To nie jest wpis z gatunku ’10 miejsc w Berlinie, które musisz zwiedzić’. Albo 'Berlin w weekend’. Ani słowa o Murze Berlińskim, Ku’dammie, Bramie Brandenburskiej i innych ‘obowiązkowych punktach’ wycieczki do stolicy Niemiec. Obiecuję!
Będzie za to o różnych dziwnych, intrygujących, turystycznie nieoczywistych miejscach, które w kilka dni zdążyłam (czasem) zwiedzić lub (częściej po prostu) zobaczyć w Berlinie. Wszystkie opisane miejsca są bezpłatne, toteż niniejszy wpis Mili Państwo mogą potraktować jako alternatywny przewodnik po Berlinie, ale i przewodnik po darmowych „atrakcjach” Berlina.
„Atrakcjach”, bo będą cuda! Będą dziwy! Będzie… bizarnie!
Nie pytajcie o sens, ani logikę. Lepiej od razu kupcie sobie bilet dzienny na berliński transport (to będzie najlepiej wydane 7 euro w Waszym życiu) i ruszamy w drogę!
Więcej wpisów z Berlinem w roli głównej przeczytasz tutaj
Miejsce z gatunku WTF? Bierpinsel
W dzielnicy Steglitz stoi Bierpinsel, czyli Pędzel Piwny.
Ta datowana na lata 70. futurystyczna chatka na kurzej nodze (projekt Ralpha Schülera i Ursuliny Schüler-Witte) to ikona berlińskiego brutalizmu! Konia z rzędem temu, kto widział coś równie dziwnego.
Co ciekawe, architektów wcale nie inspirowała wielka miłość do piwa, a drzewo. Piwnym Pędzlem ochrzcili budowlę sami Berlińczycy. I tak już zostało.
Przez lata w Bierpinsel otwierały się i zamykały kolejne dyskoteki, kawiarnie i restauracje (na czele z pierwszym w historii Berlina barem sałatkowym). No ale było minęło i od ponad dekady Bierpinsel stoi smutny i pusty.
Szkoda, bo podobno wnętrza ma jak żywcem wyjęte z retro filmu sci-fi, a z górnego poziomu rozciąga się panoramiczny widok na Berlin (co w tym płaskim jak naleśnik mieście jest faktem nie do przecenienia).
Tymczasem na początku roku gruchnęła nowina, że Bierpinsel zostanie przerobiony na bezobsługowy hotel kapsułkowy. Pożyjemy – zobaczymy.
Bierpinsel – Schloßstr. 17 | dojazd: metro Schloßstraße
Teatr Anatomiczny – Tieranatomisches Theater der Humboldt-Universität
Przy okazji wpisu o Padwie trochę tu płakałam, że słynnego padewskiego teatru anatomicznego nie można zwiedzać. Tymczasem moje płacze zostały wysłuchane i w Berlinie bez problemu, za free, ot tak z ulicy udało mi się zwiedzić teatr anatomiczny Uniwersytetu Humboldta. Co prawda zwierzęcy, ale teatr anatomiczny pozostaje teatrem anatomicznym, bez względu na to kogo tam krojono.
Neoklasycystyczny gmach wg projektu Carl Gottharda Langhansa (miałam nie pisać o Bramie Brandenburskiej, więc wcale nie dodam, że i ją zaprojektował Carl Langhans) pochodzi z końca osiemnastego wieku i jest najstarszym (wciąż istniejącym) budynkiem akademickim w Berlinie. Od 2013 roku służy jednak nie nauce, a kulturze i sztukom eksperymentalnym. Więc w pakiecie do zwiedzania teatru anatomicznego dostaje się też trochę kultury.
Poza tym, przy okazji zwiedzania, warto pospacerować po Campusie Nord (i zadumać się nad architektoniczną różnorodnością zgromadzonych tam budowli).
Tieranatomisches Theater der Humboldt-Universität – Philippstr. 13 | czynny od wtorku do soboty 14:00 – 18:00 | wstęp bezpłatny | dojazd: np. metro Oranienburger Tor
Życie codzienne w NRD – Museum in der Kulturbrauerei
Świetne darmowe muzeum w mojej ulubionej dzielnicy Prenzlauer Berg. Gdybyśmy mieli takie w Polsce, o życiu w PRL-u.
Rozmarzyłam się.
Museum in der Kulturbrauerei to propaganda czasów Erichów Honeckera i Mielkego kontra enerdowskie reality. W muzeum prześledzimy jak wyglądało życie codzienne enerdowskiego Kowalskiego na przełomie lat 70. i 80., jak pracowało się w duchu socjalistycznej rywalizacji i jakich rozrywek ten niemiecki Kowalski zażywał w czasie wolnym.
Będą klimaty znane z Good bye Lenin i z Życia na podsłuchu. Będą setki artefaktów i rekonstrukcje enerdowskich wnętrz, a kiosk z „niezwykłym” zaopatrzeniem, spożywczy, przydrożna knajpa, salon typowego M3, to tylko niektóre w nich.
Mnie szczególnie ujęła część poświęcona wypoczynkowi. Zresztą proszę, zobaczcie sami jacy pomysłowi byli nasi sąsiedzi zza Odry.
Szkoda tylko, że większość informacji jest wyłącznie po niemiecku. Nie mniej jednak warto.
Museum in der Kulturbrauerei – Knaackstraße 97 | czynne od wtorku do niedzieli 10-18 (a w czwartki nawet 20) | wstęp bezpłatny | dojazd: metro lub tramwaj Eberswalder Straße
Tramwajem na plażę (przez las!) – linia tramwajowa nr 68
Ruszamy na peryferia peryferii Berlina. Wszystko po to, aby przejechać się jedną z dziesięciu najsłynniejszych linii tramwajowych świata wg National Geographic.
Cóż takiego ma w sobie linia 68 z Köpenick do Alt-Schmöckwitz? Moim skromnym zdaniem do zestawienia Nat Geo trafiła awansem i chyba wyłącznie przez wzgląd na jej rekreacyjne walory. Tory wiodą bowiem przez las (prawdziwy las, nie jakiś tam miejski park) i brzegiem jednego z berlińskich jezior (bo Berlin w swych granicach ma jezior więcej, serio). Po drodze elegancka marina, wille, dzikie kąpieliska i przystanki (dosłownie) w środku lasu.
Na finał czeka pętla w Schmöckwitz – niby nadal Berlin, a wygląda jak prowincjonalny kurort w miniaturze.
Wycieczka fakultatywna. Nim ruszysz sprawdź najpierw ile czasu zajmie dojazd w okolice któregoś z przystanków linii 68. Ja do tramwaju wsiadłam w Grünau (gdzie i tak pojechałam obejrzeć modernistyczne osiedle Falkenberg), co jest o tyle sensowne, że dopiero za Grünau trasa robi się malownicza (a tramwaj wjeżdża w las).
Metrem przez kamienicę – Dennewitzstr. 3
Berlin zaskakuje co i rusz. Na przykład jedziesz sobie U-Bahnem i nawet nie wiesz, że właśnie przejechałeś nad czyjąś sypialnią. Albo pod salonem. Takie cuda na Dennewitz strasse, na której tory metra idą na przestrzał przez kamienicę.
Wyobraźnia podpowiada mi obrazki z drgającymi żyrandolami (koniecznie kryształowymi), z dzwoniącymi sztućcami w szufladach. Z kubkami, z których co i rusz ulewa się kawa. I lokatorami, którzy dawno temu pozbyli się budzików, bo budzą się o pierwszym brzasku, tfu, znaczy metrze.
A może przesadzam i z metrem na drugim piętrze żyje się zupełnie (nie zaryzykuję stwierdzenia ‘przyjemnie’, więc może) znośnie?
Dennewitzstr. 3 – kamienica z tunelem metra w swoich trzewiach znajduje się na trasie linii U1 i U3, między stacjami Kurfürstenstr. i Gleisdreieck.
PS Czy łażenie tropem takich miejsc, to już turystyka kuriozalna?
PPS Ostrzegałam, aby nie doszukiwać się logiki i sensu.
Park z bonusami – Treptower Park Berlin
Treptower Park jest tak duży, że nogi bolą już na samo wspomnienie spaceru po nim.
Żart.
A może wcale nie żart?
Tak czy siak Treptower Park to 84 hektary zieleni z licznymi bonusami:
– Sprewą – Treptower Park leży wzdłuż jej brzegu
– Wypożyczalnią łódek i rowerów wodnych (bo Sprewa)
– wyspą – Insel der Jugend (Wyspa Młodych) stworzoną z myślą o piknikach nad wodą
– mnogością budek z jedzeniem – a że (przypominam!) jesteśmy w Berlinie, więc nie serwują tam tłustych fryt i mrożonych burgerów, a całkiem niezłe jedzenie, kiełbasy w bułce i piwo zresztą też
– opuszczonym enerdowskim parkiem rozrywki Spreepark Plänterwald – jego ruiny można pooglądać zza płotu lub zapłacić kilka euro i zwiedzić z przewodnikiem (ale z zza płotu i tak prawie wszystko widać, poza tym dziś to i tak cień Spreeparku ze zdjęć z netu)
– obserwatorium astronomiczne Archenhold Observatory (nie byłam, smuteczek)
– Pomnikiem Żołnierzy Radzieckich – to już atrakcja z gatunku ‘dla koneserów’, ale moim skromnym zdaniem bez spaceru po mauzoleum wizyta w Treptower Park się nie liczy. Do radosnej rekreacji (wzorem Berlińczyków) jednak Miłych Państwa namawiać tu nie będę, bo to jednak będzie coś w stylu 'pikniku na masowej mogile’ – na terenie mauzoleum pochowano szczątki kilku tysięcy czerwonoarmistów. Więcej o Sowjetisches Ehrenmal im Treptower Park (mniej oficjalnie zwanym grobem nieznanych gwałcicieli) pisałam tutaj.
Treptower Park – dojazd: S-Bahn Treptower Park lub Plänterwald
Berlin ma pomnik książek, których nie ma – Bebelplatz
Na koniec zostawiłam coś, co spacerując po Unter den Linden bardzo łatwo przeoczyć – pomnik upamiętniający wielkie nazistowskie palenie książek. W miejscu, w którym w nocy 10 maja 1933 roku spalono 20 tysięcy woluminów dziś stoi pomnik. Nie, wróć, ani to pomnik, ani tym bardziej stoi.
Jeszcze raz: tam gdzie płonęła literatura dziś można zajrzeć do pustej biblioteki – instalacji izraelskiego artysty Micha Ullmana.
Pod Bebelplatz kryje się pokój z pustymi regałami. Zagląda się doń przez świetlik w płycie placu. Miejsce na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia i bardzo łatwo je przeoczyć (choć pewną podpowiedzią będą stłoczone wokół grupki).
Bebelplatz – dojazd: metro Französische Straße, Hausvogteiplatz lub Friedrichstraße
I co? Berlin jest dziwny? Było… bizarnie? Znacie inne nieoczywiste atrakcje Berlina? Chętnie przygarnę adresy i pomysły. Im dziwniej tym lepiej. I przy okazji polecam uwadze Miłych Państwa pozostałe berlińskie wpisy.
Podobało się?
Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej