Dom Pod Globusem to jedna z bardziej oryginalnych kamienic Krakowa, ale czy wiecie, że w środku kryje wyborny przykład secesyjnego wnętrza? Oraz kameralną księgarnię, której właśnie stuknęło 10 lat.
Tym tekstem wyśpiewuję więc sto lat ulubionej Księgarni Pod Globusem, a w prezencie dla Was mam coś unikatowego w skali Polski: reprezentacyjną salę w stylu secesji, którą zaprojektował Józef Mehoffer. Wyjaśnię też co z tym wszystkim wspólnego mają Stanisław Wyspiański, Olga Tokarczuk oraz teść Zochy Stryjeńskiej. Ciekawi? No to ruszamy!
CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Śmierć w Wenecji” w Wenecji: Mann, Visconti, Tadzio-Władzio i miasto, które umiera.
Na początku tej historii była Izba Przemysłowo-Handlowa
A właściwie składki jej członków. Patrząc na gabaryty i zdobienia Domu Pod Globusem musiały być niemałe. Założona w Galicji w połowie dziewiętnastego wieku Izba latami błąkała się po krakowskim bruku, gdy w końcu na początku dwudziestego wieku zapadła klamka: idziemy na swoje!
Parcelę u zbiegu ulic Długiej i Basztowej przekazało miasto. Projekt zamówiono u pary wziętych krakowskich architektów: Tadeusza Stryjeńskiego i Franciszka Mączyńskiego. Pierwszy stał za Pocztą Główną i Pałacem Prasy, drugi projektował Kopiec Piłsudskiego i Pałac Sztuki. Obaj ustroili w secesję fasadę Starego Teatru, ale to, co zaproponowali dla siedziby Izby Przemysłowo-Handlowej niepodobne jest do niczego w ich dorobku.
Przede wszystkim Dom Pod Globusem jest z czerwonej cegły, co niezbyt często praktykowane było w Krakowie. Jeszcze bardziej wyróżnia go widoczna z oddali zegarowa wieża ze szpiczastym hełmem i ażurowym globusem na czubku. Fasadę od strony Długiej zdobi blaszany żaglowiec dziarsko prujący fale patyny. Jedno i drugie symbolizować miało rozległe interesy Izby. Z kolei zdobiące główne wejście płaskorzeźby Konstantego Laszczki to alegorie handlu i przemysłu.
W różnych miejscach można wyczytać, że Dom Pod Globusem to przykład wczesnego modernizmu, ale czy ja wiem? Jak na moje nieprofesjonalne oko to żaden z niego modernizm, tylko secesja. A wnętrze to już secesja jak bum-cyk-cyk.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dla Glasgow był tym kim Gaudi dla Barcelony. Poznajcie C.R. Mackintosha – ojca szkockiej secesji, od którego zgapiano w Wiedniu.
Awantura o cesarza
Tak naprawdę salę obrad Izby miał projektować Stanisław Wyspiański. I właściwie to ją zaprojektował, ale jego pomysł nie trafił do realizacji. Poszło o podobiznę miłościwie panującego Franciszka Józefa. Źródła nie są zgodne czy miał to być obraz czy popiersie. Nie ważne co, ważne że Wyspiański za nic nie chciał przystać na wpisanie w projekt cesarza Austrii. Miał jeszcze jeden powód: pogarszający się stan zdrowia. Dwa lata później umrze na kiłę.
Podobnych dylematów nie miał jednak Józef Mehoffer, który ostatecznie zaprojektował dekoracje i wyposażenie, ale i tym razem nie obyło się bez kontrowersji. Poszło o płótno „Poskromienie żywiołów”. Z dzisiejszej perspektywy trudno odgadnąć co tak zbulwersowało Krakowian w 1907 roku. Fakt, Geniusz ma spore i niczym nieposkromione przyrodzenie, a żywioły poddają mu się w zachęcających pozach, no ale bez przesady. Historia sztuki zna większe bezeceństwa.
Józef Mehoffer ściany reprezentacyjnej sali Domu Pod Globusem ozdobił boazerią i geometrycznymi kompozycjami kwiatów. Dodał miedziane okucia i lampy. A na suficie w pawich piórach wijące się węże. Do tego witraże (BTW wyprodukowane w dzisiejszej Pracowni i Muzeum Witrażu, w której wizytę nieodmiennie polecam) oraz rzeźbione meble obite na wiśniowo. Wszystko razem sprawia, że w Sali Mehoffera oczy robią się wielkie jak jaja Fabergé.
Uprzedzając pytania – nie, Sala Mehoffera ani reszta Domu Pod Globusem nie jest udostępniana do zwiedzania, ale to nie wyklucza całkowicie zwykłych śmiertelników z możliwości zobaczenia na żywo tej perełki polskiej secesji. Rzadko bo rzadko, ale okazje się trafiają. Ostatnio pretekstu dostarczył nobel Olgi Tokarczuk. Jak to? A tak to, że w Domu Pod Globusem siedzibę ma jej wydawca – Wydawnictwo Literackie.
W Sali Mehoffera urządzono ponoblowskie podpisywanie książek. Pierwsi chętni stawili się o 4 rano, ostatni stali na Placu Matejki dwieście metrów dalej. Tokarczuk podpisywała bite cztery godziny, a mimo to nie wszyscy wyszli z autografem.
Lubimy rozmawiać o książkach
Właściwie tego artykułu nie byłoby gdyby nie Paulina, która pod koniec wakacji zaprosiła mnie na urodziny Księgarni Pod Globusem. A ja z radością temu przyklasnęłam, bo raz, że wyczułam szansę, by móc w końcu zobaczyć Salę Mehoffera (i się nie przeliczyłam), dwa że pretekst do wskrzeszenia cyklu Podróże po księgarniach (czy ktoś w ogóle pamięta, że mam coś takiego na blogu?). Nie wspominając o najważniejszym: Księgarnia Pod Globusem to moja ulubiona w Krakowie.
Nie tylko moja. Był środek dnia w środku tygodnia, a podczas gdy my gadałyśmy na antresoli (świetne miejsce dla tych, którzy lubią pobyć sam na sam z książka przed kupnem) drzwi do księgarni właściwie się nie zamykały. Stali bywalcy okazali się szczególnym wsparciem podczas wiosennego lockdownu. Księgarnia Pod Globusem się nie zamknęła, jedynie skróciła godziny działania i stała się czymś w rodzaju przystani dla skołatanych. Oraz telefonem zaufania.
Wszystko przez akcję Książka na telefon, która zresztą nadal hula i to nie tylko w Krakowie. Z grubsza polega to na tym, że dzwonisz (lub piszesz) do księgarni po konkretny tytuł, a jeśli nie wiesz na co masz chęć, to po rekomendację księgarza. A oni jak mało kto znają się na rzeczy, zresztą Księgarnia Pod Globusem ma motto „Lubimy rozmawiać o książkach”. Efekty ustaleń dostarczane są na wskazany adres. Można więc zrobić prezent sobie lub niespodziankę bliskiemu (no i podyskutować o książkach ;-).
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kraków Wisławy Szymborskiej – literacki spacer (+ mapka!)
Więcej niż sklep z książkami
W czasach sprzed pandemii znakiem rozpoznawczym Księgarni Pod Globusem był bogaty program kulturalny. Spotkania autorskie, dyskusje, wykłady oraz osobny repertuar wydarzeń dla dzieci. W ogóle dział literatury dziecięcej to oczko w głowie ekipy Globusa. W ciągu dekady rozrósł się tak, że musiał dostać osobną salę. Resztę – niemałej, ale przytulnej – księgarni zajmują książki właściwie wszystkich gatunków, ale w autorskim doborze. Księgarze trzymają rękę na pulsie i byle czego na półki nie wpuszczają.
A jeśli odwiedzicie Księgarnię Pod Globusem osobiście (bo tak jak wiosną nadal trwa na posterunku), to przy kasie koniecznie zwróćcie uwagę na tajemnicze zielone drzwiczki w ścianie. To stuletnia kasa pancerna wyprodukowana w Wiedniu, pamiątka po składzie papierniczym rodziny Aleksandrowiczów, który rozpoczął tradycje handlowe w tym miejscu.
Księgarnia Pod Globusem
ul. Długa 1
Kraków
Pozostałe księgarnie opisane na blogu:
- Libreria Acqua Alta w Wenecji – książki w wannach, książki w łódce, a nawet w gondoli.
- Antykwariat Abecadło w Krakowie – księgarnia w stuletniej ex-aptece.
- Kościół pełen książek: najpiękniejsza księgarnia świata jest w Maastricht!
A TUTAJ wszystkie opublikowane na blogu teksty na temat Krakowa.
PS
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za możliwość zobaczenia Sali Mehoffera. Korzystałam z Kleparz. Przewodnik pod redakcją Leszka Zaraski (Wydawnictwo Vis-a-Vis Etiuda, Kraków 2016).
Spodobał Ci się ten tekst? Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
DZIĘKUJĘ!
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej