Štramberk – cudownie położony drobiazg. Miasteczko ideał na jednodniową wycieczkę, jeszcze lepsze na leniwy weekend. Bo w Sztramberku może i wszędzie blisko, ale po co się spieszyć i skracać sobie tę radość?
Sztramberk miasto wielu przyjemności oraz kilku podejść pod górkę
Miasteczek jednocześnie czarujących i kompaktowych w Czechach nie brakuje, ale Stramberk wygrywa klimatem i położeniem: niby na górce, ale w sumie to w dolinie otoczonej zielonymi wzgórzami. Do tego tylko 50 kilometrów od granicy z Polską i 30 z Ostrawy (uwaga zmotoryzowani: da się dojechać bez kupowania winiety!).
Ale plusów jest więcej. Stramberk kokietuje śliczną staróweczką, bezlikiem knajpek, dobrym piwem (ale to Czechy, więc inaczej być nie może), szlakami spacerowymi po okolicznych wzgórzach i lasach, widokami takimi, że proszę więcej. A poza tym…
Štramberk pachnie piernikami
Właściwie nie piernikami a uszami, ale sami przyznacie, że ‘pachnieć uszami’ nie brzmi szczególnie apetycznie. Tymczasem smakowite korzenne aromaty od rana wiodą na pokuszenie. To wszystko sprawka sztramberskich uszu (Štramberské uši) – zwiniętych w rożek miękkich ciastek smakujących jak coś między piernikiem a anyżkiem. Pieczone są w Sztramberku od setek lat na pamiątkę uszu, które w trzynastym wieku obcięli Sztramberżanom Tatarzy.
„Rób pierniki nie pomniki” to bardzo czeski sposób upamiętniania ofiar (jakby nie patrzeć) pogromu chrześcijan przez muzułmanów. Tym bardziej, że sztramberskie uszy są tak dobre, że trudno poprzestać na zjedzeniu jednego. Prócz klasycznej wersji występują też z różnymi dodatkami: migdałami, kakao, kokosem, orzechami. Paczka dziesięciu kosztuje 30-40 koron.
Gdzie kupić sztramberskie uszy?
Nos was tam zaprowadzi. Tylko na rynku, czyli Náměstí, są trzy miejsca, gdzie kupicie uszy.
W Pekárna U Káči (Náměstí 15) podejrzycie jak sztramberskie uszy powstają, bo produkcja odbywa się zaraz za sklepową ladą. Pod numerem 10 w Pekárna Štramberských uší można usiąść i uszy popić kawą. A w sklepiku z markizą (Náměstí 39) prócz sztramberskich uszu znajdziecie też pamiątki, magnesy i tego typu sprawy.
Truba: ona tu jest i patrzy na mnie
Wita z daleka. Bezczelnie sterczy nad Sztramberkiem. Wygląda jak kredka, jak rakieta, trąba, rura i sami wiecie co jeszcze. Gotycka wieża Truba – cicha bohaterka Štramberku – jest jedyną pozostałością po zamku Strallenberg. Powiedzieć, że Truba góruje nad miasteczkiem, to jakby nic nie powiedzieć, bo kolejne inkarnacje Truby wyłaniają się z różnych niespodziewanych miejsc.
Truba jest wszędzie!
Truba dla Štramberku jest tym czym wieża Eiffla dla Paryża, z tą różnicą, że na Trubę nie wwozi winda, a wnoszą nogi. 40 m wysokości przekłada się na ponad 120 stopni, a to i tak tylko na wieżę, bo wcześniej trzeba jeszcze zdobyć Górę Zamkową. Z której widoki też są niczego sobie.
Czy zatem warto gramolić się dalej na Trubę? No jasne! Raz, że czeka tam pełna panorama: pofalowany Sztramberk widoczny jak na dłoni, do tego okoliczne wzgórza i jeszcze dalej Beskidy. Dwa, że wrażenia niezapomniane. Bo taras widokowy na Trubie jest czymś w rodzaju drewnianego ganka, doklejonego jak kołnierz do wieży dobre sto lat temu. To taki trzeszczący przy każdym stąpnięciu oldskul, żeby nie było, że nie ostrzegałam.
Za wejście na Trubę zapłaciłam 40 koron (20 KCZ bilet ulgowy). Truba nie przyjmuje gości od grudnia do lutego, a w pozostałe miesiące dni i godziny zwiedzania są ruchome, do sprawdzenia na stronie.
Sztramberk to architektura drewniana
A bardziej precyzyjnie: dużo architektury drewnianej z przełomu osiemnastego i dziewiętnastego wieku. Wołoskich chat zrębowych w Sztramberku jest ponad osiemdziesiąt. Gros jest nadal zamieszkany! Mają śliczne ogródki, słodkie werandki i dachy kryte gontem. No bajka!
Chaty wołoskie w Sztramberku rozrzucone są m.in. na ulicach Zauličí, Plaňava, Dolní.
Najładniejsza z nich jest ulica Jaroňkova, którą zresztą można podejść pod Trubę (drugie podejście jest schodami z rynku).
Najciekawszy jest piętrowy układ urbanistyczny ulic Dolní Bašta i Horní Bašta. No więc Horni jest powyżej Dolni – logiczne, ale cały dowcip polega na tym, że idąc Górną masz po jednej stronie drzwi i okna, a po drugiej dachy. Ujmę to tak: skakanie po dachach jeszcze nigdy nie było tak dostępne z poziomu gruntu.
Sztramberk to też słodkie barokowe kamieniczki
Których największe skupisko jest na rynku, czyli Náměstí. Przyjrzyjmy mu się bliżej, najlepiej z ogródka Miejskiego Browaru (Městský pivovar Štramberk).
Przyzwoitość wymaga, by zacząć od złożenia zamówienia. Z piw polecam wyrób własny miejskiego browaru – Štramberský Ušák. Nazwa nieprzypadkowa, bo to piwo piernikowe. Ale uwaga: ušák nie jest piwem słodkim ani miodowym, raczej korzennym. Opcją dla niezdecydowanych jest zestaw degustacyjny. Cztery próbki kosztują 55 koron – sporawo jak na ceny piwa w Czechach, ale zabawa w smakowanie bezcenna. Mi prócz ušáka trafiło się m.in. piwo malinowe. Też nie było słodkie.
Poza tym w menu klasyki z czeskiej hospudki: zupa czosnkowa, gulasz, pieczeń wołowa z knedlikiem, smażony ser i tego typu jídlo.
Ale co z rynkiem w Sztramberku?
No krzywy jest ! To znaczy pochyły. Poza tym ma wszystko, co powinien mieć miły i porządny rynek. Są drzewa, ławeczki w cieniu lub nie, kilka miejsc z jedzeniem i sztramberskimi uszami. Fontanna obecna, ale nie żadne tam podświetlane płyty chodnikowe za unijne, tylko Hygieja z przełomu wieków XIX i XX.
Poza tym kościół barokowy św. Jana Nepomucena (można zajrzeć do środka).
W kamienicy pod numerem 31 Muzeum Zdenka Buriana. Zwiedziłam, żebyście Wy nie musieli. Pan Burian zapisał się w historii sztuki jako ten, który malował neandertalczyków i dinozaury. Brzmi super i już sobie wyobrażałam wielkoformatowe tyranozaury i pterodaktyle na płótnach. A tu d*pa, w muzeum Zdenka Buriana nie ma oryginałów, a to co jest, jest małe, blade, za szkłem i tylko po czesku. Piętro niżej jest muzeum regionalne – tu wstęp kosztuje wolny datek. Bardzo chciałabym napisać coś miłego, więc jeszcze dodam, że na parterze działa informacja turystyczna, w której widziałam co nieco po polsku.
Na rynku w Sztramberku jest jeszcze jedno muzeum – Muzeum Loutek, czyli lalek teatralnych. Ale to już jest porażka na całej linii. Za każdym razem, gdy koło niego przechodziłam (a przechodziłam często) zamknięte było na cztery spusty, żadnych informacji o możliwości zwiedzania. Także it’s official Štramberk w muzea nie umie.
Ale jest też dobra wiadomość: więcej rozczarowań nie ma w planach!
W poszukiwaniu kolejnych punktów widokowych na Štramberk częśc pierwsza
Ruszamy z rynku ulicami Kopec i Bělohorská, pod górę oczywiście. Cel pojawi się na horyzoncie po jakiś dziesięciu minutach. Wyglądajcie potężnego drzewa i kapliczki, czyli lipy Panny Marii.
Widok na Sztramberk niezły, ale będą jeszcze lepsze, słowo! Póki co są dwie opcje: pójść w las lub wdrapać się na coś co wygląda jak kopiec. Ale kopcem nie jest.
Jeśli wybierzesz pierwszą opcję, to – gratulacje – po kolejnych dziesięciu minutach zdobędziesz Białą Górę (Bílá hora 557 m.n.p.m.). W nagrodę za drobną opłatą możesz wejść na wieżę widokową w kształcie helisy DNA.
Jeśli wybierzesz kopiec, to też w nagrodę będą widoki. Ale na co innego.
Kamieniołom nazywa się Kamenarka (ślicznie, prawda?) i jest jednym z dwóch w Sztramberku. Proponuję zejść na jego dno, a potem ruszyć dalej ścieżką wydeptaną wzdłuż ogrodzenia. I choć za chwilę zwątpisz w słuszność obranej trasy i będziesz się wahać czy iść dalej, bo ścieżka kieruje w głąb czyjegoś podwórka (a kto by się tam chciał narażać miłym Czechom i ich niemiłym psom), to krocz śmiało dalej. To podwórko to tylko złudzenie.
Długo nie było Truby. Tęskniliście?
Ścieżka zaraz zmieni się w asfalt i doprowadzi prosto do ulicy Zauličí, a z niej już tylko żabi skok do kolejnej atrakcji Sztramberku: Narodowego Sadu.
W poszukiwaniu kolejnych punktów widokowych na Štramberk część druga
Najpierw jednak miniesz elegancką szkołę podstawową z początku dwudziestego wieku i pomnik ku czci ofiar wojen światowych – wyjątkowo urodziwy. Naprawdę w Sztramberku potrafią upamiętniać!
Zaraz za bramą (wielką, z napisem Narodni Sad – naprawdę nie da się jej przeoczyć) wyglądaj tabliczek kierujących do jaskini Szipka (Jeskyně Šipka – tak to będzie po czesku). Ponoć to tylko 470 kroków, ale po stu z hakiem odechciało mi się liczenia.
Jaskinia Szipka w Sztramberku
Myślę sobie, że niewiele jest miast na świecie, które mają w granicach jaskinię. Jeszcze mniej takich, które mają jaskinię taką ładną i zgrabną jak Šipka, którą w dodatku można zwiedzać za darmo świątek, piątek o każdej porze dnia i roku. Ale już na szwajcarski bank nie ma drugiego takiego Sztramberku, który nie dość, że ma jaskinię, to jeszcze odkryto w niej kosteczki dziecka neandertalczyka.
(mam nawet własną teorię dlaczego dzieciak długo nie pożył, to przez przeciągi w Szipce).
W regionalnym muzeum (tak, tym od wolnych datków) widziałam hipotetyczny portret neandertalczyka i zdziwiłam się jaki mógłby być z niego słodki bąbelek.
W Szipce odnaleziono również tysiące kości prehistorycznych zwierząt, które dziś można sobie pooglądać na obrazach pana Zdenka Buriana. Tak, to znaleziska z jaskini Szipka miały natchnąć go do obrania właśnie tej drogi artystycznej.
A teraz na tacy dostajecie najlepszy widok na Štramberk
Ten kanoniczny, z Zamkową Górą i Trubą w pełnej krasie, podzamczem, resztkami murów obronnych i falującą zabudową. Nie znajdziecie piękniejszego widoku na Sztramberk niż ten spod jaskini Szipka.
Wszystko, co trzeba wiedzieć by wypad do Sztramberku się udał
Jak dojechać do Sztramberku bez kupowania winiety?
To proste i możliwe, ale tylko jadąc A1 przez Ostrawę. Koniecznie włącz w nawigacji opcję „unikaj płatnych dróg”, a w Ostrawie zjedź z autostrady ostatnim zjazdem przed płatną częścią.
Gdzie zaparkować w Sztramberku?
Najważniejsze – bo być może nie wybrzmiało to z dostateczną mocą –Štramberk to stare miasto. Czytaj: uliczki są wąskie, strome, często wybrukowane. Poza tym jest na tyle mały, że wszędzie dojdzie się w maksymalnie kwadrans. Ergo jazdę autem po Sztramberku proszę sobie wybić z głowy. To głupie i bezsensu. Samochód trzeba zostawić na jednym z płatnych parkingów, np. koło szkoły na Zauličí. Parkingi (Parkoviště) są oznaczone na google maps. W 2019 roku całodzienny postój kosztował 50 koron.
Gdzie zjeść obiad w Sztramberku?
Sztramberk gastronomicznie wypada bardzo dobrze. Prócz miejskiego browaru przy rynku są jeszcze cztery inne knajpy (trzy z czeskim jedzeniem i elegancka restauracja z nieczeskim w hotelu Štramberk) oraz pizzeria Piccolo.
Gdzie spać w Sztramberku?
Nocowaliśmy w Penzion v Podhradí – bardzo fajna, kameralna miejscówka 5 minut spacerkiem od rynku. Mieliśmy duży pokój z ogromnym i wygodnym wyrem, łazienką, TV, czajnikiem. W cenie (1000 koron) było też wifi i parking. Dodatkowo dokupiliśmy śniadanie – kontynentalne, ale porcja ogromna i dobra kawka w cenie.
W drodze ze Stramberku zajedź do Ostrawy, a w Ostrawie zajrzyj do wielkiego pieca.
Wszystkie wpisy z Czech znajdziesz tutaj.
Przeczytaj również pozostałe wpisy z serii kocham małe miasta (nie tylko w Czechach)
Podobało się?
Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej