Kiedy odbywa się fiesta św. Narcyza? Gdzie w Gironie kręcono „Grę o Tron”? Po co w Gironie całuje się w tyłek kota na słupie? I wreszcie co przywieźć z Girony, aby zapewnić sobie wiekuiste szczęście?

A także gdzie spać w Gironie, żeby było wygodnie i tanio? Gdzie zjeść, aby móc poczuć się jak mieszkaniec Girony (i nie wydać miliona euro)?

O tym dziś na blogu!

Zatem, nim pojedziesz do Girony musisz wiedzieć, że:

Nie ma co się oszukiwać. Girona to nie Barcelona

Z czego można tylko się cieszyć! Odpada wstawanie o pierwszym brzasku, rwanie włosów z głowy z nadmiaru opcji i ryki w chusteczkę, że wszystkiego się nie zdążyło zwiedzić. Bo atrakcji i zabytków w Gironie jest akurat na dwa przyjemne i niezbyt spieszne dni zwiedzania. Ale miasto jest też dobrą bazą wypadową do zwiedzania wybrzeża Costa Brava i reszty Katalonii oraz Trójkąta Salvadora Dalego, o którym więcej niedługo.

Do Girony loty są raczej tanie niż drogie

Bo na lotnisku Girona Costa Brava (aka Barcelona Girona) lądują tylko czartery i tanie linie. Z Polski konkretnie jedna tania linia. Ryanair się nazywa. Lot z Krakowa trwał 2,5 godziny.

A dojazd z lotniska do centrum Girony jest tani jak barszcz

Bo na trasie Girona lotnisko – Girona dworzec autobusowy średnio raz na godzinę kursują autokary Sagales (linie 601, 605, 607; wyszukiwarka połączeń). Podróż trwa ok. 20 minut (pod warunkiem, że nie ma korków).

Bilet w 2018 kosztował 2,75 euro w jedną stronę lub całe 5,25 euro w obie strony (do wykorzystania w ciągu 30 dni). Do nabycia w kiosku przy przystankach (płatność kartą).

Girona informacje praktyczne

Girona informacje praktyczne

Ale żeby nie było zbyt różowo: transportowi publicznemu w Katalonii nie ufałabym bezgranicznie

Cóż, pech w podróży czasem się zdarza. Mi zdarzył się w Katalonii.

Lista wtop długa jest jak noc polarna. Otwiera ją pogoda. Bo deszczu spodziewałabym się prędzej w Londynie niż w Hiszpanii. A jednak lało. Nie, lało to mało powiedziane, napierdalało deszczem! Szczęście w nieszczęściu, że tylko pierwszego dnia. I że jednak deszczem a nie śniegiem (co było w tym samym czasie udziałem Murcji).

Ale na pogodę rady nie ma. Za to na biletomaty na dworcu kolejowym w Gironie już owszem. Niech roztopią się w ogniu piekielnym! Dość powiedzieć, że bilet udało mi się kupić za piątym podejściem! Piątym! I to tylko dzięki pomocy miejscowych. A próba numer cztery doprowadziła mnie na krawędź rozpaczy. Cholerny biletomat pożarł mi kartę płatniczą (z całym zapasem euro). I nie chciał (długo, bardzo długo) jej wypluć.

No ale bilet w końcu kupiłam. I co? I nic. Pociąg nie przyjechał. Bo strajk i cześć!

Więc na przesiadkę do Cadaques już nie zdążyłam; kolejny autobus w tamtą stronę odjeżdżał pięć godzin później. Cały misterny plan wziął w łeb.

Ale przewoźnikom autobusowym też bym do końca nie ufała. Przykład pierwszy z brzegu: autobus w realu jedzie gdzie indziej niż twierdzą w Internecie. Więc (znów!) panika na dworcu. Znów nic się nie zgadza. To znaczy godzina się zgadza, ale el objetivo final nie. Koniec końców do Pubol dojechałam. Ale żeby nie było – ostrzegam!

Girona informacje praktyczne
6.30 rano. Idę na pociąg, który i tak nie odjedzie

Girona informacje praktyczne

Jedzenie w Gironie: Menú del dia is king!

Menú del dia – proszę sobie wyraźnie zapisać tę frazę. Oto klucz do pełnych brzuchów i portfeli.
Menú del dia to wspaniała inicjatywa dla wszystkich głodomorów.
Menú del dia to trzydaniowy obiad wraz z wodą i/lub winem (a i zdarza się, że i z czekadełkiem w zestawie) w cenie nieprzyprawiającej o zawrót głowy.
Menú del dia w Gironie bez problemu zjecie za 12-14 euro (no dobra, są też ĄĘ miejsca, w których za to samo krzyczą euro dwadzieścia). Ale! Można jeszcze taniej! W samoobsługowym barze Pont de Pedra (Plaça Catalunya 2) menú del dia chodzi po 9,8 euro.

A jeśli w Gironie chcesz zjeść like a local

To polecam dwie knajpki, w których stołowałam się wielokrotnie (a stołować się gdzieś wielokrotnie to jednak wyczyn, jeśli w Gironie się było niecałe pięć dni):

  • Jimmy’s Bar (Pujada de Sant Domènec 13; naprzeciwko uniwersytetu). Miejsce ani piękne, ani specjalnie fancy, ale karmią przednio (kalmary! faszerowany bakłażan!), poją wybornym winem, a obsługa jest przemiła.
  • El Pessic (Plaça de Catalunya 10) na kawę, na kanapkę, albo jeszcze lepiej na świeżo wyciskany sok pomarańczowy. W El Pessic można też skosztować miejscowego wynalazku, tfu, wypieku. Xuixo to smażony w głębokim tłuszczu krokiet z nadzieniem z crema catalana (coś miedzy crème brûlée a budyniem śmietankowym). Girona zajada się nim od ponad stu lat, ale ja poprzestałam na jednym razie.

Nocleg w Gironie za jeden uśmiech

Żart. Za jeden uśmiech w Gironie można przespać się pod mostem. Ale za 25 euro/noc w pokoju jednoosobowym w Pensión Borrás i owszem!

Pensión Borrás ma plusy i minusy.

W poczet zalet (prócz ceny nie do pobicia) zaliczam też lokalizację – jednocześnie na starym mieście i trochę na uboczu. Minutę z Plaça de Catalunya, dwie od wejścia na mury miejskie, kwadrans spacerkiem z dworca kolejowego. WiFi śmigało, miałam dostęp do lodówki i sprawne ogrzewanie (halo, byłam w listopadzie!). Do tego – zdumiewające – codziennie sprzątany pokój, a co drugi dzień wymieniany ręcznik. W ogóle w Pensión Borrás było bardzo czysto.

Same zalety – powiecie. Ideał – krzykniecie! No więc owszem, zgoda, prawie. Z zastrzeżeniem, że światła dziennego to w takiej jedynce niet. A jedyne okienko to lufcik pod sufitem z nasłuchem na recepcję. Sama sobie gratulowałam spakowania zatyczek do uszu.

Pokoje dwuosobowe (z oknami!) w Pensión Borrás też są. Tutaj możecie zarezerwować nocleg, a tutaj więcej droższych i tanich noclegów w Gironie.

Przełom października i listopada to wcale nie taki głupi moment, aby odwiedzić Gironę

Raz że w Polsce już drzewa łyse, ciemno i jesiennie, a w Gironie przeciwnie.
Dwa że wówczas odbywa się fiesta świętego Narcyza (Fires de Sant Narcís).

Fiesta trwa tydzień z okładem i każdego dnia (ze szczególnym uwzględnieniem tych wolnych) dzieje się coś ciekawego. A to parada gigantów. A to na ulicach tańczą sardanę (kataloński taniec narodowy). A to piramidy z ludzi wspinają się po schodach katedry. A to na Placu Katalońskim, w środku dnia, bez zdania racji, wybucha kilkaset petard. Takie tam atrakcje.

Są też bardziej konwencjonalne rozrywki. Wśród nich barokowo obfity pchli targ (1 listopada).

Girona informacje praktyczne

Girona informacje praktyczne

Girona informacje praktyczne

Girona informacje praktyczne

Girona informacje praktyczne

Ale! W Gironie dzieje się też w maju. Bo w maju Girona kwitnie. Wszystko to za sprawą festiwalu kwiatów Temps de Flors. Pod rozwagę.


CZYTAJ RÓWNIEŻ: Co zwiedzać w Gironie (i dlaczego średniowieczne zabytki)


Set Jetting! Czy na sali mamy fanów „Gry o tron”?

Albowiem Girona zagrała w szóstym sezonie (nawiasem mówiąc moim ulubionym!).
I to żeby tylko raz!

[UWAGA SPOILERY!!!]

Żydowska dzielnica El Call, Pujada de Sant Domènech, Plaça Dels Jurats oraz arabskie łaźnie (Banys Àrabs) udają Wolne Miasto Braavos. To tu Arya żebrze, wyznaje i porzuca Boga o Wielu Twarzach, gania i jest goniona, dostaje łomot i sama spuszcza łomot. W skrócie.

Z kolei obecne Muzeum Archeologiczne (Museu d’Arqueologia) a dawny klasztor Sant Pere de Galligants zagrał Cytadelą Wielkich Mistrzów.

Wreszcie – katedra w Gironie to Wielki Sept Baelora w Królewskiej Przystani. Tak, dokładnie ten, który Cersei Lannister w finale szóstej serii puściła z dymem. Oględnie mówiąc.

Wszystkie te miejsca są do zobaczenia w trakcie jednego, wcale nie długiego spaceru. Tutaj mapka z lokacjami „Gry o tron” w Gironie.

Girona informacje praktyczne
Pujada de Sant Domènech. Tu biegała Arya
Sant Pere de Galligants czyli Cytadela Wielkich Mistrzów
Banys Àrabs
Katedra aka Wielki Sepet Baelora

Pamiątki z Girony, czyli dlaczego oni wszyscy… srają?

Zdziwię się jeśli tego nie zauważycie, bo zaiste jest to zjawisko trudne do przeoczenia. Mowa o mnogości pamiątek (figurek, magnesów etc) z personą w przykucu, z opuszczonymi portkami, chwilę po dokonaniu aktu defekacji. PRZYKŁAD

Czy dowodzi to nieskrywanej słabości Katalończyków do koprofilii? W żadnym razie! Caganer (dosłownie ‘robiący kupę’) ma zgoła inne znaczenie. To… tradycyjny symbol Świąt Bożego Narodzenia w Katalonii!

Działa to mniej więcej tak, że Caganer defekuje sobie cichutko w kąciku bożonarodzeniowej szopki, a ty masz zagwarantowane szczęście i obfite plony (zyski?) w nadchodzącym roku.

O Caganer wyczytałam w książce Macieja Bernatowicza „Hiszpania. Fiesta dobra na wszystko”, o której więcej tutaj.

Trochę skatologicznie się zrobiło, a zaraz będzie jeszcze bardziej, bo…

Caganer Girona Salvador Dali
Czy Caganer – Salvador przyniesie mi wiekuiste szczęście?
źródło: Flickr | CC BY 2.0

Pocałuj kotka w dupkę, jeśli do Girony wrócić chcesz

Ta wystraszona fretka wpięta w romańską kolumnę to słynna girońska lwica, czyli Cul de la Leona.

Minę Leona de Girona ma nietęgą, ale umówmy się, kto by takiej nie miał po dziesięcioleciach (co najmniej!) bycia całowaną w zadek. Choć niektóre źródła podają, że wystarczy lwicę pomacać po tyłeczku.

Mniejsza o szczegóły, liczą się efekty. Tu znów zdania są podzielone. Jedni twierdzą, że bliskie spotkanie z Cul de la Leona ma zapewnić powrót do Girony. Drudzy, że szczęście. A trzeci, że i jedno i drugie. Naraz.

Ale, żeby nie było, że nie ostrzegałam, całowanie girońskiej lwicy obarczone jest pewnym ryzykiem (i nie, nie mam na myśli mononukleozy i opryszczki). Znany jest przypadek całusa, który skończył się zgonem, a właściwie precyzyjnie rzecz ujmując buziak skończył się upadkiem, a upadek zgonem. Francuskiego turysty.

Tak czy owak, Cul de la Leona czeka na śmiałków na Plaça de Sant Feliu.

Girona wróci na bloga, a ja wrócę do Girony! W kolejnym odcinku samo mięcho: atrakcje i zwiedzanie! Klik tutaj i czytaj na zdrowie!


Podobało się?

Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.


Loading
Sprawdź skrzynkę i kliknij w potwierdzający link.

DZIĘKUJĘ!