Florencja słynie z trzech rzeczy: architektury renesansowej, kościołów i muzeów. Dziś porozmawiamy o tym ostatnim.
Głównym powodem mojego styczniowego wyjazdu do Florencji była, rzecz jasna, wielka trójka florenckich muzeów: Galeria Uffizi, Galeria dell’Accademia oraz Palazzo Pitti, ale odwiedziłam też cztery mniej popularne muzea. Przy czym mniej popularne wcale nie znaczy, że mniej ciekawe.
W artykule m.in.:
- Najważniejsze muzea we Florencji: Uffizi, Pitti, Galeria dell’Accademia
- Mało znane muzea we Florencji
- Gdzie zobaczysz „Dawida”, „Narodziny Wenus” i prace Leonarda da Vinci
- Jak uniknąć kolejek do muzeów we Florencji i nie zwiedzać w tłumie
- Jak zaoszczędzić (nie mało!) na biletach do muzeów we Florencji
- Ile czasu zajmie zwiedzanie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: wszystko o Florencji na blogu
Ale na początek zdradzę wam sekret oszczędnego turysty
Najlepszy moment, by zwiedzać muzea we Florencji to zima.
Po pierwsze wówczas Toskanię odwiedza zauważalnie mniej turystów. Ergo konkurencja po bilety też jest mniejsza. Kolejki do największych atrakcji Florencji są w związku z powyższym o niebo krótsze. Albo nie ma ich wcale.
Ale zima ma jeszcze jedną zaletę, którą odczują przede wszystkim wasze portfele. Od 1 listopada do końca lutego bilety do Uffizi i Palazzo Pitti są dużo tańsze!
Przykład z cennika podczas mojej wizyty: od marca do października wstęp do Galerii Uffizi kosztuje 25€. Przez resztę roku – 12€. Nieźle, prawda?
No dobrze, a co powiecie na to, że zwiedzanie Uffizi, Pitti, ogrodów Boboli, Muzeum Archeologicznego oraz maleńkiego, ale jakże wspaniałego muzeum mozaiki kosztowało mnie łącznie 18€. Kupując osobno bilety do każdego zapłaciłabym dwa razy tyle (nawet w niskim sezonie). Ten sam bilet łączony w wysokim sezonie kosztuje odpowiednio więcej, ale nadal pozwala oszczędzić kasę, jeśli planujecie zwiedzać muzea we Florencji.
Bilet łączony Uffizi + Pitti + Boboli + dwa dodatkowe muzea kupisz tutaj. Do końca 2024 roku po wpisaniu kodu PODROZE5 masz dodatkowe 5% rabatu.
Działa to tak, że kupując bilet wybiera się datę i godzinę wejścia do Uffizi – od niego trzeba zacząć zwiedzanie, później kolejność jest już dowolna. Internetową rezerwację wymienia się na papierowy bilet w specjalnej kasie Uffizi (dlatego jest bardzo ważne, by podejść minimum kwadrans wcześniej, bo godziny wstępu są przestrzegane rygorystycznie, a od kasy do wejścia na wystawę do pokonania kawałek).
Bilet jest ważny pięć dni, a dodatkowo gwarantuje priorytetowe wejście do Pitti i ogrodów Boboli.
Arrivederci kolejki!
Galleria degli Uffizi – najsłynniejsze muzeum Florencji
Zwiedzanie muzeów we Florencji zaczęłam od Galerii Uffizi zajmującej renesansowy pałac projektu Giorgio Vasariego pierwotnie mieszczący miejskie urzędy (o czym przypomina nazwa – uffici to po włosku biura).
To jedno z tych wielkich muzeów sztuki, w których z każdego kąta wygląda jakieś arcydzieło. A kątów jest wiele, bo Uffizi to czterdzieści pięć sal na dwóch piętrach plus korytarze zapchane rzeźbami i portretami urzędników.
Jakie znane dzieła znajdują się w Galerii Uffizi
Największy tłumek przyciągają „Narodziny Wenus”. Ja nie jestem wielbicielką tego dzieła (co nie przeszkodziło mi w pstryknięciu sobie z Wenus fotki), wolę inne prace Sandro Botticellego, których zresztą w galerii zobaczycie sporo np. cudowną „Wiosnę” (być może lepiej znaną pod tytułem „Primavera”).
Zresztą – zero zaskoczenia we Florencji – sztuka quattrocento (czyli XV w. we Włoszech) to moim zdaniem crème de la crème zbiorów Uffizi. Na czele z perełką włoskiego renesansu jaką jest dyptyk Piero della Francesci ze sportretowaną z profilu (a’la starożytna moneta) parą książęcą Urbino. Uwaga – obrazy mają równie ciekawe tyły.
Inne wspaniałości sztuki, które zastaniecie w Uffizi to choćby „Madonna ze szczygłem” Rafaela, „Wenus z Urbino” Tycjana, tondo „Święta rodzina” Michała Anioła Buonarotti, „Głowa Meduzy” i „Bachus” Caravaggia, „Zwiastowanie” oraz nieukończony „Pokłon Trzech Króli” Leonarda da Vinci. Panom, ku przestrodze, polecam obraz Artemisii Gentileschi „Judyta ścinająca głowę Holofernesowi” (a ścina ją tak, że wióry lecą!).
Wszystko to zmieszane z setkami, jeśli nie tysiącami, prac mniej lub bardziej znanych artystów. Przede wszystkim z Włoch, ale nie tylko. Sztukę europejską w Uffizi reprezentują m.in. Albrecht Dürer, Rembrandt, czy El Greco z jedną ze swych wariacji na temat św. Franciszka.
Jak zwiedzać Uffizi, by nie oszaleć
Do Uffizi ciągną największe tłumy. By oszczędzić sobie przykrości sterczenia w kolejce, przez Internet zarezerwuj wejścia na konkretną godzinę (lub wybierz bilet łączony, który także gwarantuje wejście do Uffizi o określonej godzinie).
Muzea we Florencji, w tym Uffizi, otwierają się już o 8.15 i jeśli chcesz zwiedzać we względnym spokoju to rekomenduję celować właśnie w tę godzinę. Lub późne popołudnie.
Zwiedzanie Galerii Uffizi zajmie minimum 2,5 godziny. Ja spędziłam w niej ponad trzy.
„Hitem” muzeum jest doprowadzona do perfekcji koncepcja wyjścia przez sklep z pamiątkami. Bardziej dosłownie tego rozwiązać się nie dało. By wyjść z Galerii Uffizi trzeba wpierw przebić się przez labirynt muzealnego sklepu urządzonego na wzór Ikei.
Palazzo Pitti
Muzeum w Palazzo Pitti, niewiele ustępujące popularnością Galerii Uffizi, zajmuje zwaliste gmaszysko po drugiej stronie rzeki Arno. Fasada o uroku dworca kolejowego kryje jedno z najbardziej megalomańskich wnętrz jakie kiedykolwiek widziałam. Zastaw się, a postaw się in fiorentino. Tylko, że w przypadku Pittich nie potrzeba było się zastawiać. Pałac należał do rodu Medyceuszy, który trząsł renesansową Florencją i forsy miał jak Antarktyda lodu.
Efekt jest taki, że w Palazzo Pitti nie ma skraweczka nieprzyozdobionej powierzchni, zupełnie jakby największą zmorą dawnych gospodarzy pałacu był lęk przed pustką. Czyli horror vacui.
Wnętrza urządzono z ostentacyjnym przepychem, poczynając od zdobnych podłóg przez obite tkaninami lub pokryte malunkami ściany, stylowe meble i wazy rozstawione po kątach, rzeźbione ościeżnice i hojnie złocone sztukaterie, po kryształowe żyrandole i piętrowe kompozycje malarskie w sklepieniach.
W Palazzo Pitti można łatwo zapomnieć, że jest się w galerii sztuki, bo sztuka ginie w tym potopie wszystkiego wszędzie naraz (przywołując tytuł pewnego filmu).
Ja wymiękłam, na własnej skórze przekonując się czym jest syndrom Stendhala.
Syndrom Stendhala, czyli co?
Przegrzanie styków od nadmiaru piękna w sztuce, choć kto wie czy sztuki w ogóle. A nadmiar i sztuka to synonimy Florencji, co już wyłuszczałam w tym artykule.
Zresztą, pierwszy opisany przypadek syndromu wydarzył się właśnie podczas zwiedzania Florencji. Marie-Henri Beyle – dziewiętnastowieczny powieściopisarz posługujący się pseudonimem Stendhal – podczas wizyty w kościele Santa Croce gwałtownie zaniemógł. Po latach wspominał: „osiągnąłem taki punkt wzruszenia, w którym spotykają się niebiańskie doznania płynące ze sztuki i namiętne uczucia”. Efekt? Zawroty głowy, kołatanie serca i kilka dni w łóżku z gorączką.
Nazwy „syndrom Stendhala” po raz pierwszy użyto w 1982, ale przypadłość diagnozowano już kilka lat wcześniej. Do objawów, które dopadły Beyle’a, psychiatrzy dopisali także stupor i odwrotnie – utratę kontroli nad sobą i niszczenie dzieł sztuki.
Ja popadłam w stupor. Musiałam wyjść, pooddychać świeżym powietrzem i pokrzepić się łykiem kawy.
Jakie dzieła sztuki znajdują się w Palazzo Pitti
Jest Rafael (przewspaniała „La Velata”), kolejne obrazy Botticellego i jakieś prace Rubensa, ale trudno je wyłapać w zalewie wszystkiego innego. Prawdę mówiąc niewiele ze zwiedzania Palazzo Pitti pamiętam poza uroczymi rzeźbami dzieci (zwłaszcza tę z chłopczykiem rozpaczliwie walczącym z psem o kromkę chleba).
W oko wpadła mi także łazienka Napoleona. Prosto i gustownie urządzona, szkoda że nie można było z niej korzystać ;-).
Po przerwie w obskurnej muzealnej kafeterii (ale lepsza taka niż żadna), odwiedziłam jeszcze Skarbiec Wielkich Książąt (parter po drugiej stronie dziedzińca). Okrutnie mi się nie chciało, ale zmobilizowałam się i bardzo dobrze, bo skarbiec okazał się wystawą pełną niespotykanych kuriozów i precjozów takich jak upiorne rzeźby z muszelek albo cudna biżuteria z pereł o dziwacznych kształtach. Nie zapomnijcie tam zajrzeć zwiedzając Palazzo Pitti!
Jak zwiedzać Palazzo Pitti, by nie oszaleć
Kupić bilet wcześniej, by nie tracić energii na stanie w ogonie do kasy. Nieodmiennie polecam bilet łączony z Uffizi i ogrodami Boboli, które nawiasem mówiąc są na tyłach pałacu Pitti. Pamiętaj, że do końca 2024 roku masz dodatkowe 5% rabatu na zakup. Wystarczy wpisać kod PODROZE5.
Podobnie jak w przypadku Uffizi, celować w okolice ósmej rano lub późne popołudnie (wybrałam tę drugą opcję). I nie łączyć zwiedzania obu galerii jednego dnia. Jak tak zrobiłam, co skończyło się nieszczególnie.
Zwiedzanie Palazzo Pitti zajmie minimum 2 godziny.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Muzea w Rzymie. Same rewelacje (choć wybór mocno subiektywny).
Galleria dell’Accademia
Wielką trójkę muzeów we Florencji zamyka Galeria Akademii, do której pielgrzymuje się by zobaczyć oryginał „Dawida” Michała Anioła.
Mierzący ponad pięć metrów posąg powstawał przez trzy lata z jednego bloku marmuru. „Dawid” pierwotnie miał stanąć we florenckiej katedrze, ale ostatecznie (nie bez kontrowersji) wylądował przy Palazzo Vecchio na Piazza della Signoria. Tam gdzie teraz stoi jego dwudziestowieczna kopia.
Gdzieś wyczytałam, że podczas transportu (co trwało kilka dni, wszak w 1504 roku nie było dźwigów i ciężarówek a „Dawid” waży dobrze ponad pięć ton) florentczycy obrzucili rzeźbę kamieniami, zgorszeni jego nonszalancką nagością. Profilaktycznie więc ocenzurowano „Dawida”, dodając pozłacane listki w wiadomym miejscu.
Ale to przeszłość. Od 1873 roku „Dawid” mieszka w Galerii Akademii. Jest godnie wyeksponowany i oświetlony. Towarzyszą mu inne niedokończone rzeźby Michała Anioła Buonarrotiego. Ale wspaniałości Galleria dell’Accademia na tym się nie kończą.
Polecam uwadze zwłaszcza sale z malarstwem quattrocento. Zbiory nie są tak obszerne jak w Uffizi (na szczęście!), ani nie ma tu tylu głośnych nazwisk, ale wierzcie mi – są zachwycające. Mój zachwycik to praca niejakiego Lo Scheggia (czyli pana Drzazgi) „Cassone Adimari” przedstawiająca roztańczony pochód (te stroje i z pietyzmem oddane detale) na tle miasta ewidentnie wzorowanego na Florencji.
Jednak największym zaskoczeniem Galerii Akademii okazała się gipsoteka pełna dziewiętnastowiecznych modeli rzeźb i pomników autorstwa Lorenza Bartoliniego i jego ucznia Luigiego Pampaloni. Wśród nich polski akcent: projekt nagrobka Marii Krasińskiej (matki wieszcza Zygmunta), którego finalna wersja trafiła do kościoła Wniebowzięcia N.M.P. w Opinogórze.
Jak zwiedzać Galleria dell’Accademia, by nie oszaleć
Nie kupowałam biletu z wyprzedzeniem. Zamiast tego zameldowałam się pod kasą o 8:15. W styczniu to wystarczyło, by wejść z ulicy i mieć „Dawida” tylko dla siebie. Ale gdy dwie godziny później wychodziłam, do kasy stał ogon wylewający się na ulicę.
Zatem rezerwować wejście przez internet czy nie? To zależy. Bo warto wiedzieć, że bilet kupiony przez internet jest droższy niż osobiście wystany. Ale to cena za oszczędność czasu oraz gwarancję, że do Galerii Akademii się wejdzie.
Bilet kupisz tutaj, a łączony umożliwiający wejście do Galleria dell’Accademia oraz Uffizi tutaj. Wpisz kod PODROZE5, by zjechać z ceny o 5%.
Zwiedzając Galleria dell’Accademia nie przeocz działu instrumentów muzycznych oraz wystaw na pierwszym piętrze. Obie są nieco ukryte. Poza tym galerię zwiedza się bardzo przyjemnie, także dlatego że nie przytłacza ilością wszystkiego.
Museo Archeologico Nazionale di Firenze
To kolejne muzeum we Florencji, które cierpi na nadmiar. Po tym wyjeździe dostrzegam głęboki sens w nowoczesnym muzealnictwie, które stawia na selekcję i komponowanie ekspozycji według jakiejś myśli przewodniej, a nie założenia „czym magazyn bogaty”.
Lubię starożytne fanty, ale po dziesiątkach greckich waz czy etruskich nagrobków różniących się od siebie niuansami, nawet mi opadają skrzydełka i wyczerpuje się entuzjazm.
Ale! Wbrew memu marudzeniu proszę nie pomijać Museo Archeologico Nazionale di Firenze, bo trzyma w zanadrzu kilka perełek. Poza tym jest jednym z muzeów we Florencji, które zwiedzicie bezpłatnie po okazaniu biletu wstępu do Uffizi! Zarezerwujcie sobie na to ok. 2 godzin.
Uwaga! Zimą jest tu przeraźliwie zimno (zwiedzałam w zapiętym pod brodę płaszczu), ale latem ten chłodek pewnie będzie błogosławieństwem.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wybierasz się do Florencji po raz pierwszy? Sprawdź, co musisz wiedzieć wcześniej.
Najciekawsze eksponaty Muzeum Archeologicznego we Florencji
Chimera z Arezzo – rzeźba z brązu uchodząca za najlepszy przykład starożytnej sztuki etruskiej. Gdy się ją ogląda trudno dać wiarę, że ma jakieś dwa i pół tysiąca lat.
Ale Chimera to prawdziwy młodzieniaszek w porównaniu z egipskim rydwanem. Autentykiem (w dodatku podobno jedynym na świecie)! Wykonany z drewna, kory brzozy i elementów kości słoniowej wózek wydobyto z grobowca przybranego brata faraona Amenhotepa II, który żył 3,5 tysiąca lat temu! Rydwan na swój wiek w ogóle nie wygląda.
Skoro jesteśmy przy grobach, to nie przeoczcie sarkofagu z Amazonkami z IV w. p.n.e. udekorowany scenami z Amazonomachia. Finezyjne i dynamiczne sceny wyglądają jak rodem ze współczesnego komiksu!
To dorzucam coś czego zapewne nie spodziewaliście się po Muzeum Archeologicznym: skarpety. Wydziergane ok. 1500 lat temu, a wydobyte z koptyjskiego grobu w Antiochii. W ogóle okazuje się, że tkanina była mocną stroną Koptów (dotąd kojarzących mi się głównie z bezpardonowym niszczeniem zabytków starożytnego Egiptu).
(do artefaktów lekko upiornych wypada też zaliczyć zaplecione w warkoczyki włosy jakiejś Egipcjanki oraz mumię dziecka).
Museo Opificio delle Pietre Dure
Maleńkie acz urocze muzeum. Pietre Dure (czyli twarde kamienie) to charakterystyczna dla Florencji metoda układania mozaiki. Nie z kwadracików, jak rzecz się ma w klasycznej wersji, a z precyzyjnie dociętych kawałków kamieni takich jak agat, chalcedon, marmur czy jaspis. Technika, trochę przypominająca inkrustację, wykorzystuje ich naturalne niuanse kolorystyczne.
Kamienie, by nabrały pożądanych kształtów docina się przy pomocy żyłki, a następnie skleja kitem mastyksowym i poleruje. W muzeum na krótkim filmie krok po kroku pokazano przebieg tego procesu. A efekt jest taki, że przy kompletnie niewidocznych łączeniach uzyskuje się kompozycje zachwycające szczegółowością.
W Opificio delle Pietre Dure obok siebie wiszą obrazy malowane i ich kopie 1:1 w kamieniach. Trudno orzec, które ładniejsze.
Muzeum zwiedzisz w niecałą godzinę, a posiadacze biletu do Uffizi mają wstęp bezpłatny. Jeśli nie masz biletu do Uffizi – nie szkodzi, bilet do Opificio delle Pietre Dure kupisz tutaj.
Museo Nazionale del Bargello
Moje ulubione wśród muzeów we Florencji. Zaczynając od wspaniałej siedziby po klimat, nieporównywalny z żadnym innym przybytkiem, który zwiedzałam w tym mieście.
Trzynastowieczny Palazzo del Bargello z zewnątrz prezentuje się… dziwnie? Wygląda jak wciśnięty w tkankę miejską zamek, niezbyt zresztą okazały. Po przekroczeniu bramy wcale nie traci swojego zamkowego klimatu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Florencja jakiej nie znacie: sekretne miejsca i ciekawostki
Zwiedzanie zaczyna się od dziedzińca pełnego dzieł sztuki (i herbów dawnych prefektów policji i sędziów – pałac był niegdyś ich siedzibą), z loggią i niesłychanie majestatyczną klatką schodową. To urokliwe miejsce w przeszłości wcale urocze nie było – do XVIII w. odbywały się tu egzekucje.
Muzeum Bargello ma w zbiorach zarówno sztukę średniowiecza, renesansu i manieryzmu (wśród nich „Bachusa” Michała Anioła i „Dawida” Donatella, a także rzeźby Berniniego, Celliniego czy Giambologny), jak i rzemiosło artystyczne.
Majolika, tkaniny, meble, wyroby z kości słoniowej i brązu, monety, biżuteria i tak dalej zajmują przechodzące jedna w drugą galerie na dwóch najwyższych piętrach. Pałacową kaplicę udekorował freskami Giotto.
Warto! Na zwiedzanie Muzeum Bargello zarezerwujcie sobie minimum godzinę, ja spędziłam tu prawie dwie w nieustającym zachwycie. Bilet do kupienia tutaj (nie zapomnij o kodzie PODROZE5, by zbić cenę o 5%)..
Przed wizytą sprawdźcie godziny funkcjonowania muzeum, gdyż są nieregularne, a jedyny pewnik to muzeum zamknięte w poniedziałki.
Museo di Palazzo Davanzati
Kolejne kameralne muzeum we Florencji, które warto mieć na uwadze planując zwiedzanie miasta. Zwłaszcza jeśli lubicie tzw. muzea wnętrz.
Palazzo Davanzati pozwala poznać sekrety domostwa zamożnej florenckiej rodziny – co istotne – mieszczańskiej z połowy XIV w. Rzecz o tyle ciekawa, że pałac pod względem architektury stoi w rozkroku między charakterystyczną dla średniowiecza wieżą mieszkalną, a renesansowym palazzo zorganizowanym wokół przestronnego dziedzińca. W pałacu Davanzatich jest więc coś a’la dziedziniec, bardziej jednak przypominający sień.
Co was pewnie zaskoczy, to bogato zdobione ściany, w większości komnat pokryte wielobarwnymi ornamentami i freskami od podłogi po sklepienie (jedną z sypialni udekorowano scenami z francuskiego romansu rycerskiego!).
W muzeum zgromadzono też pokaźną ilość mebli z epoki, pozwalających poczuć ducha tamtych czasów. Ciekawostką są latryny na wszystkich piętrach oraz bogato urządzona kuchnia (wśród utensyliów odnajdziecie zabytkową wyciskarkę do cytrusów). Na najwyższym piętrze muzeum eksponuje kolekcję koronek i haftów.
Palazzo Davanzati jest jednym z muzeów we Florencji, które mają nieregularne godziny funkcjonowania. Jednego dnia zamyka się o 13:50, by kolejnego otworzyć się o 13:15 (serio!), więc przed wizytą koniecznie je sprawdźcie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: wszystkie artykuły z Włoch na blogu.
Przydało się? Udostępnij znajomym!
Postaw mi wirtualną kawę. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
Zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
DZIĘKUJĘ!
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej