Ostrzegam: Marzena Filipczak pisze książki wywrotowe. Czytasz i natychmiast chcesz kupować bilety, pakować plecak i ruszać w podróż.
Ostatnia książka Marzeny Filipczak Rozważnie i romantycznie to biblia dla amatorów podróży. No dobrze, przede wszystkim amatorek. Zresztą w podtytule jak wół stoi Poradnik dla podróżujących kobiet (oraz dla mężczyzn, żeby nie bali się ich wypuścić z domu). Jednak wskazówki Marzeny Filipczak są tak uniwersalne, że przydadzą się i chłopcom i dziewczynkom na różnych stopniach turystycznego wtajemniczenia. Najbardziej zaś samotnie podróżującym kobietom.
Bo kto jak kto, ale Marzena Filipczak podróże w pojedynkę opanowane ma do perfekcji. Praktykuje je od dekady.
Zaczęła od wyprawy do Azji Południowo-Wschodniej (opisanej, również z praktycznymi aspektami, w książce Jadę sobie). Potem było tanie latanie po Europie i przyległościach (Lecę dalej to 12 wycieczek tanimi liniami lotniczymi plus lekcja składania lotów wielokrotnie złożonych za grosze).
W najbardziej reporterskiej książce Między światami Marzena Filipczak relacjonuje dwie podróże na bliższy wschód i Bliski Wschód, m.in. do: Iranu, Iraku, Armenii, Górskiego Karabachu, Kirgistanu, Uzbekistanu, a nawet Turkmenistanu. Słowem w miejsca, które w powszechnym mniemaniu nie są najbardziej bezpiecznymi na świecie, a samotnie podróżujące kobiety to zjawisko występujące tam z rzadka.
A teraz połknęła afrykańskiego bakcyla i lata głównie na czarny ląd. Oczywiście w pojedynkę.
Więc jeśli ktoś ma prawo do tytułu „podróżniczej cioci dobrej rady”, to właśnie Marzena Filipczak. A niżej podpisana łyka jej podpowiedzi jak młody pelikan, co bardziej trafne spisuje w kajecie i powtarza na głos dla lepszego utrwalenia.
Choć nie, to ostatnie to żarcik.
Rozważnie i romantycznie napakowany jest turystycznym know-how jak keks bakaliami
To najlepszy poradnik jaki kiedykolwiek przeczytałam (no cóż, nie było ich wiele). A także najlepiej napisany (bo lekko i bezpretensjonalnie). Mnóstwo w nim też dykteryjek z podróży autorki, co czyni lekturę Rozważnie i romantycznie jeszcze milszą (i bardziej wywrotową, if you know what I mean).
Marzena Filipczak wychodzi z założenia, że samotne podróżowanie nie jest kwestią odwagi ani grubego portfela. Raczej dobrego przygotowania przed i zdrowego rozsądku w trakcie.
W Rozważnie i romantycznie radzi między innymi jak oswoić strachy i straszki, jak zaplanować budżet i przygotować się do wyjazdu. Dalej, co spakować, a czego nie (wiadomo, temat rzeka, o patentach autorki można przeczytać tutaj, a moje zwierzenia z latania z małym bagażem podręcznym tutaj) i jak ogarnąć wyjazd, żeby było dobrze, bezpiecznie i w miarę tanio, a po wszystkim nie wrócić do domu z mężem (hihi, haha, ale końskie zaloty panów w pewnych rejonach świata mogą uprzykrzyć cały wyjazd).
To Rozważnie i romantycznie w telegraficznym skrócie. Teraz trochę mięcha.
Wybrałam z poradnika kilka wątków strategicznych dla samotnie podróżujących pań. Co łatwe wcale nie było, a pokusa przepisania wszystkiego była wielka i dojmująca. Bo taki dobry.
1. Czy podróże w pojedynkę są dla mnie?
Nie dowiesz się dopóki nie spróbujesz. Proste.
Ale jeśli masz problem, aby w pojedynkę pójść do kina albo do knajpy, to prawdopodobnie nie wytrzymasz sama ze sobą przez kilka-kilkanaście-kilkadziesiąt dni wyprawy.
Jeśli wolisz spędzać czas z kimś, a nie po coś, nie odnajdziesz się na pewno w takiej podróży. – przekonuje Marzena Filipczak. I dodaje, że samotność to ostatnie, co doskwiera jej w drodze. Co to znaczy w praktyce możecie przekonać się czytając Między światami.
2. Ubezpieczenie turystyczne – obowiązkowo!
To jedyne bez czego Marzena Filipczak nie rusza w podróż. Nigdy. A w książce wyjaśnia, że ubezpieczać się trzeba nie na wypadek anginy czy innej biegunki tylko na okoliczność naprawdę poważnych wypadków (ergo takich, po których grozi ci bankructwo ew. długi na całe lata).
Karta EKUZ jest OK, ale tylko w krajach U.E. (i to jest raz)! A poza tym nie obejmuje akcji ratunkowych oraz transportu do Polski (i to jest dwa). Dlatego lepiej dodatkowo ubezpieczyć się na własną rękę. Tu (wg Filipczak) najważniejsze jest kwota KL (minimum 30 tysięcy euro) oraz ratownictwo.
Ubezpieczenie bagażu można sobie darować.
3. In case of emergency
Rzeczy oczywiste są najmniej oczywiste.
- Skomponuj swój zestaw przetrwania (dla Marzeny Filipczak to mi.in. mała, ale za to kaloryczna przekąska, klej kropelka, zatyczki do uszu, plastikowa łyżka)
- Miej w komórce zdjęcie bagażu – na wypadek gdyby zaginął
- A skoro jesteśmy przy bagażu nigdy nie zostawiaj go bez opieki. Nigdy! Co oznacza m.in. ekwilibrystykę toaletową (jak zmieścić się w kabinie z garbem przytroczonym do pleców)
- Ustal kontakt in case of emergency (ICE) i zapisz go w kilku różnych miejscach
- A kontaktowi ICE zostaw numer swojej polisy, ksera paszportu, biletów lotniczych oraz informacje o zażywanych lekach i uczuleniach
- W notesie i komórce spisz numery polisy oraz kontakt do ubezpieczyciela, numer do ambasady, numer do banku, pod którym można zastrzec karty plus numer do przewoźnika
- Na swój adres mailowy wyślij skany dokumentów i wiz (ukradzione dokumenty łatwiej odtworzyć, gdy ma się ich kopię, right?)
- Oraz nigdy i pod żadnym pozorem nie rozstawaj się z oryginałem paszportu. A jeśli ktoś tego od ciebie oczekuje, to znaczy, że trzeba brać nogi za pas.
- A skoro jesteśmy przy paszporcie, to Marzena Filipczak w hotelach i innych tego typu sytuacjach posługuje się jego kserem. Podobno wystarczy.
4. Włosowe sprawy
Długie włosy to znój i kłopoty (aż za dobrze pamiętam te czasy, gdy rytm moich aktywności, i to wcale nie w podróży, wyznaczał grafik mycia głowy). Za to krótkie włosy może i wygodne, ale w pewnych rejonach globu aż nadto rzucające się w oczy. Bo tam gdzie świat męski i żeński funkcjonują osobno (Bliski Wschód, Indie, Kaukaz) krótkowłosa niewiasta = kobieta wyzwolona = złakniona zalotów. Końskich.
A na te anielska cierpliwość, to mało. Dlatego najlepiej trzymać się rodzin z dziećmi i damskich stref w poczekalniach i przedziałach. Ubierać się skromnie i tak, aby raczej zakrywać niż odkrywać.
Poza tym obserwować miejscowe kobiety i nie wyrywać się przed szereg. A panów traktować lodowato i z góry (oh wait, w Rozważnie i romantycznie jest jeszcze opisana metoda „na obrażoną księżniczkę”).
Namolni absztyfikanci to ciemna strona damskich podróży w pojedynkę. Co prawda panowie podobno są bardziej upierdliwi niż szkodliwi, ale myślę, że bez grubej skóry ani rusz.
5. Jak się dogadać w obcym kraju? Normalnie!
Prostymi zdaniami. Nawet jeśli są niegramatyczne. Trudno. Koniec końców to nie ustna matura z angielskiego. Nie bijesz się o pasek na świadectwie.
Więc zamiast zdań wielokrotnie złożonych z napuszoną angielszczyzną, mówimy: One ticket, Goa plus uśmiech i gotowe.
A to rada warta miliona (zwłaszcza tam, gdzie znajomość englisz na niewiele się zda): Pierwszą spotkaną w danym kraju osobę mówiącą w języku, który rozumie, Filipczak prosi, żeby napisała jej w języku lokalnym „gdzie jest toaleta”. A przed wyjściem z hotelu prosi obsługę o zapisanie jego nazwy, adresu oraz wskazówek dojazdu (oczywiście w lokalnym języku) albo czegoś w stylu „Chcę dojechać do X. Pokaż mi proszę gdzie mam wysiąść”.
I pozamiatane.
6. Pakowanie
Pamiętaj, że każdy gram robi różnicę (serio, serio).
Na całym świecie są (jeśli nie sklepy to) bazary, ergo jeśli czegoś zapomnisz dokupisz to na miejscu. Na całym świecie są też, uwaga… uwaga…, pralnie! A wszędzie tam gdzie są kobiety są też kosmetyki i środki higieniczne. Czyli wszędzie.
7. Pancerny telefon zamiast najnowszego ajfona
Bo takiej starej Nokii nie straszne są upadki z wysoka i przerwy w dostępie do prądu, a jeśli ktoś połasi się na kradzież (co raczej wątpliwe), to i tak strata będzie niewielka.
8. Długa spódnica na okazje (rozmaite)
Bo przyda się i do tańca, i do różańca (a także do sikania).
Tam gdzie zjawisko „kobieta w spodniach” nie występuje w przyrodzie, spódnica to przepustka do wtopienia się w tło (lub jak woli Marzena Filipczak do wyglądania na mniejsze dziwadło). Dzięki czemu nie ściąga się na siebie niepotrzebnej uwagi (np. namolnych panów).
Spódnica przyda się też na oficjalne i uroczyste okazje. A także zapewni minimum intymności w chwilach, gdy ciśnienie w pęcherzu odbiera zdolność racjonalnego myślenia, a w okolicy nawet krzaczka (o sławojkach nie wspominając).
Po więcej podpowiedzi odsyłam do książki Rozważnie i romantycznie oraz pozostałych Marzeny Filipczak. Bo każda dobra.
PS Przygotowując się do wpisu zdjęłam z półki Jadę sobie, a tam taka dedykacja! Nie bez radości odnotowuję, że od pewnego czasu zaczęła się spełniać!
Podobało się?
Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
DZIĘKUJĘ!
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej