To że Rudawy Janowickie są górami bardziej z nazwy niż wielkości w niczym im nie umniejsza. Może i nie są najwyższe (bo nie są), ale w świetle widoków pierwsza klasa, świetnych szlaków i atrakcji po drodze wielkość nie ma znaczenia.
Rudawy Janowickie były też jednym z powodów, dla których wróciliśmy do Miedzianki na dłużej. Już za pierwszym razem, siedząc na tarasie browaru, poprzysięgłam sobie, że muszę wejść na cycki Lolobrigidy, czyli Sokolika (groźne 642 m n.p.m.) i Krzyżną Górę (654 m.n.p.m.). Koniec-końców okazało się, że cycki to nie Rudawy Janowickie, tylko Góry Sokole, a po wejściu na Sokolika odpuściliśmy sobie zdobywanie Krzyżnej Góry (niech będzie pretekstem do powrotu).
Wyszła nam łatwa, ale urozmaicona trasa, bez spektakularnych podejść, ale za to z niezłą panoramą na finał. W sam raz dla niedzielnych piechurów. Plus obowiązkowe zimne piwo w schronisku i potężne ruiny zamku w bonusie. Robione telefonem zdjęcia nie oddają nawet ułamka urody Rudawskiego Parku Krajobrazowego, więc szanowni państwo musicie uwierzyć mi na słowo, że Rudawy Janowickie są w dechę!
Z Janowic Wielkich do zamku Bolczów zielonym szlakiem
Do Janowic Wielkich można dojechać pociągiem, autem (choć oficjalnych parkingów nie zauważyłam, więc samochód trzeba zostawić przy ulicy). Można też wreszcie, tak jak my, starabanić się z Miedzianki (noclegi w okolicy), co zajmuje około kwadransa raźnym krokiem (bo z górki, wiadomo, w drodze powrotnej niestety już tak szparko nie było).
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Weekend w Kotlinie Jeleniogórskiej |
„Miedzianka” w Miedziance
Akurat przy dworcu PKP wchodzimy na zielony szlak i ruszamy ulicą Wojska Polskiego, a potem Zamkową. Przed wojną Janowice Wielkie musiały być śliczne jak z obrazka, teraz też są śliczne, ale ciut zapuszczone. Niektóre domy wyglądają dosłownie jak chatki z piernika. Szprosowe okienka, werandy, zadbane ogródki, szpalery drzew wzdłuż ulic. No bajka.
Po drodze (na rogu ul. 1 maja i Zamkowej) będzie nieźle zaopatrzony market spożywczy, w którym uzupełniamy prowiant. Innej okazji po temu już nie będzie.
Dobry kwadrans zajmuje przejście spod dworca do leśniczówki na końcu ulicy Zamkowej. Wchodzimy do lasu. Na długo. Od tej chwili do ruin zamku Bolczów będą około trzy kwadranse spaceru pod umiarkowanie stromą górę. Idziemy przez czarujący las, nieopodal płynie strumyk, ale ścieżka jest dokumentnie rozryta przez ciężki sprzęt, co marszu nie ułatwia.
Zamek Bolczów
Pierwsze wrażenie: jakie to małe i niewyględne. Ale – wiadomo – pozory mylą.
O historii zamku Bolczów, a w zasadzie ruinach zamku Bolczów można przeczytać w setkach miejsc w internecie, a także na tablicy informacyjnej przy wejściu, więc nie będę wymądrzać się na ten temat. Zamiast tego napiszę, że ruiny wkomponowane w naturalne formacje skalne są dostępne przez całą dobę i cały rok i to zupełnie bezpłatnie. I że warto o nie zahaczyć nie tylko dlatego, że zwiedza się trochę na dziko (ruin nikt nie pilnuje). Naprawdę jest co oglądać i jest po czym łazić, a urokliwych zakamarków bezliku. Natomiast widoków zero. Drzewa zasłaniają wszystko.
A przed wojną w zamku działała karczma!
ZOBACZ RÓWNIEŻ: W góry na jeden dzień | Beskid Śląski:
Błatnia – Klimczok – Szyndzielnia
Zielonym szlakiem do Szwajcarki
Wspominałam już o tym, że Rudawy Janowickie są ciut zwietrzałe? Zejście zielonym szlakiem spod ruin zamku Bolczów, to właśnie ten moment, gdy się można o tym przekonać na własnej skórze. Zejście nie jest szczególnie strome, natomiast jest śliskie, a drobne kamyczki są diablo zdradzieckie.
Na dole zielony szlak na monet łączy się z żółtym rowerowym i przez chwilę będziemy iść asfaltem. Za to potem w nagrodę najciekawszy moim zdaniem fragment zielonego szlaku. Prawie do samego rozdroża pod Jańską Górą będziemy szli lekko pofalowanym piaszczystym traktem, a nawet dnem płytkiego strumienia, a wszystko to w malowniczym lesie.
Dla odmiany ostatni fragment zielonego szlaku w Rudawach Janowickich (od rozdroża pod Jańską Górą do przełęczy Karpnickiej) nie jest szczególnie pasjonujący. Idzie się asfaltem, potem utwardzoną drogą gruntową. Rowerzyści się cieszą, piesi niekoniecznie. Ale nie ma tego złego, bo już za chwilę schronisko Szwajcarka! Od przełęczy Karpnickiej to tylko 15 minut. Więc żegnamy Rudawy Janowickie, przecinamy szosę, mijamy parking i hyc już jesteśmy w górach Sokolich.
Schronisko Szwajcarka
Wybudowana w stylu tyrolskim Szwajcarka trwa w niezmienionej formie już prawie dwieście lat. Dawno, dawno temu była domkiem myśliwskim krewnych pruskiej rodziny królewskiej. Potem gospodą i gajówką, a od 1950 roku schroniskiem PTTK, które chętnie odwiedzały przyszłe gwiazdy alpinizmu z Wandą Rutkiewicz na czele (miała spać na strychu, a trenować wspinaczkę na Sokoliku).
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Weekend w Kotlinie Jeleniogórskiej | Dolina Pałaców i Ogrodów oraz trochę radioaktywna kopalnia
Szwajcarka to jeśli nie najładniejsze, to na pewno jedno z najbardziej klimatycznych schronisk w Polsce. Serio. Raczymy się zimnym piwem w cieniu wielkiej lipy (piwo, wiadomo, najlepiej smakuje w górach, a w Szwajcarce jest sympatyczny wybór czeskich i polskich po 7 lub 8 złotych za butelkę). Wokół kręci się sporo turystów (i nie mniej os), ale klimat jest kuracyjno-wypoczynkowy. Sielanka. Pokrzepieni ruszamy dalej. Czerwonym szlakiem na Sokolik.
Sokolik
Internety grzmią, że podejście na Sokolika (przypomnę 642 m n.p.m.) takie straszne. Bzdura. Rzecz jasna, w porównaniu z całą dotychczasową trasą może wydać się ciupkę stromo, ale szanowni państwo to tylko trochę ponad 100 metrów przewyższenia ze Szwajcarki! Do tego zakosami (znów ten drobny, wyślizgujący się spod nóg żwirek). Podejście spacerkiem zajmuje pół godziny, a na samym końcu czeka niespodzianka – platforma widokowa z panoramą na 360 stopni. Włazi się na nią po ponad stuletnich żeliwnych schodach. Wyobraźcie sobie, że tralki mają kute zdobienia!
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Pomysły na weekendowe wypady. Nie tylko Polska
Widoki z Sokolika są pyszne, a po długim marszu w lesie smakują nawet podwójnie. Z platformy zobaczymy Rudawy Janowickie, Góry Kaczawskie i Izerskie oraz, rzecz jasna, Karkonosze z Śnieżką (która z daleka wygląda jak pryszcz). No i Miedziankę, którą bez trudu namierzymy po budynku browaru. Nawiasem mówiąc Miedziana Góra z Sokolika wydaje się taka płaska.
Ze Szwajcarki do Trzcińska żółtym szlakiem
Pierwotny plan zakładał, że do Miedzianki wrócimy tą samą drogą, ale przy piwie w Szwajcarce narodziła się myśl, że może by tak wrócić do Janowic Wielkich pociągiem. Mówisz masz. Do najbliższej stacji kolejowej w Trzcińsku prowadzą dwa szlaki, ale my wybieramy żółty spod Szwajcarki.
Szlak najpierw okazał się ledwo wydeptaną ścieżką na przełaj przez las, a potem meandruje po wybitnie malowniczej łące z stadem krów i rozlicznymi krzakami jeżyn. O dziwo – zważywszy na okoliczności – oznaczenia prowadzą bezbłędnie. Pół godziny spaceru od Szwajcarki zaczynają się pierwsze zabudowania Trzcińska. Dalej szlak prowadzi już niestety asfaltem wzdłuż rzeki Bóbr, a stacja kolejowa jest jakieś 10 minut marszu za wsią.
Łapiemy luksusowy (w porównaniu z lepiącymi się od brudu składami PolRegio) pociąg osobowy Kolei Dolnośląskich. W Janowicach Wielkich meldujemy się 4 minuty później. Obiad jemy w przedziwnym barze tuż koło dworca. Wystrój pierwszorzędnej mordowni, ale jedzenie świetne, a piwo tanie.
Przydasie
Długość trasy: ok. 13 kilometrów
Szlaki: zielony (Janowice Wielkie dworzec PKP – ruiny zamku Bolczów – skała Krowiarka – rozdroże pod Jańską Górą – przełęcz Karpnicka – schronisko PTTK Szwajcarka), czerwony (schronisko PTTK Szwajcarka – Sokolik – schronisko PTTK Szwajcarka), żółty (schronisko PTTK Szwajcarka – Trzcińsko dworzec PKP).
Cała trasa na mapie TUTAJ.
Czas przejścia: ok. 5 godzin z przerwą w schronisku PTTK Szwajcarka
Koszt: 4 złote bilet na pociąg osobowy Kolei Dolnośląskich. W Trzcińsku nie ma kasy biletowej. Bilet kupuje się u konduktora lub (jak my) aplikacją mobilną (np. SkyCash). Rozkład jazdy można sprawdzić np. aplikacją BilKom albo Rozkład Kolejowy.
Ważne: Rudawy Janowickie mają dobrze oznaczone szlaki oraz czasówki odzwierciedlające faktyczne czasy przejść.
Podobało się?
Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej