie indziej w Polsce. A gdy już wyśpisz się jak królewiątko ruszaj zwiedzać!
Co zwiedzać w Rzeszowie? Tego dowiesz się z artykułu, w którym m.in. opisałam:
- rzeszowskie muzea (w tym jedyne w Polsce Muzeum Dobranocek)
- najciekawsze zabytki Rzeszowa
- murale i miejskie osobliwości
- oraz dzielę się namiarem na wspomniany 5* hotel
Zresztą od niego zacznijmy. Bo – call my crazy – to on (a nie atrakcje Rzeszowa) był głównym motorem wyjazdu. Po tygodniach domowej monotonii niemożebnie chciało mi się przespać w dobrym hotelu, o takich przyjemnościach jak bufet śniadaniowy nawet nie wspominając. I to Rzeszów uczynił zadość memu pragnieniu jednocześnie nie rujnując moich finansów. Trudno tego nie docenić.
Podobnie jak faktu, że do Rzeszowa można wygodnie dojechać pociągiem. Z Krakowa jedzie się niecałe 2 godziny ekspresem, trochę dłużej osobowym. Wszystkie opisane w artykule atrakcje od dworców Rzeszów Główny i autobusowego dzieli góra pół godziny spaceru.
Gdzie spać w Rzeszowie?
Mam wrażenie, że noclegi w Rzeszowie za stosunkowo niewiele oferują dużo. Na przykład w czasie mojego pobytu noc w czterogwiazdkowym hotelu przy rynku można było spędzić już za ok. 150 złotych. Ja jednak po takim wyjazdowym poście postanowiłam zaszaleć i nocleg zarezerwowałam w 5* butikowym hotelu Bristol Tradition and Luxury. Za tą, cokolwiek pompatyczną, nazwą kryje się efektownie urządzony nowoczesny hotel z sympatyczną obsługą. Ponieważ każde szaleństwo ma jednak swoje granice, nie zdecydowałam się na pokój z wanną na środku (a mają tam takie), tylko na standardowy, który i tak okazał się zaskakująco duży. Miałam super wygodne wielkie wyro, szlafrok i automacik do kawy, a rano zjadłam królewskie śniadanie z widokiem na rzeszowski rynek.
Czego chcieć więcej?
Nocleg w hotelu Bristol Tradition and Luxury w Rzeszowie zarezerwujesz tutaj.
Więcej opcji noclegowych w Rzeszowie
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ziemia kłodzka na weekend. (Prawie) same miejsca spoza turystycznej klasyki + nocleg na poniemieckiej poczcie.
Atrakcje, które warto zobaczyć w Rzeszowie
Rzeszów ma w zanadrzu kilka wartych zobaczenia zabytków i atrakcji. Są to:
- Rynek z ratuszem i Podziemną Trasą Turystyczną
- Zamek i Letni Pałac Lubomirskich
- Secesyjne wille na Alei Pod Kasztanami
- Stary Cmentarz w Rzeszowie
- Dawne synagogi
Opowiem wam o nich więcej.
Rzeszowski rynek
Może i nie wygląda, ale Rzeszów oficjalnie ma już ponad sześćset pięćdziesiąt lat. Niestety śladów zamierzchłej przeszłości próżno szukać na powierzchni rynku, którego obecna zabudowa to mieszanka kamienic z połowy dziewiętnastego wieku z współczesnymi plombami.
Co innego pod ziemią, bo w blisko czterystumetrowym ciągu piwnic wytyczono Podziemną Trasę Turystyczną. Najstarsze wydrążone w lessowej skale komory pochodzą z czternastego wieku! Nie wiem na ile to prawda, ale anegdota jest pyszna, więc ją tu przytoczę. Ponoć podziemne korytarze przypomniały o swoim istnieniu w latach sześćdziesiątych, gdy ławka wraz z wypoczywającym na niej gościem zapadła się dobre parę metrów pod rynek. Niestety podczas mojej wizyty w Rzeszowie (luty 2021) Podziemna Trasa Turystyczna była zamknięta, więc trudno mi ocenić na ile warto inwestować czas i pieniądze w zwiedzanie.
Skupmy się więc na tym, co stoi na rzeszowskim rynku, a tu w pierwszej kolejności w oko wpada efektowny ratusz – obecnie dziewiętnastowieczny w stylu neogotyckim, ale z korzeniami sięgającymi piętnastego wieku.
Ciekawostka: Kiedyś na wieży ratusza dzwon ogłaszał początek i koniec handlu na rynku, dziś płynie z niej hejnał skomponowany przez (urodzonego w Rzeszowie) Tomasza Stańkę.
Prócz tego rzeszowski rynek zdobi zrekonstruowana studnia oraz… drzewa! Prawdziwe, żywe, dość leciwe, wyrastające prosto z płyty rynku. Wokół pnia ławeczki i myślę, że nie ma fajniejszego miejsca by odsapnąć i poobserwować życie okolicy.
➤ CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jarosław: 13 powodów, dla których jak najszybciej powinniście tu zawitać! (+ to blisko z Rzeszowa)
Zamek w Rzeszowie i Letni Pałac, oba Lubomirskich
W drodze z rynku do zamku mija się plac farny z najstarszym w Rzeszowie kościołem świętych Wojciecha i Stanisława oraz ulicę 3 maja – miejski deptak. Tu warto zwrócić uwagę na okienko poglądowe w trotuarze prezentujące różne rodzaje nawierzchni ulicy od wieków średnich poczynając.
Zamek Lubomirskich w Rzeszowie aż tak wiekowy nie jest. To siedemnastowieczne założenie, które później było wielokrotnie przebudowywane i odbudowywane. Obecnie kompleks z czterema skrzydłami i czworobocznym dziedzińcem mieści sąd okręgowy, wcześniej również więzienie, a za czasów Galicji także urząd cyrkularny (chętnie dowiem się czym zajmowała się ta instytucja). Zamek może i nie czaruje architektonicznym wyrafinowaniem, ale co trzeba mu oddać – jest ogromny! Najciekawszym elementem są natomiast świetnie zachowane bastiony i fosa.
Letni Pałac Lubomirskich, choć stoi praktycznie naprzeciwko zamku, to coś z zupełnie innej bajki. Wybudowany na planie litery H (to od imienia fundatora – Hieronima Lubomirskiego) uroczy barokowy pałacyk był pierwotnie siedzibą dworskiego teatru i generalnie miejscem, w którym Lubomirscy zażywali rozrywek. Dziś o zabawie (i zwiedzaniu) nie ma mowy, bo pałac zajmuje Okręgowa Izba Lekarska. Poniżej pałacu fontanna multimedialna, która w cieplejsze miesiące o określonych porach w rytm muzyki sika wodą.
Secesyjne wille na Alei Pod Kasztanami – najładniejsza ulica Rzeszowa
Między zamkiem a pałacykiem Lubomirskich przebiega Aleja Pod Kasztanami – miejsce, które w Rzeszowie trzeba zobaczyć. Po jednej jej stronie jest fosa i rzeczone drzewa, a po drugiej trzy bogato zdobione wille, które bardziej przypominają małe pałace niż mieszczańskie domostwa.
Stary Cmentarz w Rzeszowie
Stary Cmentarz w Rzeszowie założono w 1792, czyli jedenaście lat przed Cmentarzem Rakowickim w Krakowie. Grzebano tu Rzeszowian do początku dwudziestego wieku, potem nekropolię zamknięto. Dziś to zabytek architektury sepulkralnej i jedna z najpiękniejszych atrakcji Rzeszowa. Bystre oko wypatrzy nagrobki z czasów powstania listopadowego. Niewiele jednak brakowało by to wszystko przepadło i nie było czego zwiedzać.
Czarne chmury napłynęły nad nekropolię w PRL-u, gdy władza ludowa na różne sposoby usiłowała się jej pozbyć. Wpierw okrojono powierzchnię, potem knowano by utworzyć tu park kultury i wypoczynku oraz plac gimnastyczny (sic!) albo ponownie otworzyć na pochówki. W międzyczasie cmentarz stał się ulubionym miejscem spotkań przy alkoholu lokalnej żulerni.
Ciekawostka: W 1976 roku na Starym Cmentarzu w Rzeszowie Jerzy Hoffman nakręcił scenę pogrzebu Stefci Rudeckiej do filmu „Trędowata”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Cmentarze I wojny światowej okręgu Bochnia – trasa po najładniejszych (chyba?)
Dawne synagogi Rzeszowa
Szacuje się, że przed II wojną światową czterdzieści procent mieszkańców Rzeszowa stanowili Żydzi, w związku z czym miasto bywało nazywane Mojżeszowem. Przypominają o tym dwie synagogi na ulicy Bożniczej. W starszej – datowanej na przełom XVII i XVIII wieku – Synagodze Staromiejskiej z charakterystyczną wieżyczką dziś mieści się Archiwum Państwowe. W niewiele młodszej Synagodze Nowomiejskiej – Biuro Wystaw Artystycznych. Obie z zewnątrz bardziej przypominają twierdze niż świątynie. Synagogi były odbudowywane po wojnie i nie zachowały prawie nic z oryginalnego wyposażenia.
Muzea w Rzeszowie
Rzeszów nie jest miastem muzeów, to nie ulega kwestii. Ale ma jedno takie, którego nie ma nigdzie indziej w Polsce: Muzeum Dobranocek.
Muzeum Dobranocek w Rzeszowie
Najcenniejszymi eksponatami Muzeum Dobranocek w Rzeszowie są oryginalne kukiełki z wieczorynek: Misia Uszatka, Kolargola oraz – cymes największy – pierwszej w historii polskiej telewizji dobranocki Jacek i Agatka.
Premierowy odcinek TVP wyemitowała 2 października 1962 roku. Wieczorynki z miejsca okazały się hitem (na co nie bez wpływu był fakt, że ówczesna telewizja nie rozpieszczała najmłodszych dedykowaną im ofertą programową). Niedługo potem w sklepach zaczęły pojawiać się produkty z podobiznami postaci z dobranocek. Jacek i Agatka wylądowali na „obficie pieniącym się mydle”, Bolkiem i Lolkiem nazwano kalkulatory, pszczółka Maja uśmiechała się ze słoików sztucznego (sic!) miodu, a proszek do prania pieluch Cypisek dostał złoty medal na wystawie w Bratysławie. Bajkowe gadżety stanowią największą część kolekcji, którą Wojciech Jama podarował miastu Rzeszów.
Zwiedzanie Muzeum Dobranocek w Rzeszowie uświadomiło mi jak katorżniczą (dokładnie tak!) pracą było tworzenie filmów animowanych przed upowszechnieniem komputerów. Dziesięciominutowy odcinek kukiełkowej wieczorynki powstawał miesiącami. By lalka poruszała się na ekranie animator musiał ją ręcznie przestawiać nieskończoną ilość razy, a każda faza ruchu rejestrowana była kamerą poklatkową. Toteż w ciągu jednego dnia zdjęciowego powstawało najwyżej 10 sekund dobranocki. Animacje rysunkowe wcale nie powstawały sprawniej.
Muzeum Dobranocek w Rzeszowie to klasyczne muzeum gablotkowe. Nie ma multimediów ani interaktywnych bajerów, ale wyświetlane są fragmenty dobranocek. W czasie mojej wizyty trwała także wystawa czasowa poświęcona Krecikowi. I choć szłam z oporami, to koniec końców jestem zadowolona ze zwiedzania Muzeum Dobranocek w Rzeszowie. Uważam, że warto się tu wybrać.
Muzeum Okręgowe w Rzeszowie
Muzeum Okręgowe w Rzeszowie zajmuje siedemnastowieczny klasztor pijarów, którego biały kompleks dominuje przy ulicy 3 maja. Wewnątrz wygląda jeszcze ciekawiej. Na wystawowe sale zaadaptowano bowiem m.in. krużganki, w których o uwagę zwiedzającego rywalizują stylowe mebelki, malarstwo europejskie oraz… barokowe polichromie. A malowidło na sklepieniu dawnego refektarza to już jakiś odjazd.
Poza sztuką europejską i rzemiosłem artystycznym (najciekawszy eksponat: fajczarnia pokojowa) w rzeszowskim Muzeum Okręgowy zobaczycie także wystawę militarną (Żołnierz polski 1914 – 1945), archeologiczną oraz Galerię Malarstwa Polskiego. Archeologiczna skupia się na pradziejach ziemi rzeszowskiej i przysięgam, że nigdy jeszcze naraz nie widziałam takiego nagromadzenia kamiennych toporków. W tej części polecam uwadze żuchwę mamuta oraz glinianą figurkę bliżej nieokreślonego zwierzątka liczącą sobie bez mała 3000 lat.
Galeria Malarstwa Polskiego zajmuje krużganki na pierwszym piętrze. Kolekcja wprawiła mnie w stan wielkiego ukontentowania. Najliczniej reprezentowane jest malarstwo przełomu XIX i XX wieku (które bardzo lubię), ale są też barkowe konterfekty trumienne i portrety okolicznych arystokratów. Boznańska, Malczewski, Chełmoński, Siemiradzki, Mehoffer, Grottger to niektórzy z malarzy, których prace zobaczycie w Muzeum Okręgowym w Rzeszowie. Moje ulubione obrazy to „Bójka parobków” Teodora Stachowicza oraz (jakaś taka, hm, dwuznaczna) „Jesienna melancholia” Kazimierza Sichulskiego.
Muzeum Etnograficzne im. F. Kotuli w Rzeszowie
Trochę rozczarowanie, bo Muzeum Etnograficzne im. F. Kotuli jest maleńkie. Nie wliczając kolekcji przydrożnych kapliczek ma tylko jedną niewielką stałą wystawę – poświęconą strojom ludowym. Nowocześnie zaaranżowaną (można m.in. przymierzać różne elementy strojów), ale na góra pół godziny zwiedzania. Zostaje niedosyt.
Pierwsza część prezentuje techniczną stronę powstawania przyodziewków (ze szczególnym uwzględnieniem obróbki lnu i haftem), druga – kunsztowne stroje i dodatki. Noszone tylko okazjonalnie i przekazywane z pokolenia na pokolenie stroje były w społeczności wiejskiej rodzajem lokaty kapitału.
strona www Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie
Street art w Rzeszowie
Wpierw planowałam, by rzeszowskim muralom poświęcić osobny artykuł (tak jak zrobiłam ze street artem w Bielsku-Białej, Bydgoszczy czy Gdyni), ale po obejrzeniu ich na żywo uznałam, że aż takie ciekawe to one nie są, by zawracać nimi waszą uwagę. Obmyśliłam więc kompromis: pokażę murale, które najbardziej mi się spodobały, a dla chętnych zostawię namiary na pozostałe.
Najciekawszy w Rzeszowie jest mural z samolotem Łoś – bombowcem produkowanym w Polsce w latach trzydziestych. Malunek jest bardzo pomysłowy, poniekąd 3D. Adres – teoretycznie Grunwaldzka 22. W praktyce mural widoczny jest od ulicy Jana III Sobieskiego.
Jako filmoznawczyni nie mogłabym przejść obojętnie obok muralu z Garym Cooperem. Słynną scenę z westernu „W samo południe” Freda Zinnemanna na ścianę bloku przy ulicy Lisa Kuli 13 przeniósł Kamil Kuzko (którego krakowską pracownię zwiedzałam w 2019 roku). Obecność muralu nieprzypadkowa – zdobywca czterech Oscarów Fred Zinnemann w 1907 roku urodził się w Rzeszowie.
Podobnie rzeczy się mają z muralem Deballage na Sokoła 3. To scena ze spektaklu teatralnego Józefa Szajny – kolejnego reżysera, którego rodzinnym miastem był Rzeszów. Mural to nie jedyne związane z nim miejscem. Na placu Cichociemnych stoi rzeźba Józefa Szajny zatytułowana Przejście, a w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej jest galeria jego prac (na zwiedzanie trzeba się umawiać telefonicznie).
Street art w Rzeszowie – namiary na wybrane prace:
- Mural z Ireną Sendlerową, ul. Kopernika 18A
- Mural z planem Rzeszowa z 1762 r, ul. Sokoła 2
- Murale z Tadeuszem Nalepą i Edwardem Januszem (oba na drzwiach garaży) ul. Jagiellońska 24
- Mural z Stanisławem Wyspiańskim, ul. Wyspiańskiego 37
- Mural z dziewczynką w słuchawkach, róg ulic Jagiellońskiej i Poniatowskiego
- „Wodne” murale na siedzibie MPWiK na ulicy Naruszewicza
- Mural z saksofonem, ul. Targowa 9
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ponidzie dla weekendowych poszukiwaczy świętego spokoju (trasa zwiedzania + sprawdzony nocleg)
Pomniki w Rzeszowie (i inne osobliwości)
Ten punkt zwiedzania Rzeszowa równie dobrze mógłby być zatytułowany „osobliwości Rzeszowa”, „nietypowa atrakcja Rzeszowa” lub „wielkie dziwo Rzeszowa”. Mowa o…
Pomniku Czynu Rewolucyjnego, którego nikt tak jednak w Rzeszowie nie nazywa. Ze względu na kształt (oraz doniosłe rozmiary) zwykle występuje pod nazwą ośle/królicze uszy lub… (pardon my French) wielka cipa. Do takich a nie innych skojarzeń niewątpliwie przyczynił się wydłużony kształt oraz umieszczenie tam gdzie w naturze występuje klitoris herbu Rzeszowa. Odsłonięty w latach siedemdziesiątych pomnik zaprojektował Marian Konieczny (na blogu opisywałam wizytę w jego pracowni). Najbardziej znane realizacje Koniecznego to Wyspiański pod Muzeum Narodowym w Krakowie, Lenin z Nowej Huty (po przemianie ustrojowej przeżywa drugą młodość gdzieś w Szwecji), warszawska Nike no i właśnie Czyn Rewolucyjny aka dobrze wiecie co, w którym zresztą rzeźbiarz powtórzył motyw Nike.
Pomnik jest zapuszczony i pokryty skorupą gołębiego gówna. Trochę obciach jak na – co by nie gadać – symbol Rzeszowa stojący w centrum miasta u zbiegu turbo ruchliwych ulic i zaraz obok zadbanych ogrodów bernardyńskich (pod którymi sprytnie ukryto parking). Jednak najlepszy ogląd na wielką cipę Pomnik Czynu Rewolucyjnego mają goście hotelu Rzeszów. Ciekawe czy za pokój z widokiem trzeba dopłacać.
Inna nietypowa atrakcja Rzeszowa to okrągła kładka dla pieszych. Takie rondo dla niezmotoryzowanych, którzy z wysokości mogą obserwować ruch aut na kolejnym masowo uczęszczanym skrzyżowaniu. A kogo zemdli nadmiar wyziewów z rur wydechowych może odsapnąć na jednej z ławeczek. Do kompletów dziwów Rzeszowa dorzucam jeszcze tęczowy most nad Wisłokiem.
Ale żarty w bok. Na koniec muszę wspomnieć o jeszcze dwóch ciekawych pomnikach w Rzeszowie.
Pierwszy przedstawia Tadeusza Nalepę z gitarą i srogą miną kroczącego ulicę 3 maja. Wokalista i bluesowy kompozytor był absolwentem rzeszowskiej szkoły muzycznej (w klasach skrzypiec, klarnetu i kontrabasu gdyby ktoś był ciekaw). Drugi to sympatyczny pomnik urwisa strzelającego z procy w latarnię.
PS Korzystałam ze stron podkarpackie.travel, zabytek.pl, biznesistyl.pl.
Przydało się?
Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
DZIĘKUJĘ!
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej