By spędzić noc w jednostce mieszkaniowej Le Corbusiera (Unité d’Habitation) specjalnie poleciałam do Marsylii. Czy było warto?
O tak!
Ale ja jestem pies na ikony architektury i oryginalne miejsca do spania. A gdy jedno łączy się z drugim, jak w przypadku jednostki marsylskiej, to już w ogóle.
Trochę jakby tracę głowę.
Myślałam, że z podniecenia nie będę mogła w Hotelu Le Corbusier zasnąć. Ale gdzie tam. By w ogóle móc spać, wpierw trzeba było wstać. O nieboskiej porze, by zdążyć na poranny lot. A potem, po całym dniu zwiedzania Marsylii, dotrzeć do jednostki mieszkaniowej (circa 5 km z centrum). Pieszo. Bo zgadnijcie kto wybrał się do Francji podczas wiosennych protestów i trafił na ten dzień, gdy w Marsylii zastrajkowało wszystko, z miejskim transportem włącznie?
Ale mniejsza o to. Przygoda, podatek od szczęścia, jak zwał, tak zwał. Ważne, że w jednostce marsylskiej Le Corbusiera spędziłam jedną z najbardziej niezapomnianych nocy.
(Choć, jak na niezapomnianą noc, niewiele z niej pamiętam, hehe. Zasnęłam w jakieś pięć sekund po padnięciu na łóżko)
Z artykułu dowiesz się m.in.
- Na czym polega wyjątkowość jednostki mieszkaniowej.
- Jakie udogodnienia są w Hotelu Le Corbusier.
- Czy jednostkę marsylską można zwiedzać.
- Jak dojechać do Unité d’Habitation z centrum Marsylii.
Wszyscy jesteśmy z Le Corbusiera
O Unité d’Habitation lubię myśleć jako o matce wszystkich bloków. Daleko nie szukając – mieszkam w budynku, którego projektant na wykładach z Le Corbusiera nie spał. A po lekturze tej książki wiem też, że dostałabym od Le Corbu tęgą burę za wprowadzone przeróbki. Trudno powiedzieć, co architekt gorzej znosił: krytykę czy ingerencje mieszkańców w jego projekty.
Okna ciągnące się wstęgą wzdłuż elewacji, aneksy kuchenne, budynki wsparte na słupach jak słoniowych nogach, parkingi pod oknami, autostrady przecinające miasta – te i inne rozwiązania architektoniczno-urbanistyczne zawdzięczamy Le Corbusierowi. Niektóre przeflancowano prosto z jednostki mieszkaniowej (znanej także pod nazwą Cité Radieuse, czyli Miasto Promieniste) – eksperymentalnego projektu, który miał zrewolucjonizować budownictwo w miastach borykających się z powojennym deficytem mieszkań.
Maszyna do mieszkania
A dokładnie trzysta trzydzieści siedem maszyn do mieszkania reprezentujących dwadzieścia trzy różne typy. Od garsonier dla singli po rodzinne gniazdka. Zawsze wąskie, w większości dwupoziomowe. Jednak Le Corbusier tak urządził wnętrza, by wydawały się większe niż metraż wskazuje.
W jednostce marsylskiej pomieszczenia płynnie otwierają się jedne na drugie, kuchnia na jadalnię, salon na łazienkę, a sypialnię od wścibskich spojrzeń chronią tyko lekkie, rozsuwane drzwi. Zamiast wielkich mebli – szafy wnękowe i wkomponowane w ściany półki na książki. W kuchni Le Corbusiera wszystko jest pod ręką, szafki mają rozsuwane drzwiczki, a zlewy – mielą odpadki.
Le Corbusier projektując wnętrza miał przed oczami Modulora – swoją reinterpretacje człowieka witruwiańskiego Leonarda. Nagi mężczyzna z uniesioną nad głowę ręką mierzy dwieście dwadzieścia sześć centymetrów. Czyli tyle ile wysokości mają w Unité d’Habitation wnętrza.
Do tego kolory. Biel to baza, ale w jednostce mieszkaniowej przełamana intensywnymi plamami. Kolory pojawiają się na meblach i ścianach. Kolorowe są drzwi do mieszkań, skrzynki pocztowe, korytarze i wykończenia loggii, w które wyposażono każdą maszynę do mieszkania. Dziś to standard, ale pod koniec lat czterdziestych balkony były szokującą nowością.
Szokującą nowością była zresztą sama Unité d’Habitation. Le Corbusier chciał, by widziano w niej transatlantyk prujący po oceanie (w którym, jak twierdził, nie będzie sąsiedzkich kłótni i rozwodów). Jednak Francuzi umiarkowanie podzielali jego zachwyt.
Jednostkę marsylską porównywano do koszarów i wielkiego kolumbarium. Nazywano króliczą norą, a miejski departament do spraw zdrowia wyrażał obawy, że takie zagęszczenie mieszkańców to prosta droga do zarazy.
A co na to lokatorzy? Skarżyli się m.in. na ciasnotę, niewydolną wentylację i nieznośne temperatury latem. Grymasili na brak schowków na wino i okien w łazience.
Jak się śpi w Hotelu Le Corbusier w Marsylii?
Zdania są podzielone. Od „mokrego snu miłośników architektury” po „gorzej niż spanie na dworcu autobusowym” (cytaty z działu recenzji Hotelu Le Corbusier na bookingu).
I choć ja (zero zaskoczenia) jestem team „mokry sen”, to nie będę zaprzeczać, że użytkowniczka Delia z Kanady porównując nocleg w jednostce marsylskiej do dworca nie była aż tak daleka od prawdy.
Bo to, co jest największą zaletą Unité d’Habitation jest jednocześnie jej przekleństwem.
Kiedyś symbol nowoczesności, dziś – no cóż – stary blok, z całym dobrodziejstwem inwentarza (w tym specyficznym zapachem). W 2022 roku jednostce mieszkaniowej stuknęło 70 lat. Jest świetnie zakonserwowana, ale co nieco wysłużona. Tu jej coś strzyka, tam coś nie styka. Pokoje są wąskie, a stropy wiszą niepokojąco nisko. Kiedyś tak budowano, nie ma na to rady. I nie będzie, bo Unité d’Habitation to zabytek, w dodatku wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Weźmy okna – zachowano oryginalną stolarkę i okucia projektu Le Corbusiera! I to jest rewelacja. Gorzej, że przez lata użytkowania drewno się wypaczyło. Takie jego prawo. Wygląda, działa, ale z dźwiękoszczelnością ma niewiele wspólnego. Właściwie nic. Zatyczki do uszu powinny być dodawane do kluczy przy meldunku.
Pokoje są komfortowe acz niewielkie i przez Le Corbusiera (czerpiącego inspirację m.in. z klasztornych cel) urządzone w nieco spartańskim duchu. Mówiąc wprost: jak w budżetowym hotelu. Łóżko, całkiem zresztą wygodne, wpisuje się w japońskie standardy hotelowe. To jest dwoje dorosłych się wyśpi, ale obijając się o siebie przy każdym manewrze. W pokojach są biureczka i klimatyzatory, nie ma za to czajników, ani lodówek, a telewizory mają wielkości znaczków pocztowych.
Ale, ale, to czego brakuje mu w luksusach hotel Le Corbusier nadrabia historią i charakterem
Co ważne, zajmuje przestrzeń, która nigdy nie służyła jako mieszkania. Ale nie od razu stała się hotelem.
„Maszyny do mieszkania” w jednostce marsylskiej, ze swoim ustandaryzowanym wystrojem i wyliczonym do centymetra wyposażeniem, nie przewidywały funkcji „odwiedziny z nocowaniem”. Z myślą o takich wypadkach Le Corbusier zaprojektował pokoje gościnne na 3. piętrze Unité d’Habitation. To w nich nocują hotelowi goście. Prócz stolarki i okuć, zachowano także oryginalny wystrój pokoi i niektóre elementy wyposażenia.
Także tak. Dla fanów noc w hotelu Le Corbusier będzie spełnieniem marzeń. Ceny i rezerwacje tutaj.
Nieczułym na hasło „architektura” proponuję wybrać nocleg w centrum Marsylii (na przykład tutaj, gdzie spałam przez resztę pobytu).
Czy jednostkę mieszkaniową w Marsylii można zwiedzać?
Można!
Samodzielne zwiedzanie Unité d’Habitation jest możliwe codziennie od godz. 9 do 18. Udostępniono lobby na parterze, część wspólną na trzecim piętrze oraz dach.
Część wspólna, której częścią jest m.in. hotel, to kolejna innowacja wprowadzona do mieszkalnictwa zbiorowego przez Le Corbusiera. Architekt pomyślał ją jako wewnętrzną uliczkę, pełną sklepików i lokali usługowych. Nie ma już, co prawda, spożywczego marketu (obecnie w pustej sali organizowane są m.in. sesje jogi), ale działa księgarnia, mała piekarnia, sklepiki z designerskimi meblami i gadżetami.
Zwiedzanie jednostki marsylskiej można połączyć z filiżanką kawy, drinkiem lub lunchem w restauracji hotelowej Le Ventre de l’Architecte (czyli Brzuch Architekta, wystrój rzecz jasna zaprojektował Le Corbusier!).
Z jej tarasu jest całkiem niezły widok, ale po pełną panoramę Marsylii (z charakterystyczną bryłą stadionu Velodrome, wianuszkiem wzgórz oraz Morzem Śródziemnym) trzeba się pofatygować na dach Unité d’Habitation, według zamysłu architekta pierwotnie mieszczący basen, ściankę do wspinaczki oraz przedszkole dzieci mieszkańców.
Jednostka mieszkaniowa w Marsylii – informacje praktyczne
Adres: Boulevard Michelet 280, Marsylia
Dojazd: autobusami 22, 22B, 521 do przystanku Le Corbusier. Najbliższa stacja metra to Rond Point du Prado (linia M2), z której do jednostki marsylskiej trzeba podejść jeszcze nieco ponad kilometr bulwarem Michelet.
Jednostkę marsylską można zwiedzać od godz. 9 do 18.
Wstęp do Unité d’Habitation jest bezpłatny, ale portier poprosi o wpisanie się do księgi wizyt.
Płatne jest zwiedzanie z przewodnikiem organizowane przez lokalną informację turystyczną, ale podczas mojego pobytu wycieczki odbywały się tylko po francusku, więc olałam temat.
Jednostka to przede wszystkim dom mieszkalny, szanujcie więc prywatność lokatorów i nie kręćcie się poza częścią dostępną dla zwiedzających.
Nocleg w Hotelu Le Corbusier zarezerwujesz tutaj.
Przed podróżą, a potem pisząc ten artykuł korzystałam z książki „Le Corbusier. Architekt jutra” Anthony’ego Flinta.
* Niektóre z linków zamieszczonych w tekście są afiliacyjne
Przydało się? Udostępnij znajomym!
Postaw mi wirtualną kawę. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
Zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej